Polski Samarytanin

Pan Bóg w Swojej dobroci nieprzebranej raz po raz wzbudza w naszym narodzie postacie wielkie duchem i poświęceniem. Są to jakby drogowskazy na rozstajnych drogach lub jasne latarnie wśród nocnych ciemności.

Każdy wiek ma swoje potrzeby i w każdym czasie Bóg litościwy spieszy z pomocą ludzkiej nieudolności. Przed tronem Bożym mamy swoich ziomków, swoich domowników, przyjaciół i orędowników. Nie ma stanu i zawodu, któryby nie miał w niebie swego patrona.

I w naszych czasach kryzysu i nędzy ogólnej ukazuje się wzór godny naśladowania. Szczególniejszy to patron wszelkiej biedoty - Czcigodny Brat Albert.

Brat Albert
Błogosławieni miłosierni

Rzucić grosz biedakowi lub pokiwać głową nad czyjąś niedolą - to nie żadna sztuka. Ale zniżyć się do tej biedoty, żyć jej życiem, aby wczuć się w ten ból złamanego serca - to naprawdę szczyt miłosierdzia, i droga zaparcia się samego siebie, to dążenie za Panem Jezusem.

Takim był Czcigodny Brat Albert, wierny naśladowca św. Franciszka, opiekun bezdomnych nędzarzy - polski samarytanin. On całym porywem swego serca kochał Boga, bliźnich i Ojczyznę. Napełniony duchem żarliwości religijnej chciał łagodzić nędzę wyrzutków społeczeństwa. - "Pamiętać powinniśmy - mawiał Brat Albert - że do nas należą najbiedniejsi i najnieszczęśliwsi, a pierwszeństwo ma się dawać tam, gdzie nędza wielka, ubogich dużo, opieka niezbędna a warunki niewygodne, którychby inni przyjąć nie chcieli".

Czcigodny Brat Albert dobrze przysłużył się Ojczyźnie. I dziś postać tego Brata naszego woła do nas: Pragnę być nie wysławiany, ale naśladowany. Naśladujmy Brata Alberta, w ten bowiem sposób najlepiej go uczcimy.

Zbliżmy się do biednych, ale z miłością Chrystusową.