Syn Boży za sprawą Ducha Świętego przyjął ciało z Maryi Dziewicy i stał się człowiekiem
Drukuj

To jedyny taki przypadek w historii świata. Bóg stał się człowiekiem. Narodził się z Dziewicy. Stało się to bez udziału mężczyzny - za sprawą Ducha Świętego. Dziecię nie było jednak herosem, półbogiem i półczłowiekiem, potomkiem związku ziemskiej kobiety i pozaziemskiego boga. Mitologia grecka zna wielu takich potomków: Heraklesa, Achillesa i innych. Co ciekawe, wspomina o nich - zdawkowo - także Biblia, gdy opisuje dzieje pierwszych pokoleń po Adamie. W Księdze Rodzaju zapisano: "w owych czasach byli na ziemi giganci", potomkowie synów Bożych i córek człowieczych; byli oni mocarzami mającymi "sławę w owych dawnych czasach". Jednak Jezus nie był jednym z nich.

Jezus Chrystus Syn Boży nie był ani herosem, ani gigantem czy mocarzem - był w pełni człowiekiem i w pełni Bogiem.

Syn Boży za sprawą Ducha Świętego przyjął ciało z Maryi Dziewicy i stał się człowiekiem

Jak to się stało? To trudne pytanie. Nic dziwnego, że zmieszała się Maryja, słysząc powitanie i nowinę: "Oto poczniesz i porodzisz Syna, któremu nadasz imię Jezus. Będzie On wielki i będzie nazwany Synem Najwyższego". Wydarzenie to zostało jednak zapowiedziane o wiele wcześniej, zanim na ziemi pojawili się giganci. Rąbka tajemnicy uchyliła już Protoewangelia, zwiastująca ludziom obietnicę zwycięskiego potomstwa - potomka tajemniczej niewiasty. U Izajasza znajdziemy tę samą nowinę, którą po wiekach usłyszała Maryja: "Oto Panna pocznie i porodzi Syna, i nazwie Go imieniem Emmanuel". A u Ozeasza znajdzie owo imię swoje objaśnienie: "I poznacie, że wśród Izraela Ja Jestem". Stary Testament jest na tyle precyzyjny, że wskazuje miejsce narodzin Potomka (Betlejem Efrata), Jego pochodzenie ("od początku, od dni wieczności") oraz czas i tę, dzięki której skończy się okres niewoli ludu Bożego ("Przeto Jahwe wyda ich aż do czasu, kiedy porodzi, mająca porodzić"). W owym właśnie czasie nie tylko "reszta" Izraela, ale również "dziesięciu mężów ze wszystkich narodów i języków uchwyci się skraju płaszcza człowieka z Judy". Będzie to czas pokoju i radości z powodu nowiny: "Oto Król twój idzie do ciebie, sprawiedliwy i zwycięski, Pokorny - jedzie na osiołku, na oślątku, źrebięciu oślicy". Niestety, niewielu "ze swoich" odczytało ów znak, przeciwnie - zignorowało go i podniosło rękę na Emmanuela. Wymowna jest skarga zapisana u Micheasza: "Ludu mój, cóżem ci uczynił? W czym ci się uprzykrzyłem?"

Syn Boga Ojca i niewiasty przychodzi na świat, jakby zapominając o swojej godności: "Istniejąc w postaci Bożej, nie skorzystał ze sposobności, aby na równi być z Bogiem, lecz ogołocił samego siebie..., stawszy się podobnym do ludzi... w zewnętrznym przejawie, uznany za człowieka". Nie był jednak tylko człowiekiem, skoro w prorockiej wizji Dawid nazywa Go Panem: "Rzekł Pan do Pana mego: Siądź po prawicy mojej".

Trzeba pamiętać, że poruszamy się pośród tajemnicy. Rozum nie jest w stanie zrozumieć misterium, a słowa wyrazić jego istoty. Problem człowieczeństwa i boskości Jezusa nie jest bowiem zagadnieniem z pogranicza logiki i języka.

Bóg stał się człowiekiem w swej własnej Osobie. "Słowo ciałem się stało i zamieszkało między nami". Dokonało się najbliższe z możliwych "zbliżenie" bóstwa z człowieczeństwem. Bóg stał się jednym ze swych stworzeń. Stał się "synem człowieczym" na oznaczenie dzielącego dystansu pomiędzy człowiekiem a Bogiem. Ale ten sam Syn Człowieczy w Księdze proroka Daniela nabiera charakteru mesjańskiego i odnosi się do Syna Bożego.

Niemal od początku istnienia chrześcijaństwa targały nim spory chrystologiczne. Jedni akcentowali boskość Chrystusa, drudzy - człowieczeństwo. Tamte przekonania dotrwały do czasów obecnych i widoczne są w doktrynach współczesnych grup religijnych o proweniencji chrześcijańskiej.

Jezus Chrystus, będąc jedną osobą, posiada dwie natury, a ich zjednoczenie dokonało się: 1. bez zmiany natur - to znaczy, że spotkanie ze sobą natury boskiej i ludzkiej w Jezusie Chrystusie nie zmieniło w jakikolwiek sposób ani ludzkiej, ani boskiej natury; 2. bez zmieszania - to znaczy, że nie powstała jakaś trzecia natura: bosko-ludzka; 3. bez rozdzielenia - to znaczy, że po wcieleniu, mimo obecności dwóch natur w Jezusie Chrystusie, nie było dwóch osób, lecz jedna osoba Jezusa Chrystusa, jednocząca w sobie bóstwo i człowieczeństwo (nie można rozdzielać Jezusa Chrystusa Boga od Jezusa Chrystusa człowieka); 4. bez rozłączenia - to znaczy, że po wniebowstąpieniu Pana Jezusa natura ludzka nie odłączyła się od boskiej, Chrystus także po wniebowstąpieniu pozostał w pełni Bogiem i w pełni człowiekiem.

Wszystko to stało się "za sprawą Ducha Świętego": Syn Boży "przyjął ciało z Maryi Dziewicy i stał się człowiekiem", nie przestając być Bogiem, zrodzonym przez Ojca przedwiecznie Synem Pierworodnym. Taka jest nasza wiara.

Zresztą Jezus niejako osobiście "udowodnił" swoją jedność osobową oraz istnienie w Nim dwóch natur - boskiej i ludzkiej. Dokonał tego ostatecznie na krzyżu, kiedy dowiódł swego człowieczeństwa, umierając jak wszyscy ludzie (przyjął wszak śmiertelne ciało z Maryi Dziewicy), dowodząc jednocześnie swego bóstwa, gdy zmartwychwstał trzeciego dnia, jak oznajmia Pismo.

Płynie stąd przesłanie dla każdego chrześcijanina: choć jesteśmy ludźmi z krwi i kości, to również jesteśmy bogami - przybranymi synami Bożymi. Nosimy w sobie boskie podobieństwo. Tylko czy są świadkowie, którzy potwierdziliby to podobieństwo, skoro tak często brakuje nam człowieczeństwa...?

O. dr Ignacy Kosmana OFMConv, RN9/2011, s. 258


Brak komentarzy. Może czas dodać swój?
Dodaj komentarz
Zaloguj się, aby móc dodać komentarz.
Oceny
Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą oceniać zawartość strony
Zaloguj się , żeby móc zagłosować.

Brak ocen. Może czas dodać swoją?