Wypadek, czy... kara
Drukuj

W Lipsku słyszałem o niedawno zaszłym wypadku dającym wiele do myślenia.

Na zabawie karnawałowej, jeden z uczestników, katolik, ale tylko z metryki, zaproponował gościom bluźnierczą zabawę. Wziął kawałek chleba, niby go zakonsekrował i poprosił obecnych, aby poklękali, to on im udzieli Komunii św. Niektórzy, więcej wierzący, zwrócili mu uwagę by podobnych rzeczy nie robił, ale ten nie zważając na nich, przeprowadził swoje niecne dzieło wśród śmiechów i żartów.

Po skończonej zabawie radzono owemu bluźniercy, by na swoim motocyklu do domu dziś nie wracał, bo może nie dojechać. Przeglądnąwszy jednak maszynę, wybrał się pełen humoru w drogę.

Nazajutrz obiega wiadomość, że jakiś motocyklista, z głową roztrzaskaną, leży na drodze nieżywy. Był to właśnie ten sam bluźnierca.

Rodzina zajęła się nieboszczykiem i prosiła księdza o pochowanie go według przepisu Kościoła. Proboszcz, dowiedziawszy się co wczoraj zaszło na balu, odmówił posługi kapłańskiej.

Udało się im jednak przynajmniej uprosić pastora protestanckiego. Ale i ten, aczkolwiek odprowadził ciało na cmentarz, nie chciał wygłosić nad grobem żadnej przedmowy (protestanci bowiem mają zwyczaj przemawiania przy każdym pogrzebie), - bo świeże bluźnierstwo i protestanta raziło. Wyrwał się jednakowoż z mową jeden z kolegów czy znajomych zmarłego. W czasie przemówienia dzieje się coś nieoczekiwanego: oto krzyż kamienny, stojący obok na grobie rodzonej matki tragicznie zmarłego bluźniercy, przechyla się nagle w stronę świeżo wykopanego grobu i swoim ciężarem wali się na trumnę nieuczciwego syna, wpadając do jamy grobowej.

Na obecnych wypadek ten zrobił nad wyraz przykre wrażenie, wszyscy rozpierzchli się ze strachem i z przeświadczeniem, że to była wyraźna kara Boża za niecne bluźnierstwo.

Czy był to prosty wypadek, czy... kara Boża - trudno coś pewnego powiedzieć. Wiemy jednak na pewno, że Bóg, Który chociaż względem nas żyjących na tej ziemi kieruje się - miłością, wymierza niekiedy grzesznikom straszne kary jeszcze za ich życia. Jest to znak sprawiedliwości Bożej, która w przyszłym życiu sądzić będzie zatwardziałych w złym ludzi.

Flor.