Fundamenty bezbożnictwa bolszewickiego
Drukuj

W akcji propagowania bezbożnictwa i ateizmu (niewiary), bolszewicy za wszelką cenę usiłują jej nadawać pozory naukowości, by tym sposobem móc sobie zyskiwać jak najwięcej zwolenników.

W tym celu z wielkim rozmachem zagłębiają się do czasów starożytnych i bezceremonialnie dowodzą, że ateizm w historii ludzkości był zjawiskiem nie mniej rozległym niż wiara. Opierając się na tym fałszywym argumencie, bardzo łatwo tumanią głowy, zwłaszcza prostaczkom, którym trudno, a nawet niemożliwym jest sprawdzić nieraz zbyt "mądrze" skombinowane twierdzenia bezbożnicze, mogące też i człowiekowi inteligentnemu sprawić nie mało kłopotu.

Jak to robią bolszewicy, to dla przykładu weźmiemy starożytną historię Grecji, z której wyciągają na światło dzienne "ateusza" Ksenofana, zaliczając go do rzędu "wybitnych ateuszów".Dlaczego ten starożytny filozof grecki Ksenofan (565-473 przed Chr.) Jak z miejsca został wyróżniony przez bolszewików?

Okazuje się, za to, że nie wierzył w bogów greckich, uważając ich za dzieło rąk ludzkich.

Bolszewikom to wystarczyło, aby obwołać Ksenofana aż nawet "wielkim ateuszem", wbrew nawet samemu Ksenofanowi, który potępiając wymyślone przez ludzi różne bóstwa, zaraz dalej twierdzi, że musi istnieć "Bóg jedyny, nieporównany ze śmiertelnikami".

Przykład powyższy przytaczamy po to, aby wykazać, jak nie można wierzyć bolszewikom i że trzeba łapać ich na kłamstwie, z reguły na każdym kroku i na skandalicznym spaczaniu każdej cudzej myśli, o ile ta nie idzie im na rękę.

W podobny sposób postępują bolszewicy z historią wieku Peryklesa, Sofistów, Sokratesa, Arystotelesa, Platona, i t. d., gdzie wszystko przebierają i fałszują, by drogą rzekomo "naukową", a właściwie przy pomocy ordynarnego kłamstwa uzasadniać podstawy ateizmu starożytnego i szukać w nim oparcia dla bezbożnictwa współczesnego.

Łapiąc bolszewików na kłamstwie o Ksenofanie, przytoczymy jeszcze inny i bardzo charakterystyczny przykład złośliwego zakłamania dzisiejszych "uczciwych bolszewików", zwłaszcza gdy poruszają historię pierwotnego chrześcijaństwa.

W "Wielkiej Encyklopedii Sowieckiej" w artykule "Ateizm", wybitny "uczony" bolszewicki, niejaki Luppol twierdzi, że pierwszych chrześcijan przecież należy zaliczyć do rzędu ateuszów, bo... nie wierzyli w bogów pogańskich...

Przechodząc do średniowiecza, wyłaniają szereg ówczesnych wolnomyślicieli; nie cieszą się jednak ich dorobkiem, bowiem ich występy są bardzo dalekie od ateizmu, zwłaszcza, że nie noszą nawet cienia dążności materialistycznych. Trafiając na pustkowie ateistyczne w średniowieczu, osobliwie w okresie odrodzenia, jednocześnie bolszewicy napotykają na wielkie trudności w załatwieniu się ze scholastyką (filozofia zgodna z objawieniem i nauką Kościoła). Nie mogą jej strawić tylko dlatego, że dokładnie klasyfikuje ateizm, dzieląc go na negatywny (pogański) i pozytywny (teoretyczny i praktyczny), zasługujący na potępienie.

Z kłopotami scholastycznymi łączą się inne, mianowicie: "zdobycze wieków późniejszych t. j. XVII, XVIII i XIX.

Jak na taśmie filmowej, wyłaniają się rozmaite postacie, ze swymi teoriami np. Spinoza, Gobbs, Rousseau, Volter, Encyklopedyści i inni, których bolszewicy, mimo ich rzekomej antyreligijności -. wcale nie honorują.

Wszystko, cośmy dotychczas powiedzieli, dowodzi jednej rzeczy zasadniczej, że tak głośno dzisiaj reklamowany przez bolszewików ateizm nie posiada żadnych fundamentów w historii.

O jakiż więc ateizm chodzi bolszewikom, zwłaszcza, że tak wiele hałasu robią dzisiaj w tej sprawie i to na całym świecie?

Aby poznać ateizm bolszewicki, nie mamy potrzeby odbywać jałowej dyskusji, lecz poprostu zajrzyjmy do nowoczesnej historii tego ruchu.

Całą bolszewicką akcję antyreligijną t. j. od początku rewolucji do chwili obecnej można podzielić na cztery okresy, mianowicie:

agitacyjny (1918-1924),

propagandowo-organizacyjny (1924-1926),

akcji systematycznej (1926-1928),

i bankructwa (1928-1936).

Okres I agitacyjno-antyreligijny rozpoczęli bolszewicy od wydania dekretu rozłączenia Kościoła od państwa i szkoły od Kościoła; było to jednocześnie hasłem do rozpoczęcia walki z religią.

Na podstawie tego dekretu odebrano od wszelkich religijnych instytucyj ich posiadłości, aż do rzeczy kultu włącznie i jednocześnie rozpoczęto atak w kierunku profanowania świętości religijnych. Stoczono zaciętą walkę z Cerkwią Prawosławną, którą bolszewizm uważał za niebezpiecznego wroga politycznego. W tym czasie bolszewicy stwarzają prasę antyreligijną i próbują poruszać i mobilizować masy przeciwko Cerkwi, co jednak idzie nader opornie.

kaplica św. Barbary, Modrzejów
Kaplica św. Barbary w kopalni węgla "Modrzejów". - Robotnik polski daje przykład swej religijności.

Cała jednak akcja w tym okresie jest pozbawiona jakichkolwiek zasad i raczej wylewa się w formę walki ogniem i mieczem. Ponieważ bolszewicy nie posiadali żadnych metod do walki z religią i żadnego pojęcia nie mieli (i nie mają) o silnie reklamowanym ateizmie, przeto musieli poprzestać jedynie na wyszydzaniu i ośmieszaniu religii, uzupełnianym wszelkiego rodzaju brutalnymi napaściami podburzanego motłochu przygodnego na duchowieństwo, świątynie i objawy życia religijnego.

Mimo ostrych ataków i terroru pokutnych spustoszeń o charakterze fizycznym i mimo słabości Cerkwi Prawosławnej, w tej pierwszej potyczce bolszewizm mocno się zaciął, a jego prowodyrzy przychodzą do wniosku, że tymi drogami idąc nie zwalczą religii.

Zaczęło stosować drugą metodę propagandowo-organizacyjną.

Pewne stadium akcji przebiega nad zakładaniem małych organizacyj, dookoła już istniejących, czasopism bezbożniczych, których działalność jest charakterystyczna i w założeniu swym ma na celu realizowanie tzw. kultury proletariackiej - jako przeciwstawienia kulturze chrześcijańskiej.

Czując słabość sił własnych, bolszewicy gwałtownie rozszerzają założone organizacje i tym sposobem powstaje pierwsza większa organizacja p. n. Związku Wojujących bezbożników (Sojusz Wojutwujuszczich Bezbożników SWB). Związek ten szybko się rozrasta i w myśl haseł międzynarodowych "Kominternu, nawiązuje stosunki z zagranicznymi organizacjami wolnomyślicielskimi, przeważnie utrzymywanymi przez masonerię. Nie obchodzi się bez walk na tym terenie, bowiem bolszewicy zmierzają do "proletaryzacji" tych organizacji zagranicznych i wyrwaniu kierownictwa z rąk wolnomyślnej burżuazji. Szybki rozwój liczebny organizacji SWB, nasuwa bolszewikom myśl oparcia akcji antyreligijnej na stałym programie.

Jest to z kolei trzeci okres systematycznej działalności istniejących organizacyj, trwający blisko 3 lata. Zakładają różnego rodzaju studia antyreligijne oraz programowo traktują te sprawy w szkołach średnich i początkowych.

Intensywna, wyżej wspomniana akcja programowa bolszewików od razu napotyka na przeszkody powstające w łonie organizacyj bezbożniczych, gdzie w miarę zgłębiania zagadnienia antyreligijnego, wnet powstają wszelkiego rodzaju wątpliwości i wahania. Pokaźne zastępy dobrej woli bezbożników stają w obronie religii, żądają od przywódców namacalnego wskazania tego Boga, którego każą zwalczać przedstawienia do poznania "programu bożego" i szereg innych rzeczy jak np. wyjaśnienia kwestii "duszy", "przeznaczenia" itd.

Ostre walki, rozpętane na tle wyżej przytoczonych zagadnień, nie tylko sprawiły wielkie kłopoty przywódcom bolszewizmu, lecz czym prędzej musieli radykalnie pozmieniać metody akcji dotychczasowej, by nie dopuścić podobnych wydarzeń, z natury śmiertelnych dla bolszewizmu. Skierowano swe wysiłki w stronę pogłębiania światopoglądu materialistycznego, realizowania różnych kampanii bezbożniczych, gospodarczych i politycznych, jak również ściślejszego nawiązywania stosunków z wolnomyślicielami zagranicznymi, z zamiarem podporządkowania ich ogólnej światoburczej polityce Kominternu. Literatura bolszewicka z tego, zarówno, jak z okresów poprzednich, wydawana w olbrzymiej ilości w postaci czasopism i książek, w swej lwiej części jest poświęcona ordynarnym wymysłom na religię chrześcijańską i duchowieństwo, wyśmiewaniu kultu i przedstawiania ludzi wierzących w charakterze rzekomych zbrodniarzy "ludzkości". Znowuż bardzo nieznaczna część literatury o tzw. wyższym poziomie, roszcząca pretensję do wiedzy, w straszny sposób spacza naukę, zwłaszcza nauki przyrodnicze i przy pomocy fałszu, kłamstwa i ordynarnego nieuctwa, usiłuje uzasadniać szkodliwość religii.

Trudno się dziwić, żeby inaczej być mogło, bo autorami tych głupstw i bredni są nieucy, niedobitki szkolne, zmanierowani inteligenci i grafomani z biletem partyjnym, dla których pisanie - jest tylko przywilejem urzędowym. Zresztą ci pismacy bezbożni nic nie napisali nowego, poza tym, co już stworzyli wolnomyśliciele w wiekach ubiegłych i w dodatku piszą tak marnie, że nie darmo Lenin żądał, by zamiast tworzenia głupiej literatury, ostatecznie lepiej tłumaczono autorów średniowiecznych, zanim "nauka" sowiecka nie stworzy sił własnych.

Od czasów Lenina, ten stan rzeczy, nie tylko że się nie zmienił, lecz na tyle sprawy pogorszyły się, że już w dobie obecnej można mówić tylko o wyjałowieniu treści z całej antyreligijnej akcji bolszewickiej, co się rozpoczęło od r. 1928 i stanowi czwarty okres tej arcyciekawej komedii.

Cała bolszewicka produkcja antyreligijna, stanowiąca dzisiaj ładnych kilkanaście tysięcy różnych wydawnictw dotyczy przeważnie świąt Bożego Narodzenia, Wielkiejnocy, Watykanu, Kościoła katolickiego i duchowieństwa Prawosławnego. Dogmatów bolszewicy nie lubią ruszać, bo nie mogą sobie z nimi poradzić. Już to jasny dowód bankructwa ateizmu bolszewickiego, po 20-tu latach zeskorupiałego w bezmyślności światopoglądowej. Silą rzeczy całość akcji antyreligijnej bolszewicy zmuszeni byli skierować na tory służenia imperialistycznej akcji kominternowskiej. Potwierdza to międzynarodowy zjazd bezbożników odbyty w Pradze w r. 1936, a ostatnio ponownie w Moskwie (luty 1937), na których tematem obrad były nie kwestie religijne lecz polityczna współpraca z Kominternem.

W dobie obecnej Komintern wytęża wszystkie swe siły, by mobilizować szeregi przeciwko Kościołowi Katolickiemu, który jest najpoważniejszym na świecie przeciwnikiem Kominternu. Dla tego też stworzono nową taktykę walki z Kościołem, przez wydanie dyrektywy dla komunistów - by wchodzili do wszelkich organizacyj katolickich i dokonywali rozsadzania ich od wewnątrz.

Stąd też siłą rzeczy wypływa naturalny program walki z bolszewizmem, który może wykonać nie kto inny, lecz tylko Kościół Katolicki, bowiem żadna inna siła polityczna nie będzie w stanie tego zrobić.