Uwięziona

Marja nasza pomoc (12 - 27).

Dzień to był radości nieopisanej dla masonerji w całych Niemczech.

W pierwszej, wielkiej narodowej loży w Berlinie w izbie pokutnej zjawił się Wilhelm I.

Izba pokutna, albo inaczej izba rozmyślania, jest to pokój całkiem ciemny, bez okien i obity czarno. Jedna lampka się tu pali. W środku stoi stół, a na nim; po kątach leżą trupie głowy i ludzkie piszczele. Do tej to izby wprowadza przed uroczystością przyjęcia odźwierny loży "światowego", to jest nowego kandydata na masona. Tu dają mu czas do namyślenia się, czy gotów jest przyjąć na się obowiązki społeczeństwa masońskiego i czy gotów poddać się trzem ciężkim bardzo próbom, dla przekonania przełożonych, o zdolnościach do spełniania tychże. Tu go rozbierają, lewą pierś i lewą nogę aż do naga, tu mu zawiązują oczy i tak prowadzą dopiero do świątyni loży przed "najprzewielebniejszego" i starszych, na obrzędy wstępne.

I Wilhelm I w tej izbie stoi i czeka. I on kandyduje na masona, prosi o przyjęcie do loży.

Masonerja dumna. Udał się jej połów. Zakładała na niego sidła niezmęczenie i już go ma. Potrzebny jej bardzo do różnych celów, ale przedewszystkiem do walki z Kościołem katolickim, którego nienawidzi w szatański prawie sposób.

Pod baldachimem koloru niebieskiego ze srebrnemi gwiazdami, na tronie wzniesionym na trzy stopnie ponad podłogę i otoczonym balustradą zasiadł wielki mistrz "wikary Salomona" Henkel von Donnersmark, a wzdłuż loży na swych miejscach sami najsławniejsi dygnitarze, najwyżsi urzędnicy trzech wielkich lóż berlińskich i tak zwany "Stuhlmeister" piętnastu innych lóż tamtejszych. Oni to dokonali obrzędu przyjęcia. Dla monarchy uproszczono ceremonje. Co było zanadto drażliwem lub upokarzającem opuszczono.

I stał się Wilhelm I masonem zagorzałym - jako król, protektorem lóż pruskich, a jako cesarz, opiekunem wszystkiej masonerji w Niemczech.

Rozpoczął się teraz dla niej czas świetny.

Masonerja górą! Kościół nasz, święty, katolicki w poniżeniu.

Masonerja w rozkwicie! Kościół nasz święty, katolicki coraz więcej w ucisku.

Masonerja przy władzy! Kościół nasz święty, katolicki w kajdanach, umyślnie na niego ukutych, "praw majowych".

Przyjęcie do Loży Masońskiej
Przyjęcie do Loży Masońskiej

Cesarz - mason, mając na usługi parlament, sądy, miljon bagnetów, rozpoczął prześladowanie. Wnet cały szereg biskupów poszedł do więzienia, mianowicie: pierwszy nasz, polak, X. arcybiskup poznański Ledóchowski, X. biskup trewirski Eberhard, X. arcybiskup koloński Melchers, X. sufragan poznański Janiszewski, X. biskup paderborneński Martin. Drugi szereg biskupów złożono z urzędu, jakto, biskupa wrocławskiego Fōrstera, monasterskiego Brinkmanna, biskupa limburskiego Bluma i innych. Przeszło tysiąc sześćdziesiąt probostw i wikarjatów pozbawiono duszpasterzy. Kościoły pozamykano lub oddano lutrom. Zniesiono ośmset dziewiętnaście klasztorów i zakładów wychowawczych. - Osierocony lud wierny cierpiał, smucił się i trwożył.... a masonerja odprawiała swe tryumfy.

Przed odebranym OO. Reformatom i urzędowo zamkniętym kościołem Cudownej Matki Bożej Łąkowskiej, nad rzeką Drwęcą, pod Nowem Miastem, klęczy gromadka ludzi. Zdaleka przyszli umyślnie na to cudowne miejsce, by posilić się, choć nieco, wśród głodu duchowego, jaki z powodu prześladowania zapanował prawie wszędzie, Przybyli do Najświętszej Panienki...

Dopiero poczynało świtać, a oni już obeszli na kolanach kościół wokoło. I pacierze poranne już skończyli. Już godzinki śpiewają...

Naraz wpada żandarm pruski między nich i krzyczy.

- Precz stąd! Wynosić się! Kto wam pozwolił?!l Nie wiecie, że nie wolno się tu ściągaćl Dalej do domu!!

Lud klęczy schyla się przed nim i prosi pokornie.

- Panie każ nam otworzyć kościół, choć na chwileczkę. Byśmy tylko Matkę Boską ujrzeli. Byśmy się Jej choć pokłonili. Zaraz pójdziemy.

A ten krzyczy niecierpliwy jakiś, rozłoszczony.

- Wstawać mi natychmiast! Rozejść się! Rozumiecie!

Ludzie obejmują go za kolana i z płaczem proszą.

- Panie zlituj się. Wpuść nas do kościoła. Przed Cudowny Obraz. Wpuść nas na chwileczkę tylko. Tam przecież nasza Matka najukochańsza, nasza Opiekunka, nasza Pani. W Niej nasza siła i nadzieja i wytrwanie i pociecha. Wpuść nas do Niej. Tylko się pomodlimy i zaraz pójdziemy.

A ten rzuca się w gniewie. Kopie ludzi ciężkim, pruskim butem - brutal, służalec, bez wiary, bez serca.

Krzyk się podniósł, lament głośny, a ten kolbą, bagnetem bije, rozpędza i klnie przytem obrzydliwie.

Rozpierzchła się gromadką na wszystkie strony. I młodzi i starsi i kobiety i mężczyźni ustąpili, cofnęli się przed bezbożną władzą, a żandarm krzyczy jeszcze za nimi.

- Do sądu was podam! Czekajcie! Poznacie co to Berlin! Popamiętacie, że prawa cesarskie trzeba zachować!

Spłakani, sponiewierani zeszli się znowu razem wszyscy, już daleko od kościoła i poklękali jeszcze i jeszcze się modlą. Zdaleka wyciągają ręce do Tej, uwięzionej, zamkniętej, pozbawionej czci i chwały, Najświętszej, Niepokalanej, w cudownym Swym obrazie, tam w tej świątyni łąkowskiej i pozdrawiają Ją serdecznie, czule ze łzami, jak dzieci, którym przemocą zabrano Matkę i puścić ich do Niej nie chcą i widzieć się im z Nią nie pozwalają.

Daleko są od Niej, ale sercem blisko. Sercem tulą się do Niej i rozmawiają z Nią. Skarżą się Jej, że im tak źle teraz bez Niej... Najlepszej, Najukochańszej, Najżyczliwszej. - Tak nam ciężko, tak nam smutno. Sierotami jesteśmy. O Matko we własnej Twej świątyni zamknięto Cię jak w areszcie i pilnują, by się tam nikt nie zbliżył, nie ucałował tych świętych murów, nie zaśpiewał Ci. O Matko, Matko! Czy to już tak zawsze będzie? Czy Cię już nie zobaczymy nigdy!? O Marjo błagaj za nami, byśmy przetrwali te ciężkie czasy bez szkody większej dla dusz naszych. Byśmy się nie zachwiali. Nie zdradzili Chrystusa. Nie odpadli od Kościoła. Matko ratuj nas od tego. Toby dopiero był tryumf ducha ciemności i popleczników jego.

Po tej rzewnej modlitwie wstali i wrócili do domostw.

* * *

Rycerzu Niepokalanej! Gdyby nastąpiło prześladowanie religijne, czy stałbyś wiernie przy Najświętszej Panience. O bezwątpienia stałbyś, bo kochasz Ją przecież. Kochaj Ją jeszcze więcej i drugich do Niej przyciągaj. Pamiętaj.


Matka zwyciężyła (djabła) potęgą Syna, tak, że ten duch pyszny, ujrzał się, zgrzytając od złości zębami, pognębionym u nóg tej błogosławionej Dziewicy i podobnie jak jeniec wzięty w niewolę na prawach wojennych, skazanym jest na zawsze na uległość rozkazom naszej Królowej.

Św. Bernard