Z drogi na misyjne żniwo

Florencja

Przez krajobraz podobny do lombardzkiego mknął pociąg do Florencji. Minęliśmy szeroki, leniwie płynący Pad. Migały budynki pomniejszych stacyj, aż na dłuższy postój zatrzymaliśmy się w Bolonii. Szkoda, że nie dało się choćby "wyścigowo" zwiedzić miasta, gdzie kształcił się nasz Kopernik i wielu, innych Polaków.

Wnet wprzęgnięto elektryczną lokomotywę. Energicznie zerwał się pociąg do dalszej drogi. Przecinamy Apeniny niedawno wy Wierconą nową linią w podziemiach. Zdumienie nas ogarnia wobec takiego wysiłku. Tunele następują jeden po drugim. Zaledwie w przerwie mrugnie światło dzienne, a znów grzebiemy się w czeluściach. Większy tunel ma aż 19 km długości. W skwarnym dniu orzeźwia nas miły chłód.

Apeniny, o ile je widzieć mogłem, przedstawiały się smutno i martwo. Zbocze pożółkłe, usłane spaloną trawą, bezleśne, tylko zrzadka zarosłe drzewami oliwkowymi. Miejscami, jak nasze topole, stały na baczność wyprężone ciemne cyprysy. Nasze góry malowane zielenią lasów mają daleko więcej uroku. Zaludnienie tu rzadkie, bo i ziemia niepłodna.

Florencja
Florencja

Wśród pasażerów trafiłem na takich, którym Polska nie była obca - znają ją, a to przez Sienkiewicza.

- Czytałem już trzy razy "Quo vadis" - mówi jeden, ale i czwarty raz mię nie znudzi.

- A jak to dzielnie wyczyniał Podbipięta "zerwikapturem" - dodaje inny. Ucieszne fortele Zagłoby wspominali z humorem, Skrzetuski tylko jest niedostępny włoskim językom; trudno im wymówić nazwisko. Twórca trylogii do dziś robi szeroką reklamę dla Polski wśród cudzoziemców.

Przed godziną 8 stanęliśmy we Florencji. Mrok dość szybko gęstniał, więc prędko dążymy do sławnego naszego klasztoru Santa Croce.

Florencja, dawna siedziba nauki i sztuki, obok Genuy i Wenecji najruchliwsze z handlowych miast Włoch średniowiecznych. Zanim Rzym za papieża Juliusza II i Leona X stał się ogniskiem sztuki, tu już skupiała się twórczość największych artystów. Więc muzea florenckie należą do najsławniejszych w świecie.

Do klasztoru weszliśmy przez dziedziniec arkadowy. Jak to szczęśliwie zakonnik może podróżować, skoro zawsze znajdzie gospodę w siwoim klasztorze i serdeczną grzeczność!

Jeszcze tego wieczoru O. Franciszek d’Abarco, nasz przewodnik, wprowadził nas do krypty w podziemiach klasztornych, gdzie Włosi uczcili wszystkich florentczyków poległych w wojnie dla wielkości Italii. W jednym skrzydle katakumb wyłożono ściany czarnym marmurem, na którym złotem wypisano nazwiska poległych. Litania ta obejmuje około 3.000 nazwisk. Polerowana czerń marmurowa, mieniąca się złotem napisów, oświetlona ukrytymi lampami, robi żałobne wrażenie.

W drugim zaś skrzydle stoi ponad 30 sarkofagów poległych florentczyków. Każda trumna z wyrytym znakiem faszystowskim - nazwiskiem i datą zgonu, a na ścianach apel: "Presente"! Co dzień wojsko lub faszyści trzymają straż honorowa, w tym Pnie.

mapa

Po modlitwach wieczornych poszliśmy na spoczynek. O wczesnym świcie zbudził mnie koncert bujających nad głową komarów. Na rękach, na twarzy gęsto czerwieniły się plamy, bo natrętne "zauzori" niezły miały apetyt na polską krew. A tak bywało co noc.

Przypomniałem sobie, jak praktycznie w Padwie zabezpieczały siatki przy łóżkach spokojny sen.

Rano zwiedziliśmy nasz kościół Santa Croce, jeden z najpiękniejszych we Florencji. Jest to bazylika, 3-nawowa bardzo dużych rozmiarów. Wnętrze nie zamknięte, ani sklepieniem, ani pułapem, lecz bezpośrednio dachówką ułożoną na malowanym wiązaniu. Wzdłuż ścian stoi wiele nagrobków i pomników, tak że robi to wrażenie olbrzymiej hali muzealnej.

Po prawej stronie największy pomnik Dantego. Z białego marmuru siedzi postać uwieńczonego wieszcza, z obliczem, na, którym maluje się zachwyt, a stojąca obok Beatrice, wskazując nań, wzywa: "Uczcijcie największego poetę". Z przeciwnej strony siedzi w zamyśleniu nad przyrządem astronomicznym sławny Galileo. Kolejno są pomniki florentczyków słynnych w nauce, literaturze i sztuce.

katedra we Florencji
Facjata katedry − Katedra oglądana z boku

Ściany w nawach są białe tynkowane, lecz w kaplicach przy prezbiterium mają. duże malowidła. Tu rzeczy biblijne, z historii Kościoła, bądź z życia św. Franciszka, malował Giotto i jego szkoła. Nieśmiertelny mistrz, który zbudził sztukę Włoch do nowego życia i inni artyści pozostawili w kościele i w przylegających do dziedzińca kaplicach swe dzieła i dzięki temu Santa Croce - to klejnot sztuki.

wnętrze kościola Santa Croce
Pomniki w kościele S. Croce

Na zewnątrz bardzo malowniczo przedstawia się facjata kościoła. Na białym tle ułożone z różnobarwnych marmurów misterne wzory, gzymsy i fryzy dają zachwycające wrażenie. Tu poznaje się wyjątkowe możliwości artystyczne Włoch, bogatych w marmur o rozległej skali barw, o klimacie, pozwalających na zachowanie tak subtelnych dzieł.

Dumą Florencji jest katedra. Doprawdy, słowa są za słabe, by oddać piękno i powagę budowy. Należy ona do najcenniejszych świątyń świata. Pozazdrościli ambitni florentczycy Wenecji - św. Marka, Padwie - kościoła św. Antoniego, Rzymowi - starożytnych bazylik i przez blisko półtora wieku nie żałowali grosza dla sławy swej katedry. Pod koniec XIII w. Arnulf Gambio opracował plan w formie krzyża łacińskiego, na środku zaś Brunelesco wybudował śmiało kopułę, o tak dużych wymiarach, że do dziś stanowi ona prawdziwy "wyczyn" w sztuce i jest głównym punktem w panoramie całej Florencji. Na facjacie różnobarwny marmur ułożony w deseń wygląda, jak przepięknie haftowany kobierzec. Wnętrze katedry ciemne, pełne majestatu, a tak ogromne, że ludzie wydają się jak miniaturowe laleczki.

Na poświęcenie katedry w roku 1436 napłynęły z całych Włoch takie tłumy, że dla ułatwienia dostępu świcie kardynalskiej i papieżowi, trzeba było poprowadzić z rezydencji aż do kościoła, most napowietrzny. Nic dziwnego, że się nią zachwycono bo zachwytowi i dziś oprzeć się nie można.

Zwiedziliśmy jeszcze inne kościoły pełne arcydzieł sztuki: dominikański S. Maria Novella, św. Ducha, s. Miniato - wszystkie są pomnikami żywej i głębokiej wiary dawnych pokoleń, które wysilały się, by w przybytku Bożym skupić wszystko, na co zdobyć się mógł twórczy duch ludzki.

Zaszedłem jeszcze do słynnej galerii malarstwa i rzeźby: Uffizi. Co najcelniejsze dzieła dłuta i pędzla, co najsłynniejsze nazwiska artystów włoskich tu się znajdują. W licznych salach rozmieszczono obrazy dawnych klasyków włoskich, aż do dzisiejszych. Prócz tego bogaty jest zbiór obrazów malarzy hiszpańskich, niderlandzkich i wreszcie - dzisiejszych z różnych krajów europejskich. Dość pospiesznie przeszedłem wszystkie sale, z żalem w końcu, że żaden artysta Polak nie znalazł tu miejsca, choćby obok Węgra, Czecha czy Rumuna.