Y. M. C. A.

- Jestem, widzi ksiądz, gorliwym katolikiem. Do spowiedzi co rok regularnie chodzę, a na Mszę co niedzielę. Ale jednego w żaden sposób wytłumaczyć sobie nie mogę: dlaczego to kler katolicki tak namiętnie prześladuje tę amerykańską Imkę?
Takie pytanie rzucił mi mężczyzna inteligentny, z którym już od pół godziny prowadziłem ożywioną rozmowę.
- Pomijając już, drogi panie, tę kwestję, czy katolik raz na rok się spowiadający jest istotnie gorliwym, odpowiem tylko na wprost postawione pytanie. Wpierw jednak poproszę o maleńkie wyjaśnienie
- Owszem, służę.
- Co pan rozumie pod tem słowem "prześladować"?
- Prześladować? Ach, to termin aż nazbyt znany! Prześladować, to pastwić się, dręczyć.
- Więc zdaniem pana duchowieństwo i biskupi imkę dręczą i nad nią się pastwią.
Zastanowił się chwilkę, a potem rzekł spokojnie:
- Może i zbyt drastycznie określiłem pojęcie prześladowania, zwłaszcza w takiem zastosowaniu. Okrucieństwo - to skrajny jego objaw. W ten sposób nikt Imki nie prześladuje, Ale proszę mi wytłumaczyć, co nam ludziom inteligentnym i patrzącym w daleką przyszłość narodu powiedzieć o tych listach pasterskich Biskupów polskich skierowanych przeciwko rozwojowi i działalności Imki ? Wpierw kolejno czterej biskupi - teraz już cały episkopat polski. Kładzie się tamę błogosławionemu tchnieniu, które pięknie budzi i rozwija nasza młodzież. Okropność! Księże, to mnie boli! Bo jestem katolikiem, a tu protestanci nawet oceniają należycie działalność Imki - my zaś nie !...
- Pan się zapala - odrzekłem, - a przecie dyskusja nad jakąś sprawą spokojem nacechowana być musi. Więc naprzód: czyś pan czytał te listy pasterskie dotyczące Imki ?
- Czytałem ostatni, wspólny i przykro mi było.
- I ja, panie, z serdeczną przykrością go (i poprzednie) czytałem. I biskupi napewno z bólem serdecznym go pisali. Albowiem - jak zaznaczają sami w tym liście właśnie - stanąć muszą "w obronie najdroższych ideałów naszej młodzieży". A skoro najdroższy ideał młodzieży, tej nadziei narodu, poważnie zagrożony, czyż można patrzeć na to bez przykrości wielkiej? Można milczeć? Protestanci łatwiej mogą i dlatego działalność Imki icł nie martwi - ale my katolicy, a tembardziej biskupi nasi milczeć i obojętnie patrzeć nie mogą.
- Przyznaję, że nie rozumiem księdza - wtrącił się mój rozmówca. - I mam wrażenie, żeśmy się jakoś rozminęli w rozmowie. Gdzież tu ideał młodzieży zagrożony!
- Właśnie, drogi panie, przez wpływ, jaki wywiera Imka. Jest to przecie organizacja oparta na zasadach protestanckich, a jako taka - liberalna. Dla niej (w najlepszym razie!) każda religja jest jednakowo dobra, byle tylko była chrześcijańska. Czy kto wierzy wedle słów Chrystusa, czy wbrew tym słowom - nic to, byle się zwał chrześcijaninem. Ten niedwuznaczny wyrok Zbawiciela naszego: "Kto uwierzy zbawion będzie, a kto nie uwierzy będzie potępion" - zlekceważony w ich sposobie pojmowania i postępowania. Jednem słowem; protestancki liberalizm, który tak beznadziejnie toczy organizm protestanckiego odszczepieństwa - przez Imkę usiłuje przekraść się do katolików i ich zarazić. I najpierw zabiera się do młodzieży. Straci ona jasność i pewność poglądu na prawdę i fałsz, na dobro i zło, na piękno i brzydotę... W ten sposób Imka wzmacniając ciało równocześnie osłabia nieśmiertelną duszę. Wiotka, chwiejna, nie oprze się ona niebezpieczeństwom życiowym, nie pójdzie przebojem w życie w obronie ideału, który winien ją całą pochłaniać. Czy rozumie mnie pan?
- Księże drogi... gdybym nie szukał prawdy, ale postawienia na swojem, tobym toczył walkę długo jeszcze i zacięcie. Jednak nie mam tego zwyczaju. Miłuję całą duszą prawdę i nawykłem stawać po jej stronie. A z wyjaśnień księdza zbyt jasno ona przemawia... Dziś chwiejność poglądów na sprawy żywotne do ruiny ludzkość doprowadza. Jedno tylko mnie dziwi: dlaczego to najwyższe nasze władze szkolne nie zbadały wpierw gruntownej Imki, nim do współdziałania z nią urzędowo zachęciły? Lub teraz - dlaczego nie cofną swego sądu?
- Mój panie - odrzekłem - wiele tu powiedzieć możnaby było , ale ponieważ rozmowa nasza ku pożytkowi ogólnemu znajdzie się na łamach "Rycerza Niepokalanej", tedy... lepiej przejdźmy na temat inny.
I rozmawialiśmy o tem, że aby być gorliwym katolikiem, winno się częściej niż raz na rok spowiadać i komunikować.