Chrystus powtórnie przyjdzie w chwale sądzić żywych i umarłych...
Drukuj

...a królestwu Jego nie będzie końca.

Nie tak dawno gen. Jaruzelski powiedział: "Wiara to ucieczka, schronienie". Czym zatem jest deklarowany przez generała agnostycyzm i brak wiary? Przywołano powyższe słowa nie bez kozery. A i sam kontekst nie jest przypadkowy.

Symbol wiary nicejsko-konstantynopolitański zapewnia chrześcijan, że Jezus, "który z woli, postanowienia i przewidzenia Bożego został wydany" i którego "przybiliśmy rękami bezbożnych do krzyża i zabiliśmy" - powtórnie przyjdzie w chwale sądzić żywych i umarłych. Wyznanie wiary w tę prawdę stanowi "ucieczkę" dla znękanej i sponiewieranej dziś, jak nigdy dotąd, ludzkości. Na różne sposoby przedstawiono i nadal przedstawia się ów sąd, raz jako dies irae - dzień gniewu Bożego, innym razem jako dzień wytęskniony i oczekiwany - marana tha. Sąd nie będzie na pewno okazją do Boskiej zemsty. Będzie pełen ojcowskiej miłości, miłosierdzia i sprawiedliwości. Nie będzie to sprawiedliwość w ludzkim wydaniu, która stawia paragraf ponad miłosierdzie. Ten, który nie gasi ledwie tlącego się knotka, ani nie łamie nadłamanej trzciny, czyżby okrutnie miał obejść się z "koroną swego stworzenia"? Doprawdy, rzecz to niepodobna i bluźniercza. Sąd Boży będzie ostatnią próbą i doskonałą okazją do pojednania skłóconych dzieci: kosmicznego konsensusu między ludzkością i jej Ojcem. Należy wszak pamiętać, że Ojciec jest "bezradny" wobec ludzkiej woli, ludzkiego zacietrzewienia. I o ile teraz jest czas, żeby zmienić swoje zdanie, to przecież ten czas podejmowania decyzji nie będzie trwał wiecznie; kiedyś zostanie zadane człowiekowi pytanie po raz ostatni: "Czy miłujesz mnie, Piotrze, synu Jana?" I jego odpowiedź będzie wówczas ostateczna, po której nie będzie już możliwa jakakolwiek zmiana swojego statusu, po jakimkolwiek czasie, jako że czasu już nie będzie, ani morza, ani ziemi, ani nawet nieba nad ziemią, "bo pierwsze rzeczy przeminą". I, niestety, wydaje się, że znajdą się i tacy spośród nas, którzy powiedzą Ojcu - non serviam ("nie będę służył").

Dla zdecydowanej większości królestwo Jezusa Chrystusa będzie "miastem ucieczki". W tym sensie cytowany wyżej autor bezwiednie wypowiedział słowa prawdy ewangelicznej. Owszem, wiara chrześcijańska jest "ucieczką" - ucieczką przed niesprawiedliwością tego świata, który jakże często nagradza i podnosi na piedestał ludzi złych, a karze, poniża, wyśmiewa, marginalizuje dobrych. Gdzież podzieją się te miliony ludzi, których świat w rzeczy samej skazuje na niebyt albo uważa za osoby rodem z saeculum obscurum: ciemnych i głupich, zacofanych i niedzisiejszych, odstających od światowej normy postępowania?

Słowo "ucieczka" dookreśla termin "schronienie". To tam właśnie, w królestwie Jezusa Chrystusa, znajdą oni schronienie, błogi spokój, odpocznienie po trudach długiego dnia. Dopiero wieczorem, kiedy dzień się nachyli, siądą razem do stołu i poznają, po prostym geście łamania chleba, że są bezpieczni; że pośród nich jest Pan. I ta ucieczka, to schronienie - królestwo Boże - nie będą mieć końca, w przeciwieństwie do światowych imperiów: tych starożytnych, średniowiecznych i nowożytnych, aż po niedawno upadłe i współczesne kolosy zniewalające ludzkiego ducha.

Chrześcijanie różnych denominacji deklarują kościelne Credo przynajmniej raz w tygodniu, często bezwiednie i beznamiętnie, bez wypieków na twarzy. Stało się ono jak przydługa formułka. Przyzwyczaili się? Czy też tak do końca nie wierzą w te słowa? Nikt przecież stamtąd nie wrócił - mówią - i nie potwierdził istnienia owego królestwa... "O nierozumni, jak nieskore są wasze serca do wierzenia we wszystko, co powiedzieli prorocy!" - co powiedział Jezus Chrystus, a zapisali Ewangeliści. Wszak królestwo Boże "istotnie przyszło już do nas". Jakich jeszcze trzeba dowodów? Czyż Ewangelia Jezusa Chrystusa nie jest wystarczającym argumentem? Jeśli nie jest, to sytuacja owych chrześcijan jest dramatyczna. Ustawiają się bowiem w grupie ludzi, wobec których Sędzia ogłosi ostateczny wyrok: "Idźcie precz ode Mnie, przeklęci, w ogień wieczny, przygotowany diabłu i jego aniołom". Królestwa Bożego nie posiądą zatwardziali "rozpustnicy, ani bałwochwalcy, ani cudzołożnicy, ani rozwięźli, ani mężczyźni współżyjący ze sobą, ani złodzieje, ani chciwi, ani pijacy, ani oszczercy, ani zdziercy..." I chociaż na tym świecie zaszli wysoko, brylowali na salonach i zasiadali w izbach parlamentów - to przecież ich "królestwa" okazały się nietrwałe; zmiotła je kapryśna wola ludu albo skandal, który wykroczył poza normy "poprawności politycznej".

W istocie wiara w sąd Sprawiedliwości i niekończące się królestwo winny napawać wierzących radością; wyzwalać tęsknotę do owego tajemniczego "miasta ucieczki" - Miasta Świętego - Jeruzalem, w którym już nie będzie "żałoby, ni krzyku, ni trudu"; w którym "On będzie «BOGIEM Z NIMI»", który "otrze z ich oczu wszelką łzę, a śmierci już odtąd nie będzie". To najpiękniejsza nowina dla ubogich, smutnych, cichych, skrzywdzonych; dla ludzi czystego serca i szczerych zamiarów, wprowadzających pokój swoją obecnością i zwiastujących prymat miłosierdzia. W zdecydowanej większości z nich właśnie składa się, dziś już ponad 7-miliardowa, populacja naszego globu. Oni dostąpią królestwa. Będzie to "wielki tłum, którego nikt nie zdoła policzyć, z każdego narodu i wszystkich pokoleń, ludów i języków". Tak "wielkie rzeczy przygotował Bóg tym, którzy Go miłują", że nie sposób obojętnie recytować tych słów: Wierzę, że Jezus Chrystus "powtórnie przyjdzie w chwale sądzić żywych i umarłych, a królestwu Jego nie będzie końca". Tej nadziei - nadziei, która "zawieść nie może" - nikt nie jest w stanie zabrać chrześcijanom.

O. dr Ignacy Kosmana OFMConv, RN 1/2012, s. 28

Brak komentarzy. Może czas dodać swój?
Dodaj komentarz
Zaloguj się, aby móc dodać komentarz.
Oceny
Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą oceniać zawartość strony
Zaloguj się , żeby móc zagłosować.

Brak ocen. Może czas dodać swoją?