NA WYGNANIE

(Marja nasza pomoc).

Była to parada jakich mało. Król pruski został cesarzem niemieckim. Książęta wszyscy, jednomyślnie włożyli koronę cesarską na głowę Wilhelma I., defilada najrozmaitszych ugrupowań wojskowych z całych Niemiec rozwijała się przed nim, niby wstęga;. długa... długa bez końca... armia świetna - chłop w chłopa jak dęby - ambitna i zarozumiała. Wszystko co żyło w Niemczech, składało mu hołd jako władcy swemu, triumfującemu na znak zwyciężenia Francji, w pałacu Ludwika XIV, w słynnej Galerie des glaces. Cała Europa skłoniła głowę przed pikelhaubą pruską, uznała przewagę Prus, pokłoniła się nowemu cesarstwu.

- Wilhelm I. w świecie pierwszy! Któż nad niego?! - grzmią działa.

- Viwat! Niech żyje! On nasz pan, nasz wódz - woła z zapałem dwór, wojsko, otoczenie.

- Wilhelm I. w świecie pierwszy! Któż nad niego?! - niesie echo,

- Viwat! Niech żyje! On nasz monarcha nasz władca - rozlega się po całych Niemczech.

- Wilhelm I. w świecie pierwszy! Któż nad niego?! - głoszą podchlebcy.

- Viwat! Niech żyje! - odpowiada z cicha Europa, gratulując potężnemu zwycięzcy.

I cieszą się lutrzy, kalwini, protestanci, bo ich dostojnik najwyższy cesarzem wszech Niemiec.

I cieszą się masoni i wszystkie związki bezbożnych, bo ich protektor "brat Wilhelm", głową nowego mocarstwa.

Pycha nadęła Wilhelma I.

A Pius IX, papież Niepokalanej, śle do niego własnoręczny list, winszując mu cesarskiej godności ale też i napominając, by nowej tej potęgi swojej użył dla dobra Kościoła świętego... A po wszystkich świątyniach katolickich, płynęły pobożne modły w niebo za nowym panującym.

Pycha jednak nadęła Wilhelma I.
Pikelhauba pruska ozłocona.
Pikelhauba w laurach!
Pikelhauba nad tronem!
Wszystko pod pikelhaubą!

Gdzie pycha, tam jest i zły duch... Stoi przy cesarzu kanclerz - tyran, mąż krwi i żelaza, mason bez fartucha, człowiek bez wiary i zasad, książę Otton Bismark Schönhausen. To właśnie kusiciel.

- Najjaśniejszy Panie - powiada - są wśród poddanych twoich tysiące, którzy innego nad sobą uznają panującego i przenoszą go nad ciebie. Są tacy - tysiące ich, którzy mają własne prawa i niemi się rządzą, a twoje najwyższe prawo twoją wolę postponują. Przez nich niema jedności w państwie, niema karności. Chcesz panie podnieść cesarstwo, wzmocnić jeszcze więcej, chcesz zdobyć sobie popularność i dynastję swą utrwalić, to w nich najpierw uderz. Tych trzeba złamać, ujarzmić,

- Czy o katolikach mowa, kanclerzu!?

- Tak! Kościół powinien być nasz, niemiecki, państwowy, narzędziem w twych rękach do utrzymywania w rygorze poddanych, a nie obcy, rzymski, międzypaństwowy, powszechny od cesarza niezależny. Najjaśniejszy Panie, Kościół katolicki, to stare, zbutwiałe drzewo. Uderzyć siekierą rządową weń a runie na ziemię. To skała, nie tak silna, jak się zdaje, tylko dynamitu pod nią a rozleci się w kawałki. Siekierą tą, dynamitem, to osobne ustawy przeciw katolikom.

- Precz z Rzymem! Dalej na katolików - szczuli, za Bismarkiem masoni wszyscy, a było ich w cesarstwie aż 404 lóż.

- Precz z Rzymem; Dalej na katolików - radzili profesorowie - zdrajcy i liberały, a było ich grono spore.

To samo i uczeni protestanccy i żydzi wpływowi.

I dał się cesarz nakłonić... wypowiedział Kościołowi świętemu walkę. Rozpoczął prześladowanie, zwane po niemiecku Kulturkampf.

W kościele OO. Reformatów na Łąkach pod Nowem Miastem, nad rzeką Drwęcą, od kilku już dni nabożeństwo uroczyste. Kościół przepełniony, cudowny obraz Najświętszej Marji Panny cały w świetle, Msze święte śpiewane, kazania misyjne; płacz w kościele, szloch, jęk... jeden ryk... Co takiego? Czy to odpust?

Oj nie! Nie odpustowe to dni, kiedy takie łzy płyną nie z radości ze wzruszenia błogiego, z tego uczucia, że się jest bliżej Boga. Nie! to dni bólu, który tak mocno szarpie, że się zdaje że rozerwie; to dni rozłąki, rozstania się, pożegnania z zakonnikami.

Z Berlina nadszedł rozkaz: Ojcowie Reformaci na wygnanie! Precz! W dniu skończonym mają opuścić klasztor, a klucz oddać żandarmerji. Więc żegnają lud wierny z pasterzami swemi.

Ze wszystkich stron przybiegł jeszcze na to cudowne miejsce, gdzie Opiekunkę miał swoją, którą kochał i która go kochała, która jego nigdy nie zapomniała, nigdy nie opuściła i której on nigdy nie zapomniał - nigdy nie opuścił - i nie opuści!! - Pannę Marję, Matkę Chrystusową, Cudowną, Ukoronowaną. Przybiegł ze strachem... z trwogą.,, z rozpaczą prawie.

Tu, pod płaszcz Tej Matki zawsze się tulił; tu u tej Matki szukał i znachodził zawsze pociechę w smutku, siłę do pracy - otuchę do walki o swoje ideały. A teraz, gdy Ojców wypędzą, co będzie? Kościół zamkną, a on gdzie pójdzie?.

Więc płacze zawodzi o miłosierdzie żebrze.

- Nie zabierajcie nam kapłanów. Cóż wam oni winni? Przecież nas tylko do dobrego zachęcali i w dobrem utwierdzali! Czegóż ich wypędzacie! O sieroty my biedne... któż nas teraz pouczy, kto Słowem Bożem zasili, kto napomni...

A z ambony zakonnicy - księża żegnali się z wiernymi, ze świątynią ukochaną, a najżałośniej z Tą, której tam służyli, której cześć głosili i świętą miłość ku Niej rozniecali i nabożeństwo krzewili, z Cudowną, Najświętszą, Ukoronowaną Panienką. Już pójdą od Niej, bo pójść muszą... wygnani wypędzeni jak złoczyńcy... lecz serca tu zostawią swoje, u stóp Jej, u podnóża Jej tronu.

- Tylko Ty o Matko wspieraj nas łaską Bożą, byśmy się nie zachwiali. Broń nas od zwątpienia, Daj przetrzymać wszystko i daj wytrwać, O Matko ten lud biedny, nieszczęśliwy Ci polecamy. Oddajemy Ci go w ręce, na ten czas sieroctwa, opuszczenia, ucisku. Zachowaj go przy Sobie. Nie pozwól oderwać od Chrystusa, od Kościoła świętego. On Cię tak kocha, tak Ci ufa.

O Matko ratuj go. Zawstydź nieprzyjaciół naszych.

Marjo, my Ci przyrzekamy, że wiarę świętą zachowamy i posłuszeństwo dla Stolicy Apostolskiej, choćby nam przyszło umrzeć.

To znowu.

- Nie płaczcie nie lękajcie się. Pamiętajcie, że Kościół jest wodą, która im więcej, ciśniesz, tem wyżej się podnosi. Obejmujcie krzyż wasz z odwagą, pogardźcie pogróżkami waszych nieprzyjaciół i stójcie wiernie przy Kościele, a wtedy ujrzycie niebawem, że po dzielnej walce Bóg wam da zwycięstwo i ustanie chłosta, Bóg nietylko jest sprawiedliwym, ale także Ojcem miłosierdzia.

I błogosławili ludowi z ambony, męczennicy - kapłani męczennikom...

Takie to były owe smutne dni pożegnania.

I przyszli żandarmi i spełnili rozkaz... To jeden obrazek nikły bardzo, z czasów prześladowania niemieckiego.

* * *

Rycerzu Niepokalanej! Zionie nienawiścią ku Marji zły duch. Przeszkadza Kościołowi, jak tylko może, w szerzeniu miłości i nabożeństwa ku Niej. Czy będziesz obojętny na to? Przeciwdziałaj.