Polska matką świętych

26-go września b. r. upłynęło 40 lat od śmierci świątobliwej Wandy Malczewskiej, córy ziemi radomskiej, zmarłej w Parznie, diecezji łódzkiej. Czy wielu z nas wie, że Wanda Malczewska żyła - i jak żyła ta, która chciała, by o niej przetrwało tylko wspomnienie, że była "siostrą ludu polskiego i służebnicą Pana Jezusa i Najświętszej Matki Jego"?

Wanda Malczewska była miłą Bogu, jak o tym świadczą zapiski z jej życia poczynione bądź własnoręcznie, bądź przez jej duszpasterzy lub znajomych[1]. Już jako dziecko siedmioletnie rozumiała tajemnice nadprzyrodzone lepiej, niż tysiące dorosłych i uczonych.

- "Moja droga mamo, - pytała matkę - kiedyż ja pójdę do spowiedzi i z mamą przystąpię do Komunii św.? Ile razy widzę, jak ludzie starsi przystępują często do Komunii św. z dziećmi niedorosłymi, to mnie jakaś porywa zazdrość! Czuję w sobie jakieś nieokreślone, ale gorące pragnienie, żebym i ja mogła tego szczęścia dostąpić. Nieraz zbiera mnie chęć uklęknąć między dziećmi i przyjąć Jezusa". Ja to rozumiem, moja droga mamo, że chcąc przyjąć Komunię św., trzeba mieć serce czyste, t. j. być bez grzechu, trzeba serdecznie pragnąć Pana Jezusa i kochać Go nad życie. A ja bardzo boję się grzechu".... "Jak ja pragnę Pana Jezusa przyjmować, to trudno mi opowiedzieć. W nocy nawet, jak się przebudzę, to myślą idę do kościoła, klękam przed ołtarzem, gdzie jest Najśw. Sakrament i duchowym sposobem łączę się z Panem Jezusem. On wchodzi do mojej duszy, a ja rozpływam się w Nim. jak kropla wody w morzu. Bardzo jestem szczęśliwa"...

- Kocham Go nad życie... Poszłabym za Niego na śmierć... na pustynię... do klasztoru... Dla Pana Jezusa poświęciłabym wszystko"...

Widząc taką duchową dojrzałość swej małej córeczki, pani Malczewska przygotowała ją do Sakramentów św. Ks. proboszcz pozwolił Wandzie przystąpić do spowiedzi i pierwszej Komunji św. I tak nastał dla małej Wandy ten upragniony dzień pierwszego sakramentalnego złączenia z Bogiem! Było to rzeczywiście stałe zjednoczenie z Bogiem, Którego oblubienicą na zawsze pozostała.

W dniu tym Wanda otrzymała łaskę widywania świata nadprzyrodzonego! Oczyma duszy widziała Chrystusa Matkę Najśw., Aniołów, a później Mękę Pańską i zdarzenia z przyszłości naszego narodu.

Przy tej pierwszej Komunii św., gdy ks. proboszcz otworzył tabernakulum, by ludzi komunikować, zdawało się Wandzi, "że cały kościół jest w ogniu" i "że wszystkich płomień ogarnia, ale nie pali!" Widziała chóry anielskie i Najśw. Pannę. A po Komunii św. w duszy swej usłyszała głos:

"Od tej chwili jesteś moją... będziesz żyć długo na świecie, ale nie dla świata... tylko dla mnie! Jak ja nie miałem własności, gdzie bym głowę schronił, tak i ty mieć jej nie będziesz. U obcych oczy zamkniesz i tam spoczną kości twoje".

Na ten głos Jezusa odpowiedziało 7-mioletnie dziecko: ""Panie gdy Ciebie będę miała, szczęśliwą będę, choćby mnie wszyscy opuścili, choćby wszystkie biedy na mnie spadły. "Przyrzekam Ci mój Jezu, i ślubuję, że Twoją pozostanę na wieki".

I Wanda dotrzymała ślubowania; a i Jezus dotrzymał swych surowych obietnic. Wanda nie wyszła za mąż, nie poszła też do klasztoru. Z woli Bożej żyła dziewiczo w świecie, pozornie "na łasce" u krewnych i później nawet u obcych.

A jednak dom, do którego wchodziła ta cicha i samotna niewiasta, otaczał ją czcią i miłością. Dlaczego? - Bo niosła mu pokój swego czystego, dziewiczego serca, pokój dobrego słowa i obecność Bożą w swej duszy!

Była i pozostała dzieckiem wsi. O lud wiejski się troszczyła. W staraniach o to najbliższe otoczenie zeszło jej życie.

Kościół w Żytnie, Wanda Malczewska
Nowy kościół w Żytnie, zbudowany na miejscu starego, w którym świątobliwa Wanda odbierała tyle łask od P. Jezusa i tyle pieszczot od Matki Najświętszej.

Chrystusa w Najśw. Sakramencie adorowała, wpadając w ekstazy, udzielane wyjątkowym świętym. Rozmawiała z Nim i z Matką Bożą tak po prostu i tak rzeczywiście, że dziwiła się, iż inni tego nie widzą i nie słyszą. Nieraz zanosiła ks. proboszczowi lub innym osobom polecenia dla nich, tą dziwną drogą otrzymywane. Gdy jednak widzenie się kończyło, wracała zawsze bardzo po prostu i bardzo zwyczajnie do swych zajęć domowych i społecznych, do sprzątania, do opieki nad dziećmi, do odwiedzania chorych. O łaskach otrzymywanych nie mówiła nikomu, z wyjątkiem spowiednika. Wiadomym, i to najbliższym tylko było też to, że w czasie Wielkiego Postu widzi Mękę Pańską.

Wanda Malczewska zmarła w 74-tym roku życia, na probostwie w Parznie, gdzie życzliwość ówczesnego proboszcza, ks. Świnarskiego udzieliła jej schronienia na ostatnie kilka lat życia. Zmarła śmiercią, którą dokładnie przewidziała, pogodnie i cicho, jakby tylko przechodząc z jednego "domu" bytowania do drugiego. Parafia otoczyła jej grób czcią i opieką.

Po zniszczeniu przez pożar drewnianego kościoła, w którym Wanda tak często widywała Pana Jezusa, pobudowano staraniem ks. Świnarskiego nowy kościół, duży i murowany. W absydzie nad białym jego wnętrzem, góruje znad głównego ołtarza postać Chrystusa, wyrzeźbiona w naturalnej wielkości według widzeń Wandy.

Pod głównym ołtarzem jest krypta, gdzie w głębi, oprócz grobu ks. Świnarskiego, stoi na środku katafalk umajony bogato świeżymi kwiatami. Na nim spoczywa srebrna trumienka ze szczątkami Wandy, która w niedalekiej może przyszłości zostanie wyniesiona na ołtarze Pańskie.

* * *

Sprawą beatyfikacji świątobliwej Polki zajmuje się Kuria Biskupia w Łodzi. A my Polacy - cóż możemy pomóc? - Pomagajmy w tej sprawie ofiarami i modlitwą. Prośmy o pomyślny jej przebieg; prosząc o cudowne łaski w życiu niejednego z nas tak bardzo potrzebne, a które służyć będą mogły wobec władz Kościoła św. za dowody wstawiennictwa u Boga świątobliwej Polki.

[1] "Miłość Boga i Ojczyzny" - X. Augustynik, Częstochowa. "W. M." - X. Majewski Warszawa, Pallotyni.