Nawrócenie bolszewickiego Komisarza

Podczas napadu bolszewików na Polskę, koło miasteczka Głębokie na Wileńszczyźnie, w pewnej parafji pozostał się ksiądz, chociaż wszyscy inni księża dokoła uciekli. Nic dziwnego - każdy ksiądz wiedział, że czeka go śmierć. Nasz ksiądz pozostał, ale się ukrył. W tem przynoszą z bitwy rannego bolszewika, i to samego komisarza bolszewickiego. Obstąpili go dookoła inni bolszewicy, i jak djabły nad duszą konającego czuwają, by się przypadkiem nie pojednał z P. Bogiem, gdyż raz po raz jakieś niewyraźne słowa wymawia: "ksiądz... proszę... księdza..." Więc przynoszą mu bolszewicy wódkę, potem lekarstwa, wołają lekarza,... ale chory wciąż powiada, że niczego nie chce, tylko księdza.

Że w sali było dużo innych bolszewików, prostych ludzi, zebranych, więc słyszeli głos konającego. Poczęli szemrać między sobą: "Czemu nie sprowadzają księdza?" Na to żydek, co był komisarzem, mówi: "Ten towariszcz jest nieprzytomny, on nie chce księdza, ale sam nie wie, co mówi". - Wtedy z wielkim wysiłkiem odzywał się konający: "Ja jestem przytomnym i wiem, czego chcę: ja chcę księdza". Wtedy żyd komisarz musiał już posłać po księdza, bo wszyscy obecni bolszewicy zaczęli mruczeć, że, co chce konający bolszewik, to przecie trzeba zrobić. Po chwili nadchodzi pop. Ale konający, skoro ujrzał brodatego popa, odwrócił się od niego: "Ja nie chcę popa, ja chcę katolickiego księdza, proboszcza".

Ksiądz ukryty za ścianą, słyszy to wszystko. Wyjdę - myśli - z ukrycia. Trzeba ratować duszę. Wychodzi więc ku zdumieniu wszystkich i staje przed konającym. "Czy wy ksiądz?" - "Ksiądz". - "Ale czy proboszcz, prawdziwy, taki co wierzy w rzymskiego papieża?" "Tak, jestem ksiądz polski, wierzę w rzymskiego papieża." "Ja jestem prawosławny, ale ja teraz przed śmiercią chciałbym zostać katolikiem, chcę się wyspowiadać, chcę być pochowanym jako katolik. Ale czy ksiądz uznaje papieża? w Rzymie?" pyta powtórnie bolszewik.

Był to student z politechniki w Petersburgu. "Wedle innej wiary, prawosławnej, wygodnie żyć, ale umierać to ciężko - mówił. - Ja znam wiarę katolicką, i dlatego chcę po katolicku umierać". Otrzymał wszystkie sakramenta św. i umarł jako katolik; na katolickim cmentarzu został pochowany. Ten sam ksiądz go chował, bo po spowiedzi zawołał konający jeszcze do siebie wszystkich towarzyszów bolszewickich i powiedział im, że chce i nakazuje jako komisarz, aby go pochować jako katolika, i że on jako katolik już teraz umiera, - szczęśliwy, że wrócił do tej wiary, rzymskiej od jakiej jego przodkowie odstąpili.