Podziękowania
Drukuj tę stronę
Podziękowania za otrzymane łaski za pośrednictwem Matki Bożej Niepokalanej.
Katarzyna
Wyżej  #256 Drukuj podziękowanie
Łomianki, dnia 16-12-2012 16:30
Dziękuję z całego serca Bogu, Niepokalanej i Świętym za pomoc i opiekę w chorobie i tudnych chwilach życia. Dziękuję, że nie byłam sama. Pomimo silnej nerwicy skończyłam szkołę i studia. Po odmówieniu nowenny do św. Judy Tadeusza znalazłam pracę. Funkcjonuję na co dzień tylko dzięki Opatrzności. Ojcze Niebieski dziękuję,że dałeś mi Matkę-Niepokalaną.
 
Anna, Rycerka Niepokalanej
Wyżej  #257 Drukuj podziękowanie
Kraków, dnia 10-12-2012 19:56
Pragnę bardzo serdecznie podziękować Matce Najświętszej, Św. Matce Teresie z Kalkuty i Janowi Pawłowi II za wiele łask, które w tym roku otrzymała moja rodzina dzięki ich wstawiennictwu u Naszego Ojca. Dziękuję przede wszystkim za zdrowie mojej siostry (szczęśliwy poród i udaną operację) oraz zdrowie mojego siostrzeńca. Dziękuję również Św. Ojcu Pio, Archaniołom i Aniołom Stróżom, Św. Faustynie, Św. Józefowi, Św. Jadwidze, Św. Annie, Bł. Janowi XXIII za pomoc w zakupie mieszkania.
 
Kasia
Wyżej  #258 Drukuj podziękowanie
Opatów, dnia 05-12-2012 17:50
Pragnę serdecznie podziękować Matce Najświętszej za zdanie próbnych matur oraz za wszystkie łaski, którymi mnie obdarza.
 
Twoja córka na zawsze
Wyżej  #259 Drukuj podziękowanie
Kudowa Zdrój, dnia 24-11-2012 17:27
Dziękuję Ci Maryjo,Matko Nasza za wszystkie łaski i błogosławieństwa którymi obdarzasz mnie i moją rodzinę.Za to,że Bóg Ojciec wyrwał mnie ze śmierci i od tamtej pory moje życie dopiero się zaczęło.Ty Matko wiesz wszystko,co wydarzyło się w moim życiu i w mojej rodzinie i wiesz,że byłam prawie stracona,ale otrzymałam tę łaskę nawrócenia i moje życie,moje serce ,moja wola odtąd do mnie nie należy,bo należy do Boga.Moje życie,oddanie Tobie niech będą prawdziwym świadectwem i podziękowaniem,że nigdy o mnie nie zapomniałaś i nigdy mnie nie zawiodłaś.Miałam 10 lat kiedy zostałam Rycerką Twoją i przez następne 30lat różnie z tym było.Ale Ty znowu wzięłaś mnie pod swój płaszcz i już nigdy spod niego nie chcę wyjść.Wystarczy,że powiem,iż nigdy nie zdołam Ci podziękować za to wszystko,co Dobry Bóg dla mnie czyni przez Ciebie.Wiem,że Ty nie oczekujesz wcale podziękowań tylko miłości.Kocham Cię Maryjo i dziękuję,że Nasz Ojciec dał nam Ciebie za Matkę.Prowadz nas,błogosław nam i zapraszamy Cię do naszego życia,do naszych rodzin,pracy,planów,decyzji,świętości,bo jesteś Naszą Najukochańszą Mamą i potrzebujemy Ciebie.
 
Irena
Wyżej  #260 Drukuj podziękowanie
Starogard Gdański, dnia 20-11-2012 18:37
Chciałabym podziękować Matce Bożej i bł. Janowi Pawłowi II za to, iż córka szczęśliwie donosiła ciążę i w tej chwili cieszymy się czteroletnim wnukiem. Na początku ciąży, jak wystąpiły komplikacje i córka znalazła się w szpitalu, poprosiliśmy z mężem o odprawienie mszy św. w intencji szczęśliwego rozwiązania. Ksiądz wikary, u którego zamówiliśmy mszę, powiedział nam, aby prosić o wstawiennictwo błogosławionego Jana Pawła II, ponieważ właśnie za Jego wstawiennictwem dzieje się dużo cudów, szczególnie w takich intencjach jak nasza. Gorąco sie modliliśmy i zostaliśmy wysłuchani. Za wszystkie otrzymane łaski serdecznie dziękuję Matce Bożej.
 
Zaciera Anna i Andrzej
Wyżej  #261 Drukuj podziękowanie
Tarłów, dnia 20-11-2012 11:41
"Cała ufność nasza jest w Tobie"
Takie słowa widnieją na kapliczce z Jezusem Miłosiernym w naszym ogrodzie, która została wybudowana i poświęcona w roku 2009, kiedy leczyliśmy onkologicznie naszą córeczkę.
To co chcę napisać to świadectwo jak wielka ufność w Miłosierdzie Boże uratowała naszą córkę, przez modlitwę różańcową zanoszoną do stóp Najświętszej Panienki.
Nasza córka zachorowała w marcu 2009 roku, z dnia na dzień musieliśmy się zmierzyć z okrutną rzeczywistością- nowotwór złośliwy miednicy, którego nawet nie da się usunąć ze względu na duży rozmiar i naciekanie na narządy wewnętrzne. Wówczas, mimo że nie byliśmy do tej pory zbyt religijni, zaczęliśmy się modlić, wiele osób nas wspierało. Wtedy też między innymi obiecaliśmy Bogu, że przed domem postawimy kapliczkę. Leczenie trwało 10 miesięcy, przeszliśmy cykl chemioterapii i radioterapię, cały czas ufając Bogu i modląc się. Podczas drugiej operacji, która trwała 4 godziny odmawialiśmy z mężem cały czas różaniec i koronkę do Bożego Miłosierdzia. Podczas leczenia wiele osób dziwnie na nas patrzyło bo nie wstydziliśmy się modlić na różańcu, nam to nie przeszkadzało. W listopadzie 2009 roku z naszej inicjatywy powstało pierwsze w naszej parafii Koło żywego Różańca św. Siostry Faustyny Kowalskiej, które modlitwą wspierało naszą Kasie. Bez pomocy księdza, który by nas wspierał i prowadził, było ciężko ale trwamy do dziś.Za uratowane życie córki dziękowaliśmy wtedy na łamach Rycerza Niepokalanej.
Po zakończeniu leczenia było kilka trudnych momentów dotyczących zdrowia córki ale wtedy wraz z mężem chwytaliśmy jeszcze gorliwiej za różaniec i trwaliśmy w modlitwie. Muszę przyznać że nasza parafia jest uboga modlitewnie i wiele osób również z naszej gorliwości drwiło. My jednak nie poddawaliśmy się: majówki śpiewane przy naszej kapliczce, odnowienie figur przydrożnych, msze święte w każdy pierwszy piątek miesiąca w intencji Kasi, prowadzenie adoracji w kościele, pielgrzymki do miejsc kultu religijnego, propagowanie modlitwy i odmawianie nowenn do różnych świętych itp. To nasza praca, która czasem obfitowała w trudne chwile ale z bożą pomocą wszystko się pokona.
Przyszedł październik 2012 roku i kontrolne badania w Centrum Zdrowia Dziecka w Warszawie prawie 3 lata od zakończenia leczenia onkologicznego, podczas których okazało się że, wykryto guz wielkości 3 cm na wątrobie i decyzja o jak najszybszym usunięciu dnia 2 listopada. Lekarze nic nie mówili, trzeba otworzyć i zobaczyć- od tego zależy dalsze leczenie.
Czas oczekiwania na operację był bardzo trudny, jednak nie ustawaliśmy w modlitwie. Mówiłam sobie -w październiku Matka Boska nie pozwoli by coś złego stało się Kasi. Często odwiedzaliśmy Sanktuarium Matki Bożej Różańcowej w pobliskiej parafii w Ożarowie i teraz też tam udaliśmy się z błaganiem. Wiele osób słało nam krzepiące smsy, że modlą się w intencji Kasi, w naszym kościele różańce też były odmawiane w tej samej intencji. Znajomi z grupy pielgrzymkowej też dołączyli do modlitwy, bo mąż od 4 lat chodzi na pielgrzymki piesze zanosząc naszą wdzięczność przed Tron Jasnogórski. Czuliśmy niesamowite wsparcie ale i niesamowity niepokój. Znajoma, która mało się modli przysłała mi smsa o treści:" Dla Waszej Kasi na nowo odkrywam różaniec". Było to dla nas wtedy bardzo budujące.
W poniedziałek 29 października pojechaliśmy z Kasią do sąsiedniej parafii na nabożeństwo różańcowe, gdzie znajdują się relikwie Jana Pawła II. Po mszy ksiądz pobłogosławił córkę relikwiami a w dzień operacji miała się tam odprawić msza św w intencji Kasi. Z racji że jesteśmy nauczycielami koleżanki i koledzy z pracy zamówili mszę św. w Tarłowie na którą przyszli wszyscy uczniowie naszej szkoły. Na zakończenie ks. proboszcz zwrócił się do wszystkich dzieci, by pomogli Kasi odmawiając codziennie dziesiątek różańca i prosząc Jana Pawła II o wstawiennictwo. Poprosił panią katechetkę by zorganizowała takie modlitwy w szkole na katechezie. Płakaliśmy z mężem klęcząc w bocznym ołtarzu przed Najświętszą Panienką. We Wszystkich Świętych stawiliśmy się na oddział, potem uczestniczyliśmy we trójkę we mszy w kaplicy CZD i odmówiliśmy koronkę do Miłosierdzia Bożego. Drugiego listopada, to też pierwszy piątek miesiąca, buntowałam się w duszy- od 3,5 roku odprawiane są msze w intencji zdrowia córki w ten właśnie dzień i wtedy mamy operację-dlaczego? Rano w Gidlach odprawiono mszę w Sanktuarium Uzdrowienia Chorych a o godzinie 9: 50 odprawiła się msza św. w Zemborzynie z ucałowaniem relikwii Jana Pawła II, podobno był pełny kościół i każdy z jedną intencją. Podczas operacji cały czas trwaliśmy na modlitwie - mąż przy bloku operacyjnym, ja w kaplicy szpitalnej nie wypuszczając różańca z ręki. Kapelan kaplicy ks. Jacek Bazarnik, który wspierał nas przez całe leczenie, kilkakrotnie podchodził do mnie i mówił : " Bóg Was próbuje". Potem pięknie się modlił podczas mszy przy obrazie MB Nieustającej Pomocy o udaną operację Kasi. W sobotę w Centrum Jana Pawła II w Łagiewnikach też została odprawiona msza św przy płycie nagrobnej z Watykanu.
Operacja udała się, guz został usunięty ale znowu kolejny tydzień niepokoju i oczekiwania na wynik histopatologiczny. Trwaliśmy w modlitwie czuwając przy córce dzień i noc. Szczególnie w nocy kiedy siedziałam przy jej łóżku modliłam się cały czas. Były to dla mnie i mojego męża szczególne rekolekcje, powoli godziłam się z wolą Bożą i powrotem na onkologię ,prosząc Go by Kasia jak najmniej cierpiała. Podczas obchodu lekarz powiedział że, Kasia była dzielna, wszystko usunięte i teraz w zależności od wyniku trzeba będzie dobić komórki nowotworowe chemią, ja mając w ręku różaniec otworzyłam dłoń i pokazałam mu go. On popatrzył, nic nie powiedział - wyszedł, ale mimo że jest innej narodowości, myślę że zrozumiał Nocami pisałam smsy do znajomych informujące o stanie Kasi ale również prosiłam o modlitwę i dzieliłam się swoimi przemyśleniami.
W środę lekarz poinformował nas że zmiana jest łagodna i Kasia będzie zdrowa, ze wzruszenia nie mógł nic więcej powiedzieć my również...
Nie wiem jak mogę podziękować za cud, który niewątpliwie stał się naszym udziałem, przez różaniec i za wstawiennictwem Błogosławionego Jana Pawła II Kasia będzie zdrowa. Nikt nie może z nas drwić że Boga nie ma, bo on istnieje i nam maluczkim, objawił swą łaskę. Nie bez znaczenia dla nas jest fakt, że Kasia była operowana w pierwszy piątek miesiąca i msza odprawiła się w Gidlach, w Zemborzynie przy relikwiach Jana Pawła II i w Centrum Zdrowia Dziecka przy obrazie MB Nieustającej Pomocy. Bóg wskazał nam komu zawdzięczamy wstawiennictwo i komu mamy dziękować za kolejne uratowanie życia naszej 9-letniej córki. Mieliśmy minimalne szanse na to, że ta zmiana nie jest nawrotem choroby, jednak największy lekarz, któremu zaufaliśmy okazał nam Swoje miłosierdzie.
Posypały się smsy od znajomych, którzy nawet dziękowali nam za wskazanie drogi do modlitwy , za naszą wytrwałość i ufność do końca. Niektóre brzmiały tak:Cieszymy się razem z Wami, jednak wiara i modlitwa to ogromna moc", "jesteście dla mnie jak natchnienie, jeżeli wam się udało to ja też muszę dać radę", " tak się martwiłam o Kasie, podziwiam Cię że masz w sobie tyle wiary i siły", "Wszyscy ze strachu nie dopuszczaliśmy myśli że jest źle. To jest Cud, zawierzyliście Bogu i pokazaliście nam jak ważna jest ufność w Boga".
Wiemy że wielu osobom nasze przeżycia dały wiele do myślenia, Bóg uczynił cud i nigdy za niego nie przestaniemy dziękować. Nieśmiało myślę również, że Kasia stała się narzędziem w ręku Boga, a my razem z nią. Różaniec stał się naszą tarczą obronną on uratował Kasię, dzięki niemu wróciła nadzieja. Ksiądz Bazarnik najlepiej podsumował któregoś dnia mszę św. MIŁOŚĆ DAJE ŁZY A WIARA NADZIEJĘ.
Anna i Andrzej Zacierowie
Listopad 2012 rok
 
wdzięczna córka
Wyżej  #262 Drukuj podziękowanie
podkarpacie, dnia 17-11-2012 17:34
Chcę podziękować Matce bożej za cudowne uzdrowienie mojej mamy z ciężkiej choroby. Wierzę że był to cud za przyczyną Najświętszej Marii Panny.
 
Ewa D,rycerka
Wyżej  #263 Drukuj podziękowanie
wielkopolska, dnia 11-11-2012 14:57
Dobremu Bogu za przyczyną Matki Najświętszej,bł. Ojca Pio dziękuję za szczęśliwe wyjście synowej z wypadku samochodowego . Mateńko jesteśmy Twoimi dłużnikami.Czujemy Twoją opiekę każdego dnia.W Twoją opiekę oddaje całą naszą rodzinę, prowadź nas,chroń od wszelkiego złego.
 
Anna Maria
Wyżej  #264 Drukuj podziękowanie
Darłowo, dnia 09-11-2012 13:14
Dziękuję za otrzymaną kilka lat temu łaskę wiary, a także za uratowanie z niebezpieczeństwa wypadku drogowego, co wydarzyło się dwa tygodnie temu, gdy rano około godz.6 jechałam rowerem. Było jeszcze ciemno i mało ludzi na ulicach. Za rondem jest przystanek autobusowy, stał tam autobus. Chciałam go wyminąć, ale kierowca włączył silnik. Pomyślałam, że zaraz ruszy, to może nie wymijać, tylko zaczekać, i rzeczywiście ruszył, tylko zamiast do przodu, pojechał do tyłu, prosto na mnie. Byłam za blisko, żeby wyminąć, chciałam zeskoczyć z roweru i uciec na bok, ale też nie zdążyłam, bo jeszcze przyspieszył. To był moment. Tył autobusu uderzył w rower, przewróciłam się, a on jechał dalej. Koła były niebezpiecznie blisko. Przetoczyłam się po jezdni, pamiętam tylko uczucie żalu i myśl, że za chwilę wjedzie mi na nogi, ale udało mi się odsunąć poza zasięg kół. W tym momencie autobus wjechał mi na rower i zatrzymał się. Wstałam. Wyciągnęłam rower spod autobusu (spodziewałam się, że będzie zniszczony, ale nic mu się nie stało, tylko potłukło się przednie światło i przekrzywiła się kierownica). Kierowca siedział w autobusie. Zajrzałam do środka, drzwi były otwarte, a on "Nic się pani nie stało?" To samo pytanie zadała mi kobieta, która w tym czasie stała na przystanku. Była ona z przodu przed autobusem i nie widziała dokładnie, co się dzieje, ale wiedziała, że potrącił mnie autobus. Było chyba słychać, jak rower się przewraca i autobus na niego wjeżdża... Zostawiłam tego kierowcę, próbował się tłumaczyć, że nie widziałam, jak się cofa... widziałam, ale byłam już za blisko, by uciec, kto by się spodziewał, że autobus zamiast do przodu nagle pojedzie do tyłu. Byłam szczęśliwa, że nic mi się nie stało, mając świadomość, że byłam w niebezpieczeństwie.
 
Wierna czcicielka
Wyżej  #265 Drukuj podziękowanie
Suwałki, dnia 09-11-2012 12:36
Obiecałam podziękować za pośrednictwem "Rycerza Niepokalanej" Najświętszej Maryi jak też świętej Ricie- patronki od spraw beznadziejnych. Dzięki wstawiennictwu Niepokalanej oraz św. Rity dobrze obroniłam pracę magisterską. Mimo wielu przeciwności uzyskałam ten upragniony tytuł. Codziennie modliłam się o siłę i pomyślne zakończenie tej sprawy. Wiem że tylko dzięki gorącej modlitwie udało się wszystko zakończyć sukcesem.Z całego serca dziękuje i polecam wszystkim modlitwę do św. Rity.
 
Teresa
Wyżej  #266 Drukuj podziękowanie
Gorzyce, dnia 06-11-2012 22:53
Dziękuje Matce Bożej za uratowanie mnie z nałogów w jakie byłam uwikłana. Po przez jej wstawiennictwo wyciagnela mnie z bagna grzechów i wprowadziła na droge prawdy nie zostawiła mnie w najgorszych chwilach kryzysu wiary podała mi swa matczynna dłoń i okazła miłośc macierzyńska jest najlepsza Matka. Dziekuje Maryi i Bogu za otrzymywane potrzebne łaski w moim zyciu. Tobie Maryjo oddaje swoje życie i Tobie zawierzam. Amen
 
Ewa D,rycerka
Wyżej  #267 Drukuj podziękowanie
wielkopolska, dnia 21-10-2012 15:13
Mateńko Najświętsza z całego serca dziękuję za szczęśliwy upadek naszej mamy.
Nawet po tym upadku mamie żaden śiniec nie wyszedł,a mogło skończyć się tragicznie.
Powierzam Mateńko całą naszą rodzinę Twojej opiece.Prowadż nas po ścieżkach naszego życia,chroń od wszelkiego złego.
 
Ewa D,rycerka
Wyżej  #268 Drukuj podziękowanie
skoraszewice, dnia 30-09-2012 16:52
Mateńko Najświętsza dziękuje za szczęśliwe zrośnięcie ręki po złamaniu mojej mamie.Mama w wieku 88lat złamała rękę.Bardzo się niepokoiliśmy.Bo i wiek i mama nic nie jadła co by wpływało na kościec.Ufni w Twoją dobroć modliśmy się odmawiając różaniec i pocieraliśmy wodą z Lourdes. I stał się cud, ręka mamie się zrosła,za co z całego serca dziękujemy.Nadto dziękuję za szczęśliwy powrót zięcia z delegacji.Jak dobrze Mateńko być Twoim dzieckiem, móc się skryć pod Twój płaszcz.DZIĘKUJEMY.
 
Zofia Antczak
Wyżej  #269 Drukuj podziękowanie
Konin, dnia 27-09-2012 22:48
Minęło już 45 lat od operacji, którą musiałam przejść. Lekarz stwierdził, że haluks na stopie musi zostać usunięty, w przeciwnym razie grozi mi próchnica kości. Po zapewnieniu lekarza, że owa operacja będzie tylko zabiegiem kosmetycznym, zgodziłam się na nią.
Trzy dni po zabiegu, zaczął się silny ból operowanej stopy, szóstego dnia był nie do zniesienia, więc poprosiłam lekarza o zdjęcie gipsu. Okazało się, że cała stopa zrobiła się czarna, szwy popękały, ponieważ zgniła i cuchnąca skóra nie była w stanie ich utrzymać- wdało się zakażenie, gangrena. Konsylium lekarskie orzekło, że noga musi zostać amputowana, ponieważ martwa, rozkładająca się tkanka nie jest w stanie się już zagoić. Ja jednak nie wyraziłam zgody. Ja, moja mama i wówczas czternastoletni syn zaczęli gorąco modlić się do Matki Boskiej Nieustającej Opieki i Pana Jezusa o moje wyzdrowienie.
Po trzech tygodniach nieustającej modlitwy przerywanej bolesnymi zastrzykami, rana zaczęła się goić tak, że można już było założyć szwy. Ciało na nodze stopniowo zaczęło się odradzać, a po trzech miesiącach noga zagoiła się. W szpitalu spędziłam jeszcze kolejne trzy miesiące.
Po półrocznym pobycie w szpitalu, wypisano mnie. Poszłam podziękować lekarzom za opiekę. Wszyscy zgodnie stwierdzili, że to nie jest ich zasługa tylko Siły Wyższej. Stwierdzili, że to był cud i jeszcze raz cud. Kazali podziękować gorąco Bogu za to, że zostałam wyleczona.
Z głęboką czcią i pokorą składam publiczne podziękowanie Najświętszej Matce Nieustającej Pomocy i Panu Jezusowi za otrzymaną łaskę. Z głęboką wiarą składam także hołd Matce Bożej i Panu Jezusowi jednocześnie prosząc o dalszą opiekę dla mnie i całej rodziny.
Zachęcam wiernych, by we wszystkich swoich troskach szukali pomocy i ratunku u Serca Najświętszej Matki Niepokalanie Poczętej.
 
anonim
Wyżej  #270 Drukuj podziękowanie
Bytom, dnia 25-09-2012 10:56
Dziękuję Matce Bożej, za to, że wyniki mojej mamy u onkologa były dobre, mimo tego, iż bardzo się baliśmy i martwiliśmy złym samopoczuciem mamy, Matko Przenajświętsza, nie opuszczaj nas nigdy, bądź z nami zawsze, wypraszaj zdrowie dla mamy, aby choroba nowotworowa nigdy juz nie wróciła, wyproś nawrócenie taty... Dziękuje z całego serca za każdą Twoją pomoc!