Własny nekrolog dziennikarza
Drukuj

"Przewodnik Katolicki" z Am. podaje następujący nekrolog, który napisał sam sobie zmarły w szpitalu poznańskim p. T. Gubrynowicz, redaktor Kurjera Poznańskiego.

Dziennikarz umarł:

A czy wiecie, kto ten dziennikarz?... Powiem wam: to taki śmieszny człowiek, co przez całe życie nie pamięta sobie, bowiem nie ma czasu, myśląc o wszystkiem i o wszystkich ... "ktoś nie śpi, aby ktoś spał" ... Tak, on nie śpi, nie wolno mu, aby inni mogli odpoczywać, a on czuwać musi za nich, zawsze na posterunku, baczny na wszystko. Baczności jego nie może umknąć żaden przejaw życia, na którego chętnie trzyma stale rękę. Nie dzieje się nic bez niego. Z jego współudziałem tworzą się nowe wartości, on zapala światła na ołtarzach i on zapuszcza sondę w najwstrętniejsze rany. Wydobywa i broni dobra, demaskuje i zwalcza zło według najlepszej swej wiedzy i woli. A kiedy inni gratyfikują dla siebie walory, nie zawsze własne istotne, on, pracownik bezimienny w służbie dla społeczeństwa oddaje ogółowi wszystko, bez reszty dla siebie...

A czy pomyśleliście kiedy, biorąc do ręki dziennik, ile tych kilka stron druku, przeznaczonych na użytek jednego dnia, mieści w sobie ofiarnej pracy dziennikarza? Czy przyszło wam kiedy na myśl, że na tych łamach daje co ma najlepszego w sobie maksymalny Miłek swego umysłu, swych uczuć, nerwów?... Na użytek jednego On sługa dnia, myślą sięgający nieskończenie poza ten dzień, daleko w przyszłość, której jest współtwórcą...

Dziennikarz umarł...

Umarł przedwcześnie, bo nie miał czasu myśleć o sobie nawet wtedy, gdy należało odtrącać wyciągającą po niego rękę Kostusi.

A zanim umarł, mając po raz pierwszy w życiu chwilę czasu dla siebie, napisał ten oto nekrolog, aby oszczędzić kłopotu kolegom, którzy tak jak on przez całe życie nie mają czasu.

Nazywał się?... To obojętne... Jeden z wielu, pracowników bezimienny, o którym dzień jutrzejszy już zapomni.

Zresztą dla ścisłości dziennikarskiej: nazywał się Tadeusz Gubrynowicz, umarł licząc lat życia 47, a pracy dziennikarskiej 25.

Dziennikarz umarł...

A wy, którzy czytacie to wspomnienie pośmiertne, jeśli pomyślicie sobie: "utrudził się, więc niech odpoczywa w pokoju" - to zmówcie za pokój jego duszy: Zdrowaś Marja...

Ale wielu z was, bardzo wielu nawet z pewnością pomyśli sobie:

- Ho! ho! spryciaż-dziennikarz chce bodaj po śmierci wyzyskać poczytność swego pisma i zapewnić sobie gratis franko dziesiątki tysięcy "Zdrowaśków".

Może i tak... Ale w tej roli wyzyskiwacza dla siebie występuje z pewnością po raz pierwszy i z jeszcze większą pewnością po raz ostatni.

Tadeusz Gubrynowicz


Szczęśliwy człowiek, który jest niestrudzony w opiewaniu cnót Marji.

Św. Bonawentura