Na drodze duchowego odrodzenia

W przeszłym miesiącu zwróciliśmy się z apelem, by młodzież katolicką skupić pod sztandarem Chrystusa.

Patrząc na dzisiejsze stosunki, dostrzegamy, że sprawa powyższa wydaje się bardzo trudna do wykonania. Ale z tego nie wynika, że niemożliwa. Jeśli nie zrobimy wszystkiego dzisiaj, to przynajmniej tyle, na ile nas stać. Resztę wykończymy jutro czy pojutrze.

Od dzisiaj, tak jest, od dzisiaj musimy zacząć naszą pracę. Rozpocząć należy od tego, by stawiać przed oczy młodzieży ideał - Chrystusa. Proszę mię źle nie zrozumieć. Pokażmy młodemu pokoleniu Chrystusa! Ale Chrystusa nie dalekiego, przebywającego w niebie - o nim młodzież nasza już nieraz słyszała. Tego Chrystusa zna. Młodzież pragnie czegoś więcej: widzieć Chrystusa w życiu praktycznym.

Wiek dzisiejszy charakteryzują duże przeobrażenia. Jest to wiek wysiłków do osiągnięcia wielkich rezultatów w świecie techniki, sportu. Wiek rekordów. Młodzież przepada za osiągnięciem rekordu w skoku, biegu itp. Z wielkim natężeniem oczekiwała wyników z ostatnich międzynarodowych igrzysk sportowych.

Należy zachęcać młodzież do rekordów - w życiu duchowym. Ale i tu młodzież musi mieć przed oczyma cel, cel, o tyle bardziej pociągający, o ile większe trudności czekają jego zdobywcę.

Cel życia duchowego jest imponujący.-To prawda. Ale też pochłania on wiele wysiłków z naszej strony. Cel ten, to - być drugim Chrystusem.

Młodzież jest krótkowzroczna. Nie widzi wszystkiego. Należy plastycznie przedstawić jej cel, do którego ma zdążać.

Ojciec, matka powinni przeto ułatwić dziecku zrealizowanie tak szczytnego planu; umożliwić mu kształcenie się w zawodzie artysty-rzeźbiarza. Dokonają tego, o ile podadzą dziecku model Chrystusa. Chrystus odwzorowany przez rodziców - Chrystus ukazany w życiu rodziców, to najlepszy, najwięcej odpowiadający umysłowości dziecka model, na którym młodzież będzie się uczyła odtwarzać w sobie, możliwie najdokładniej, postać Chrystusa.

Świętość osobista rodziców to pierwszy zatem postulat katolicyzmu w dziedzinie wychowania.

Słowo świętość wywołuje uśmiech na wielu twarzach. To przecież - tak sądzą - coś abstrakcyjnego, nieosiągalnego. Po co o tym myśleć?

"Nie myślimy o świętości, wstydzimy się o niej mówić - jak słusznie zauważyła Zofia Kossak - Szczucka w swoim odczycie na Kongresie Skargowskim - ponieważ nastawieni jesteśmy na przeciętność".

Ach, jaka szkoda, że mamy tak mylne pojęcia. Być świętym, to być dobrym katolikiem. A do tego każdy z nas jest obowiązany. Mniejsza zresztą o słowo: święty, pobożny, czy dobry katolik - to wszystko jedno. Możemy używać słów mniej rażących nas, mniej przygniatających naszą małostkowość.

Być świętym, dobrym katolikiem. Wielkie wymagania stawia nam katolicyzm w tych słowach, jednak nie ponad nasze siły. Ale jakże zaszczytne to i wzniosłe: dobry katolik - drugi Chrystus.

Ważność tej prawdy w wychowaniu omawiano w jednym z artykułów "Rycerza" pt.: "W pogoni ze młodzieżą". Nie wystarczy, że rodzice przyjdą raz na rok do spowiedzi, że odzyskają łączność z Chrystusem przynajmniej na jeden dzień. To za mało. Przed katolickim ojcem, katolicką matką stoi zadanie poważniejsze, większe: być zawsze w ciągłej łączności z Chrystusem przez łaskę poświęcającą a tym samym przez powolne zdobywanie cnót koniecznych w życiu katolika-wychowawcy stawać się coraz więcej podobnym do Chrystusa. Jak Chrystus był pokorny, cierpliwy, wytrwały w dążeniu do osiągnięcia celu, umiejętny w zbliżaniu się do ludzi zawsze i we wszystkim szukający Woli Ojca Swego - tak każdy ojciec, matka, jako drugi Chrystus, powinni starać się być pokornymi, cierpliwymi w wychowaniu dzieci - z odpowiednim ułożeniem do nich się zbliżać - zawsze i we wszystkim spełniać Wolę Bożą.

Rodzice katoliccy mają obowiązek powtórzyć za św. Pawłem: "Żyję już ja, nie ja, ale żyję we mnie Chrystus". Wówczas nie tyle powaga naturalna ojca, matki będzie wywierała wpływ na życie dziecka.

Dziecko odczuje, że rodzice jego to nie jednostki, kierujące się egoizmem ujemnych stron swego charakteru. Ale, że Chrystus, którego rodzice rzeczywiście mu zastępują, nim kieruje.

W tej atmosferze życia rodzinnego dziecko stanie się więcej uduchowione - święte - dobrym katolikiem. Tym samym będzie to rękojmią wytrwania młodzieży przy Chrystusie pod Jego sztandarem. Nie będziemy drżeli na myśl powtórzenia się u nas podobnych wypadków, jakie obecnie dzieją się w Hiszpanii. Młodzież nasza głęboko religijna nie poda ręki bezbożnym hasłom komunizmu, nie odstąpi Chrystusa, nie porzuci Jego sztandaru.

Może sami nie doceniamy tego potężnego wpływu, jaki wywierają na dziecku rodzice, mogący powiedzieć o sobie: - drugi Chrystus. Dostrzega to jednak otoczenie. Ono z pełnym uwielbieniem odnosi się do katolickich ojców i matek. "Wysokiej moralności matek polskich zawdzięcza się wysoki poziom moralny żołnierza polskiego". Słowa powyższe, wypowiedziane przez J. E. Ks. Bp. Gawlinę są zupełnym wyrazem naszej myśli oraz zachętą do podjęcia dalszych kroków na drodze naszego pełnego uchrześcijanienia się.


Celem wychowania chrześcijańskiego jest współdziałanie z łaską Bożą przy urabianiu prawdziwego i doskonałego chrześcijanina, t.j. ukształtowanie samego Chrystusa w człowieku.

Encyklika P. Piusa XI "O chrześcijańskim wychowaniu młodzieży"