Prawda - szczęściem
Drukuj

Połowiczność nie zadowoli żadnego serca. Może mu jedynie dać chwilowe złudne szczęście, na dłuższą jednak metę nie wystarczy. Jaskrawym tego dowodem to fakt, że wszelkie odcienia protestanckie, nie posiadające w pełni prawdy, tracą swych wyznawców. Genialnych umysłów nie zadowoli sucha i lodowata nauka Lutra czy Kalwina. Porzucili ją Berson, Neyman, Bourne, słynny Chesterton i inni. Do tych niezliczonych szeregów przybywa nowa postać znanego amerykańskiego pisarza i pedagoga. Jest nim prof. Cuthbert Wright, protestant.

Był on dotąd wierzącym człowiekiem; protestantyzm jednak nie dał zupełnego uspokojenia jego genialnemu umysłowi i nie zadawalał jego serca. Toteż ten wielki uczony amerykański przeszedł niedawno na łono Kościoła katol. Aby się dowiedzieć, jak cudownymi drogami pociąga Pan Bóg do Siebie dusze, rzućmy pokrótce okiem na historię jego nawrócenia

Prof. Wright urodził się w rodzinie protestanckiej. Ojciec jego był pastorem i kierownikiem protestanckiej sekty "Grace Episkopal Church" - (Dostojni Biskupi Kościoła). Młody Wright już na ławie szkolnej zapoznał się z katolicyzmem. Pewnego dnia jeden z jego przyjaciół poszedł z nim do katolickiego kościoła. Nabożeństwo katolickie, a szczególnie liturgia Mszy św. wywarły na umysł Wrighta wielkie wrażenie.

"Zdawało mi się - mówi - że uczestniczę w jakiejś wielkiej tajemnicy, której głębi nie umiałem pojąć, ale której potęgę odczułem. Zrozumiałem, że sztywne i zimne ceremonie w zborze mego ojca są pozbawione tej jakiejś życiodajnej siły, jaką odczułem w kościele katolickim. Zacząłem więc studiować katolicyzm.

W jednym z kościołów w Nowym Jorku, który czasem odwiedzałem, znajdował się prześliczny witraż Matki Bożej, chroniącej pod swój płaszcz biednych i pokrzywdzonych. Odczułem, że kult dla Maryi, którego protestanci są pozbawieni, jest rzeczywiście czemś istotnym, co daje człowiekowi w walce ziemskiej wielką wewnętrzną silę. W czasie wojny światowej, biorąc udział w walkach w dywizji amerykańskiej, raz w czasie bitwy, gdy groziło mi niebezpieczeństwo, ujrzałem nagle tak wyraźnie, jak żywy, obraz Maryi z witraża kościoła w Nowym Jorku. Od tego czasu nastąpił przełom w mej duszy. Stopniowo pogłębiałem zasady nauki katolickiej, aż osiągnąłem łaskę nawrócenia"[1].

Prof. Wright został przyjęty na łono Kościoła katolickiego przez ks. Barley, proboszcza parafii św. Antoniego z Emmitburgu (Stany Zjedn.). Resztę życia swego postanowił, jako pedagog, poświęcić szerzeniu ideałów wychowania w duchu katolickim.

Drugi fakt, który udowadnia postawione na początku twierdzenie, to nawrócenie znanego pisarza angielskiego Levisa May’a.

Jako wybitny pisarz zasłynął on szeroko w całym świecie literackim. Napisał szereg cennych dzieł, które w całej Anglii cieszą się wielką popularnością. Mimo jednak swej uczoności, Levis May nie zaprzeczał istnienia Boga, lecz był wierzącym człowiekiem. Jedno miał tylko nieszczęście - był protestantem. Jako wybitny uczony doszedł jednak wkrótce do przekonania, że prawdziwe szczęście w życiu znaleźć można jedynie w wierze katolickiej. Idąc za głosem łaski Bożej przeszedł na katolicyzm.

Katolicyzm więc zdobywa dusze. Zdobywać je będzie zawsze, bo w nim jest tylko prawda. A "prawda wyswobodzi" ludzi - jak mówi Pan Jezus. Da im szczęście, jakiego tu na tym padole płaczu zaznać można, uspokoi umysły, szukające rozwiązania różnych zagadnień chwili obecnej.

Dać to może jedynie katolicyzm - i daje!

[1] Mały Dziennik.