U stóp Jasnej Góry

Dnia 30 maja br. odbyła się piąta z kolei ogólnopolska pielgrzymka młodzieży akademickiej na Jasną Górę.

Pielgrzymka nie była wprawdzie tak wspaniała i imponująca, jak w roku zeszłym, bowiem Centralny Komitet postanowił ślubowanie wznawiać raz tylko na 5 lat i nie była tak porywająca jak zeszłoroczna, kiedy to po raz trzeci od sześciu wieków wyniesiono obraz na wały, kiedy mocarne słowa roty ślubowania powtarzało jednym głosem sto pięćdziesiąt tysięcy ludzi, a w całej Polsce dwieściekroć tyle niosło swoją myśl tam, ku młodzieży, a wspólnie z młodzieżą - ku Bogu. Na mniejszą zakreślona skalę, pielgrzymka tegoroczna ograniczyła się głównie do cichej, wewnętrznej modlitwy; do roztrząśnięcia we własnym sumieniu, o ile zostało wypełnione owo ślubowane rządzenie się wiarą "w życiu osobistym, rodzinnym, społecznym, narodowym, państwowym"; do wyrażenia skruchy z powodu każdego odstępstwa od przykazania miłości bliźniego; do podziękowania Matce Najświętszej za każde odniesione zwycięstwo nad samym sobą.

I kto wie? Może właśnie ten wspólny rachunek sumienia całej młodzieży jest równie ważny, jak samo ślubowanie? Może pokorne wyznanie własnych win i radosne stwierdzenie dokonanych z Bożą pomocą zwycięstw - nosi w sobie znamiona tryumfalnej walki o panowanie Królestwa Chrystusowego w naszej Ojczyźnie?

Wiemy: tak jest z pewnością.

Zastanówmy się teraz nad tym, co ten rok po ślubowaniu przyniósł nie tylko samej młodzieży ale całemu narodowi. Z radością wypada mi stwierdzić, iż ślubowanie jasnogórskie przyczyniło się do odrodzenia całego narodu. W czymże przede wszystkim objawia się to odrodzenie, jakie są jego pierwsze oznaki? Odpowiedzieć na to pytanie trzeba jednym słowem: w zjednoczeniu. Bo jedność i zgoda - to najważniejsze czynniki życia państwowego i społecznego. A u nas właśnie, chociaż naród targany jest jeszcze wewnętrznymi walkami, myśl o zjednoczeniu poczyna już przenikać i coraz lepiej ludzie rozumieją, że zgoda jest fundamentem naszej przyszłości. Pamiętajmy jednak, że naród może się ostatecznie zjednoczyć tylko wtedy, gdy wszyscy będą dążyli do ulepszenia państwa przez doskonalenie własnych dusz. Nasza młodzież akademicka swymi płomiennymi sercami pierwsza pojęła tę prawdę i pierwsza ją w czyn wcielać poczęła. Wspomnijmy te zbiorowe Komunie Święte studentów, te rekolekcje, te pielgrzymki na Jasną Górę, tę walkę o panowanie religii i polskości na wyższych uczelniach, wspomnijmy wreszcie tę pracę dobroczynną dla ubogich, czy to w "Caritasie" czy w "Pomocy Bliźniemu", czy wreszcie w świetlicach dla ubogich chłopców i dziewcząt.

Tę wielką prawdę poczyna już wraz z młodzieżą rozumieć całe społeczeństwo, bo widzi jasno, że młodzież na swych sztandarach wypisuje ofiarną pracę młodego żywota płomienne hasło miłości Boga i Ojczyzny. I pod jej sztandarami skupia się powoli cały naród polski, a porwany szlachetnym przykładem, ślubuje na Jasnej Górze w obliczu Królowej Korony Polskiej wierność Bożym przykazaniom, temu największemu prawu każdego człowieka. Oto ślubowały już i ślubują ciągle nowe rzesze ludu wiejskiego, oto wyruszają pielgrzymki nauczycielstwa, ziemian, związków pań, rzemieślników, młodzieży.

Wszystkie stany jednoczą się na Jasnej Górze, cały naród jednym głosem powtarza rotę ślubowania!

Czyż jest jeszcze w Polsce taki katolik, któryby dał wiarę kłamliwym wieściom, rozpuszczanym przez ludzi złych, wrogów Kościoła i naszej Ojczyzny, że młodzież wykorzystuje ślubowanie dla niecnych, prywatnych celów? Czy jest jeszcze tak ciemny Polak, który bez oburzenia słucha oskarżeń, na polską młodzież miotanych, usiłujących odpowiedzialność za nieszlachetne wybryki pojedynczych warchołów, z naszą katolicką młodzieżą nie mających nic wspólnego, - zepchnąć na całą polską młodzież, aby zbrukać jej honor i plamą hańby okryć czyste imię?

Czasy obecne, choć tak bardzo ciężkie, tylu krzywd i niesprawiedliwości pełne, niosą nam jednak zapowiedź świetlanego, wielkiego jutra. Goryczą napojeni przez bolesną rzeczywistość, zapominamy o tym, że stoimy u wrót Nowej Polski, wielkiej, niezależnej, wyzwolonej od obcych wpływów, katolickiej i narodowej. Tej, o której marzyli nasi ojcowie, której my wszyscy pragniemy.

Ale - jeśli oczy nasze dostąpią tego szczęścia, iż ujrzą taką Polskę - to wspomnijmy wówczas, że kamień węgielny pod jej potęgę został położony dnia 24 maja 1936 r., - u stóp Jasnej Góry.


Ach, gdybyśmy się całkowicie oddali Maryi i powtarzali do Niej często: O, moja Pani, w ręce Twoje oddaję sprawę moją i całkiem się oddaję pod Twoją opiekę, napewno mielibyśmy sen spokojniejszy, dnie szczęśliwsze; słowem życie nasze stałoby się prawdziwym rajem.