Pierwszy święty w odrodzonej Ojczyźnie
Drukuj

Po 170 latach, w których Polska, "Matką świętych" tak pięknie nazwana, żadnego ze swych synów, ani żadnej ze swych cór nie mogła wznieść na ołtarze, wreszcie danym nam jest ujrzeć znowu i oglądać on dzień wielki, w którym blask świętości i aureolę heroizmu niezrównanego Ojciec Święty nałoży na skroń i ciało.

Błog. Andrzej Bobolą jest tym wybrańcem wielkim, na którym się ma spełnić on cud wielki. Andrzej Bobola, wielki apostoł piński, męczennik za wiarę, 16-go maja 1657 zginął okrutnie umęczony z rąk kozaków dzikich. Napadli go w drodze. Namawiali, by wiary się wyparł. A gdy im się sprzeciwił, udarli zeń suknie i pocięli nahajkami aż do krwi. Potem koronę z cierni mu nałożyli. Potem przywiązali do koni i powlekli do Janowa. Tu zawiedli go do rzeźni, poczęli szablami okładać, nadrzynali dłonie, w przegubie, wyłupali prawe oko, a potem rozciągnęli nagiego na stole rzeźniczym, przypiekali powoli, a z rozmysłem gorejącymi drzazgami boki i jakby tego wszystkiego było za mało, poczęli nożami rzęźniczymi wycinać na ramionach i plecach po kawałku skórę. Nasypali sieczki w rany, powciskiwali drzazgi i igły za paznokcie, obcięli nos, wargi, wyrżnęli w końcu jeszcze język poprzez kark - i powiesili nogami do góry...

Kongregacja rzymska przyznała, że tak okrutnego męczeństwa jaszcze nie znała ani nie omawiała.

Wynagrodził Bóg Świętego swego hojnie. W 40 lat po jego męczeństwie, poczęły cuda dziać się przy jego trumnie i za jego wezwaniem. O jednym tylko wspomnę. Dnia 31 stycznia 1711 r. zmarła na Litwie niejakiemu p. Głuszyńskiemu 9-letnia córka Anusia. On sam nie wierzył w żadne cuda. Lekarze próbowali przed pogrzebem przekonać się czy Anusia jest tylko w letargu, czy naprawdę umarła. Nie pomogło kłucie igłami, nie pomogły ostre podniecające środki. Ciało pozostało bez śladu życia. Wtedy matka Anusi powzięła wielką ufność do bł. Boboli. Modliła się przez całą drogę na cmentarz. Ksiądz, według unickiego zwyczaju, czytał w drodze nad trumienką Ewangelię o wskrzeszeniu córki Jaira. Kiedy doszedł do słów: "Nie umarła dzieweczka, ale śpi" - Anusia otwarła i wykrzyknęła głośno: "Święty Andrzej Bobola!" - Ojciec od tej chwili już nie był niedowiarkiem.

A takich cudów było więcej. Przez całe 300 lat bł. Andrzej o rodakach swoich pamiętał. Wystarczy wspomnieć, że w ciągu ostatnich 15 lat do promotora kanonizacji napłynęło 1000 podziękowań za łaski odebrane.

Dzisiaj stoimy w przede dniu kanonizacji bł. Andrzeja. Napełnijmy radością i dumą świętą swą pierś. I razem z uczuciami niekłamanej radości wznieśmy ufny wzrok i serce w modlitewnej prośbie do błogosławionego Andrzeja. Prośmy o łaski, prośmy o wielkie łaski. Nie dajmy mu spocząć aż nas wysłucha.

Ktoby chciał złożyć datek jakiś na pokrycie kosztów związanych z kanonizacją błog. Andrzeja, może przesłać na ręce O. Rostworowskiego T. J., promotora kanonizacji Warszawa, ul. Świętojańska 12.