Podziękowania
Drukuj
podziękowania

CHŁOPCZYCE, dnia 14 marca 1937 r. (64-37)

Składam z głębi serca gorące, publiczne podziękowanie za uzdrowienie mojego męża po przebytej ciężkiej operacji żołądka.

W grudniu ub. r. mąż mój zachorował ciężko na żołądek. Lekarze orzekli, że jest konieczna natychmiastowa operacja, gdyż wrzód, który był w żołądku, pękł i zamknął odźwiernik, i pokarm w żaden sposób nie mógł dostać się do jelit. Lekarze nie robili wielkiej nadziei utrzymania go przy życiu, ponieważ mąż był przez 2 tygodnie podtrzymywany zastrzykami (86 zastrzyków) i ważył 30 kg. Nie traciłam jednak nadziei i odprawiłam nowenny do Najsł. Serca Jezusa i Matki Najśw. Przed operacją poprosiłam o Mszę św. i przyrzekłam w razie wyzdrowienia męża złożyć publiczne podziękowanie Matce Najświętszej. W krótkim czasie mąż mój odzyskał zdrowie. Czując niezmierną wdzięczność dla Niebieskiej Lekarki, składam Jej nagorętsze podziękowanie i proszę o dalszą opiekę nade mną i mężem.

Niegodna sługa Niepokalanej, Eugenia Bałandiukowa

LS. W Koniuszkach Siem. 15 III. 1937r. Stwierdzam prawdziwość opisanego faktu (−) Ks. M. Sienko.

WARSZAWA, dnia 11 marca 1937 r. (65-37)

Dziękuję Niepokalanej Matce za przywrócenie zdrowia drogim mi osobom przez wstawiennictwo O. Wenantego.

Wdzięczna B. Z.

Fakt otrzymania powyższej laski od P. Boga za pośrednictwem Niepokalanej w odzyskaniu zdrowia danym osobom potwierdzam (−) Ks. Romuald Cichocki, kapelan.

WARSZAWA, w marcu 1937 roku. (66-37)

Maryja czyni cuda miłosierdzia. Ona dokonała przełomu duchowego w mym życiu podczas odbywania służby wojskowej. Żyłem stale ufnością w pomoc Maryi i nigdy w prośbach rozlicznych, do Niej zanoszonych, zawiedziony nie zostałem. Wyznaję, że najszczęśliwsze chwile, spędziłem właśnie wtedy, gdy oddawałem się jaknajgorętszej modlitwie do Niepokalanej.

Nad łaskami natury materialnej, których wiele doznałem, postawić muszę łaski natury duchowej. Czasy dzisiejsze wyróżniają się wybitnym tempem życia. Ludzie wszyscy stają się mniej lub więcej nerwowi. I ja z natury nerwowy i pełny bojaźliwości, wskutek złego życia, bezcelowego i pełnego nadużyć, zostałem dotknięty specjalną chorobą -związaną z chorobami nerwowymi, a mianowicie myślami prześladowczymi. Nieopisane lęki przeradzały się w nieznośną torturę i nie dawały mi spokoju przez długi szereg lat. Był to jednak słodki bicz, który przywiódł mnie, za wstawiennictwem Niepokalanej na drogę Prawdy. Prosiłem Matkę Najświętszą, o usunięcie tych tortur ducha, o ile się to zgadzać będzie z Wolą Bożą. Ślubowałem Jej, że ofiaruje ku uczczeniu Jej siedmiu boleści 7 Mszy św. i ogłoszę publicznie podziękowanie w "Rycerzu Niepokalanej". Z chwilą tego ślubowania lęk ustąpił i czuję się psychicznie dobrze.

Stanisław, dyplomowany absolwent Wyższej Szkoły Handlowej w W-wie.

PIOTRKOWICE, dnia 23 marca 1937 r. (67-37)

W kwietniu żona moja zachorowała na zapalenie stawów, a w następstwie i na chorobę sercową. Chcąc ratować matkę sześciorga dzieci, nie żałowałem ani czasu, ani pieniędzy. Przez blisko dwa lata zwracałem się do kilku doktorów. Wszystko na próżno! Jeden z nich oświadczył :ni w końcu, że szkoda już pieniędzy na wizyty i lekarstwa, i że lepiej zostawić na koszta pogrzebu. Żona została już dysponowana na śmierć.

W tym smutku zwróciliśmy się z prośbą do Pana Jezusa i Matki Najświętszej. Po odprawieniu Mszy św. na intencję chorej, żona zaczęła powracać do zdrowia. Jesteśmy aż nadto przekonani, że powrót do zdrowia zawdzięczamy tylko Matce Bożej. U stóp Niepokalanej składamy z ufnością całe swe życie i prosimy Cię, o Najlepsza z Matek, o łaskę pobożności i pogłębienia się w Wierze św.

Henryka i Kazimierz Płuteccy

L. S. Niniejszym potwierdzam w całej rozciągłości opisany fakt opieki Doga nad rodziną Pluteckich z Piotrkowie. .(-) Ks. Fr. Pustułka

LS. Wodzisław, dnia 18 marca 1937 roku. − Zaświadczenie: Zaświadczam, że p. Plutecka Kazimiera lat 41, zamieszkała w Piotrkowicach leczyła się u mnie w roku 1935 i 1936 z powodu wady serca po ostrym zapaleniu stawów z objawami niewydolności mięśnia sercowego znacznego stopnia tak, ze stan jej nie rokował trwałej poprawy. Niniejsze zaświadczenie wydaje się na prośbę męża Kazimiery Pluteckiej dla celów prywatnych. (−) Dr. Wacław Czajkowski

WARSZAWA, dnia 2 kwietnia 1937 r. (68-37)

Składam podziękowanie Ojcu Wenantemu za wysłuchaną prośbę w bardzo ważnej sprawie, która, wbrew memu oczekiwaniu, szczęśliwie ukończoną została. Modlę się gorąco o szybkie wyniesienie O. Wenantego na Ołtarze Pańskie i polecam wszystkim udawać się do niego o pomoc w ciężkich chwilach.

Zofia Wielopolska

WARSZAWA, dnia 7 kwietnia 1937 r. (69-37)

Za cud miłosierdzia - Matce naszej niebieskiej składam za pośrednictwem "Rycerza Niepokalanej" z głębi serca płynące publiczne podziękowanie.

Ks. J. Kozłowski

SOPOŻYN, dnia 8 kwietnia 1937 r. (70-37)

Składam najgorętsze podziękowanie Najświętszej Maryi Pannie i O. Wenantemu za szybkie wyzdrowienie córeczki z ciężkiego wypadku grypy, oraz za szczęśliwe udanie się operacji, której równocześnie poddać musiała się żona.

Radoszewski Adam, kier. szkoły

K........., dnia 8 kwietnia 1937 r. (71-37)

Mając lat 17, wyjechałem z domu rodzicielskiego do szkoły. Wychowany przez rodziców w zasadach katolickich, początkowo nie zapominałem o praktykach pobożnych. Lecz otoczenie wywierało coraz większy wpływ na mnie. Zacząłem coraz to bardziej wpadać w grzech nieczystości i inne nałogi. Po ukończeniu szkoły byłem również poza domem rodzinnym. Następnie poszedłem do wojska, które też mnie nie naprawiło. Po ukończeniu służby wojskowej, powróciłem do domu i dopiero tutaj zauważyłem całą grozę mego życia,

Nie tracąc chrześcijańskiej nadziei, zacząłem się modlić do Niepokalanej, prosić o przebaczenie, a przede wszystkim o wyrwanie z grzesznych nałogów. Matka Najświętsza nie dała mi na tę łaskę długo czekać, gdyż po odprawieniu nowenny poczułem się silny i zapanowałem nad sobą. Dalej przyszły nowe kłopoty materialne. Modliłem się tym goręcej. I oto niespodziewanie dostaję pracę biurową w państwowej instytucji. Za tyle łask i opiekę składam Matuchnie Niepokalanej najserdeczniejsze podziękowanie.

K.W.K., absolwent szkoły zawodowej

KARCZAKÓWKA, dnia 11 kwietnia 1937 r. (72-37)

W dniu 10 września 1936 r. córka moja, Bronisława, zachorowała na tyfus brzuszny i zapalenie opłucnej. W ciężkim stanie odwieźliśmy ją do szpitala w Wołkowysku, z którego po 4 dniach przywieźliśmy do domu, gdyż lekarze orzekli stan beznadziejny. W tym ciężkim zmartwieniu zwróciliśmy się z gorącą prośbą do Najświętszej Maryi Panny Niepokalanej o uzdrowienie naszej córki, przyrzekając ogłosić to publicznie. Włożyliśmy cudowny Medalik na szyję chorej i daliśmy do wypicia cudownej wody z Lurd, oraz poleciliśmy córeczkę opiece Najświętszej Panny.

Matka Najświętsza ulitowała się nad nami, bowiem córka zaraz zaczęła przychodzić do zdrowia i dzisiaj czuje się zupełnie zdrowa.

Pełnym wdzięczności sercem, składamy Niepokalanej pokorne podziękowanie i prosimy o dalszą opiekę.

Franciszek i Maria Boryniowie

L.S. Świsłocz, 11 kwietnia 1937 r. Prawdziwość powyższego opisu potwierdzam (−) Ks. Albin Horba, proboszcz kościoła świsłockiego

TUFOLSZCZYZNA, dnia 11 kwietnia 1937 r. (73-37)

Bratowa moja, Katarzyna żebrowska, w wieku lat 70, zachorowała bardzo ciężko na grypę na tle nerwowym, reumatycznym i żołądkowym. Wywiązało się zapalenie płuc z komplikacjami serca, nerek i sklerozy. 23 grudnia ub. r. przyjęła Ostatnie Namaszczenie. Dwa miesiące sama nie mogła się nic ruszać, a żyła tylko zastrzykami.

Kiedy doktor nie robił żadnej nadziei, zwróciłam się z prośbą do śp. biskupa pińskiego Zygmunta Łozińskiego, który umarł w opinii świętości, mówiąc: "Pasterzu, Zygmuncie, ratowałam Cię nieraz we wszystkich potrzebach, poratuj nas Ty teraz. Poproś Maryi Niepokalanej i Serce Jezusa o zdrowie dla bratowej. Łaskę te ogłoszę w "Rycerzu Niepokalanej".

Dziś bratowa jest zupełnie zdrowa, chociaż jeszcze osłabiona. Wywiązując się z obietnicy składam gorące podziękowanie Matce Niepokalanej, Sercu Jezusowemu za te łaski, otrzymane przez wstawiennictwo biskupa Łozińskiego.

Konstancja Darewska-Werycho, katechetka

Prawdziwość opisu stwierdzam (−) Ks. Walerian Mackiewicz, prob. kość. św. Aleksego w Iwieńcu.

SANDOMIERZ, dnia 12 kwietnia 1937 r. (74-37)

W pierwszym tygodniu lutego otrzymałam wiadomość, że osoba bliska mojemu sercu, ciężko zaniemogła i znajduje się w niebezpieczeństwie życia. Chory coraz bardziej zapadał na zdrowiu, lecz o pojednaniu się z Bogiem, nie chciał słyszeć. W tym go jeszcze utwierdzili jego najbliżsi, bo sprzeciwiali się energicznie wyspowiadaniu chorego. Tak było do ostatnich prawie dni, a czas upływał, choroba czyniła gwałtowne postępy. Chory się zmienił i zobojętniał na wszystko. Zdawało się, że już wszystko stracone. Przypuściłam wówczas szturm modlitewny do Niepokalanej. Najświętsza Panienka wysłuchała próśb moich, bo chory dał się przekonać i wyspowiadał na ostatnią drogę. Wkrótce też umarł. Za tak wielką łaskę dziękuję najpokorniej Najświętszemu Sercu Jezusa, Niepokalanej Panience Różańcowej i św. Tereni.

K. S.

MAŁA WIEŚ, dnia 16 kwietnia 1937 r. (75-37)

Dziękuję Panu Jezusowi i Najświętszej Maryi, Matce Jego, oraz wszystkimi świętym za zmiłowanie się nade mną. Cierpiałem na rupturę od 20 lat. Kiedy czytałem podziękowania w "Rycerzu Niepokalanej" wstąpiła we mnie wielka otucha i z ufnością zwróciłem się do Matki Najświętszej o wyzdrowienie z ruptury. Zaraz nastało silne swędzenie. Myślałem, że to skóra swędzi, ale ze zdziwieniem zauważyłem, że to błona się zrastała. Z całego serca dziękuję Królowej nieba i ziemi za tę wielką łaskę.

Stanisław Rakowski

Zaświadczenie: Niniejszem zaświadczam, ze Rakowski Stanisław, zam. We wsi Niżdzin, gm. Święcice, pow. Płockiego, 20 lat temu dostał prawostronnej ruptury z wypadaniem jelit w pachwinie. Obecnie od 4-ch miesięcy. J. od miesiąca grudnia 1936 roku wypadanie jelit nie następuje, zaś otwór po przepuklinie pachwinowej prawostronnej dużo się samoistnie zmniejszył. Zaznaczam, że Rakowski Stanisław na przepuklinę, ani leczony, ani operowany nie był. − L.S. Mała Wieś, 8 kwietnia 1937 r. (−) Edward Świecki, starszy felczer Ubezp. Społ.

Ż........., dnia 18 kwietnia 1937 r. (76-37)

Serdeczne podziękowanie z głębi mojego serca i duszy składam naszej najlepszej Matce za łaski, otrzymane za Jej wstawiennictwem, a mianowicie; za pomoc i błogosławieństwo Boże w nauce, i za dobrze odprawioną spowiedź świętą. Od lat 8-miu przystępowałem niegodnie do Stołu Pańskiego.

Mając mimo to nabożeństwo do N.P. Maryi, prosiłem Ją o pomoc i udzielenie mi łaski w odprawieniu dobrej spowiedzi. I wreszcie nadeszła chwila, kiedy byłem na feriach Wielkanocnych w Krakowie. Tknięty wyrzutami sumienia, udałem się do kościoła OO. Franciszkanów i tu przy pomocy jednego z ojców odprawiłem spowiedź z całego życia. Było to w Wielką Środę. Dziękuję również Królowej naszej za uratowanie mnie w tym samym dniu od niechybnej śmierci. Przy zeskakiwaniu z pociągu poślizgnąłem się i upadłem na szyny. Na szczęście nie wiem sam jakim sposobem uniknąłem kalectwa, gdyż koła wagonu były o jakieś 20 cm ode mnie. Byłem w stanie łaski, więc chociażby ł śmierć nastąpiła, nie zginąłbym na wieki.

Proszę Matkę Najświętszą o dalsze błogosławieństwo dla mnie i dla rodziny.

A. P., uczeń

L., 26 kwietnia 1937 r. (77-37)

Wywiązując się z danego przyrzeczenia składam najgorętsze podziękować nie Najświętszej Maryi Pannie Niepokalanej, za Jej przemożną opiekę nade mną i pomoc jakiej doznałem od Niej, a mianowicie:

Za nawrócenie - za pośrednictwem "Rycerza Niepokalanej" - z błędnej drogi, na której przez obcowanie z pewną niewiastą przez szereg lat. Jako żonaty, mimo błagań żony, kroczyłem, uchylając się tym samym przez trzy lata od Sakramentu Pokuty. Za przyczyną Niepokalanej nastąpiło otrzeźwienie i porzucenie dotychczasowego trybu życia oraz powrócenie do zgodnego i szczęśliwego pożycia małżeńskiego.

Kiedy znajdowałem się w trudnościach materialnych i znikąd pomocy uzyskać nie mogłem, znowu za Jej pośrednictwem uzyskałem pożyczkę z takiej instytucji, na której pomoc nigdy liczyć nie mogłem. Za tę i wiele innych łask składam Niepokalanej stokrotne dzięki prosząc o dalszą opiekę.

Cz. K.

KOŹMIN, dnia 2 maja 1937 r.

Niżej podpisany zgłasza się z uprzejmą prośbą o umieszczenie w "Rycerzu Niepokalanej" poniższego podziękowania.

Matuchnie Najświętszej Niepokalanej "żywotowi Słodkości" - "Nadziei Naszej" - "Łaskawej, litościwej, słodkiej Pannie Maryi" - składa serdeczne podziękowanie b. socjalista i komunista, za choć bolesne, lecz cudowne wyrwanie mię z drapieżnych szponów szatana (antychrysta), a tym samym potępienia wiecznego. "Niespokojne było serce moje póki nie spoczęło w Panu". Lecz jakżesz ja biednym wytłumaczę, radość mą i przekonam tych "towarzyszy", co jeszcze błądzą. Jedyną drogą to błaganie: "O Maryjo, bez grzechu poczęta, módl się za nami, którzy się do Ciebie uciekamy i za tymi co się do Ciebie nie uciekają, socjalistami i komunistami".

A więc towarzysze za mną do Niej i Przez Nią i chleb doczesny i szczęście wieczne.

Składam mej Opiekunce Niebieskiej podziękowanie z głębi serca za odebrane łaski i polecam się dalszej Jej opiece.

Wdzięczny, a niegodny wielbiciel Niepokalanej, Mamusi Najświętszej

Zygmut Kusal

L.S. Wyżej opisane cudowne nawrócenie całkowicie potwierdzam. Dodam ze swej strony, że nawrócony stal się wspaniałym przykładem katolika-apostoła w parafii. Nader szczęśliwy, że poznał prawdę, pragnie tą prośbą uszczęśliwić swoich byłych "towarzyszy". W tym celu pracuje po apostolska nad nawracaniem błądzących. − X. Alfons Kasior - Koźmin.