Podziękowania
Drukuj

TRZESZCZANY, w maju 1936 r. (115-36)

W ubiegłym roku córka moja Janina ciężko zachorowała na zapalenie opon mózgowych. Odwiozłam ją do szpitala w Hrubieszowie. Po sześciu dniach pobytu w szpitalu polecono mi ją zabrać do domu, ponieważ lekarz orzekł, że stan zdrowia jest beznadziejny. Po zabraniu do domu poleciłam ją Najśw. Matce. Rozpoczęliśmy w rodzinie w tej intencji modły. Przyrzekłam, że publicznie podziękuję Matce Boskiej, o ile dziecko wyzdrowieje. Matka Najśw. wysłuchała nas. Obecnie córka cieszy się najlepszym zdrowiem. Dotrzymując przyrzeczenia składam tą drogą publiczne podziękowanie Najsłodszemu Sercu Bożemu i Matce Boskiej za niezwykłe u-zdrowienie mojej córki.

Marjanna Pomaniec

L. S. Za zgodność z prawdą, iż stan chorej był nader poważny, a nawet beznadziejny. Teraz chora cieszy się najlepszym zdrowiem. − Ks. Florjan Gąsiorowski

Szpital św. Jadwigi w Hrubieszowie. − Dyrekcja Szpitala stwierdza, iż Pomaniec Janina lat 3 przebywała w szpitalu od dnia 24 III. 1935 r. z powodu ropnego zapalenia opon mózgowo-rdzeniowych. Stan dziecka był ciężki. Po zapuszczeniu surowicy do kanału lędźwiowego dziecko w stanie ciężkim zabrano do domu. Dnia 7. V. 1936 r. − Dyrektor szpitala − podpis nieczytelny

LWÓW, dnia 15 maja 1936. (116-36)

Miałem wiele trudności i przeszkód, tak, że chwilami już zupełnie traciłem nadzieję złożenia egzaminu dojrzałości w roku bieżącym. Że udało mi się otrzymać maturę, to przypisuję tylko wstawiennictwu Matki Niepokalanej. Polecam się nadal Jej opiece i ufam, że nie opuści mnie w ciężkich chwilach nowego życia.

Zbigniew Klopotowski

Jako Kapelan Korpusu Kadetów nr. 1 M.J.P. stwierdzam, że kadet abiturient Kłopotowski Zbigniew przechodził przez wiele chwil emocyj i niepewności przed maturą i że całą swą ufność położył w opiece Matki Bożej, to też gorąco proszę o umieszczenie przez Niego skreślonych wyrazów wdzięczności i o modlitwę w Jego intencji.

Ks. J. Dr Leon Plater kapelan W. P.

KRAKÓW, dnia 4 czerwca 1936 r. (117-36)

Od 5 lat jestem sparaliżowana po eklampsji, co pozostało mi jako następstwo pierwszego porodu. Skutkiem tego lewa połowa ciała jest bezwładną. Lekarze stwierdzili moją niezdolność macierzyńską. Ja jednak gorąco prosiłam P. Boga, aby mi dał łaskę pozostania matką i przyrzekłam, że jeśli zostanę wysłuchaną, ogłoszę to w "Rycerzu Niepokalanej".

Bóg miłosierny wysłuchał mej prośby. Nadszedł czas rozwiązania. Na twarzach lekarzy malowała się trwoga i zwątpienie. Ja napełniona otuchą, oczekiwałam tej chwili spokojnie; ani na moment nie traciłam nadziei. I rzeczywiście, dziecię przyszło na świat szczęśliwie i zdrowe. Za tę więc łaskę gorąco dziękuję Najsł. Sercu Jezusowemu. Matce Najśw., św. Józefowi, św. Ignacemu i św. Tereni od Dz. J. Wierzę niezłomnie, iż Bóg Swą potężną mocą uzdrowi mnie i z paraliżu, roztaczając nade mną, dziecięciem i całą rodziną dalej Swą opiekę.

Antonina Ksykowa

Poświadczam niniejszem, że na Oddzielę tutejszym odbyła operacyjny poród p. Ksykowa Antonina i urodziła żywą córkę. − w z Ordynatora: Dr. St. Schwarz

P................, w czerwcu 1935 r. (118-36)

Mąż mój będąc w krytycznym położeniu postanowił odebrać sobie życie. Pomimo próśb z mojej strony odszedł z domu w nocy, aby popełnić samobójczy czyn. Klęknąwszy przed obrazem Matki Bożej poczęłam się gorąco modlić, by Maryja wzięła go pod Swoją opiekę, i nie dopuściła do zamachu na swoją duszę. Po chwili czasu mąż przyszedł (strasznie wyglądał). Przyniósł mi medalik św. Benedykta, który miał na szyi i powiedział, że on mu przeszkadza. Po chwili odszedł. Z całą ufnością podwoiłam swoje prośby do Niepokalanej i ślubowałam, że ogłoszę w "Rycerzu" podziękowanie, jeśli mnie P. Bóg wysłucha. Mąż przedtem żył bardzo gorsząco. Ta Lekarka Niebieska wysłuchała mnie, bo mąż nie popełnił samobójstwa. Dzisiaj żyje już inaczej. Widzę z radością w sercu, jak odmawia różaniec, którego niedawno nie wziął do ręki. Za tę wielką łaskę i za wiele innych dziękuję Najśw. Sercu Jezusa, Matce Najśw., św. Benedyktowi i polecam nadal swoją rodzinę Ich przemożnej opiece.

Niegodna sługa Marji M. F.

WARSZAWA, dnia 6 czerwca 1936 r. (119-36)

Najśw. Maryi Niepokalanie Poczętej składam najgorętsze podziękowanie za okazaną mi łaskę i wysłuchanie prośby.

Adwokat Antoni Kornecki, Szambelan Ojca Św.

SUWAŁKI, w czerwcu 1936 r. (120-36)

Córka moja, nie mając pracy, starała się o nią przeszło osiem lat, lecz wszędzie spotykały ją tylko grzeczne przyrzeczenia i na tem koniec. Wszystkie te obietnice tak ją zmęczyły, że straciła już nadzieję uzyskania jakiejkolwiek pracy i cierpiała bardzo. Czytając jednak podziękowania w "Rycerzu", postanowiłam i ja zwrócić się do Niepokalanej Pocieszycielki strapionych o pomoc i protekcję. Prosiłam Matkę Najśw. przez ten ból, jaki miało jej Niepokalane Serce, kiedy patrzyła na umęczone Dziecko Swoje - Jezusa. Nic córce nie mówiąc, zaczęłam odprawiać nowennę do Niepokalanej. Piątego dnia otrzymała sezonową pracę. Dziś ma już córka pracę stałą. I czyja to opieka, jak nie Matki naszej Najśw.; kto mógłby wątpić, że pomoc Niepokalanej jest tu widoczną.

Matko moja najmilsza, opiece Twego Niepokalanego Serca powierzam los i szczęście dzieci moich.

Aleksandra Sołokubowa

GRUDZIĄDZ, w czerwcu 1936 r. (121-36)

Wywiązując się z danej obietnicy, składam publiczne podziękowanie Matce Boskiej Niepokalanej, św. Antoniemu, oraz Czcig. O. Wenaniemu za pomyślne zdanie ostatniego egzaminu prawniczego.

Franciszek Jendraszek, mag. praw

ŁĄŻEK, dnia 10 czerwca 1936 r. (122-36)

Wywiązując się z uczynionej obietnicy, składam publiczne gorące dzięki Matuchnie Niepokalanej i Czcig. O. Wenantemu za opiekę w wielu b. ciężkich chwilach życia, a szczególnie za pomyślne złożenie egzaminu przez mego męża. - Matko Najśw., miej i nadal całą naszą rodzinę w Swej przemożnej opiece.

Anna Pierzchalowa, naucz.

ŁUKAWIEC, dnia 13 czerwca 1936 r. (123-36)

W październiku 1935 r. na powracające nasze dzieci do domu wpadły rozpędzone z pastwiska konie. Młodszego Antosia koń uderzył w czoło. Skutki uderzenia były straszne. Rana długości 6 cm tuż nad samym nosem i oczyma. Za radą lekarza odwieźliśmy dziecko do szpitala. Tu dokonano natychmiastowej operacji.

Wyjęto z czoła połamane kostki.. Stracono nadzieję utrzymania życia dziecka. W tej ciężkiej chwili udaliśmy się o pomoc do Matki Niepokalanej i św. Antoniego, prosząc Ich o zdrowie. Przyrzekliśmy, że gdy dziecko wyzdrowieje, ogłosimy to w "Rycerzu". I nie zawiedliśmy się. Niepokalana jest najlepszą Lekarką. Dziecko zaczęło stopniowo przychodzić do zdrowia. Po dwudziestu dniach zabraliśmy je w stanie zadowalającym do domu. Obecnie chłopiec jest zdrów, rana na czole bardzo ładnie zabliźniona, a miejsce, z którego kostki wyjęto, na nowo zarasta. Umysł nie odniósł żadnego szwanku. Za to niezwykłe uzdrowienie naszego dziecka składamy gorące dzięki Matce Niepokalanej i św. Antoniemu. Polecamy się nadal Ich opiece. Wierzymy mocno, że za Ich przyczyną nasze dziecko żyje i jest zdrowe.

Władysław i Antonina Pietraszkowie

Antoni Pietraszek lat 4½ doznał kopnięcia w czoło przez konia 6 października 1935 r. i załamania kości czołowej do mózgu. − Bez przytomności przywieziony do szpitala, został operowany w narkozie. Złamane części kości usunięto. Dłuższy czas odpływała ciecz płynu mózgo-rdzeniowego. Istniało wielkie niebezpieczeństwo zakażenia opon mózgowych, które jest śmiertelnym. − Na szczęście rana się pięknie zlepiła i dziecko wyleczyło się zupełnie. − Rzeszów, dnia 13 czerwca 1936 r. − Dr Roman Hinze

LWÓW, w czerwcu 1936 r. (124-36)

Wywiązując się uczynionego ślubowania, składam tą drogą Matce Najśw., Opiekunce Młodzieży Akademickiej, najserdeczniejsze podziękowanie za pomoc w złożeniu dwóch ciężkich egzaminów i proszę o dalsze łaski i opiekę nade mną.

Zbigniew Pieniążek, stud. Polit. Lwowskiej

LWÓW, w czerwcu 1936 r. (125-36)

Wiele lat cierpiałam, modliłam się, przystępowałam do spowiedzi i Komunii św. w intencji nawrócenia mego męża. - Mimo, że mąż przez 30 lat nie wierzył w nic co jest Boskiego, nawrócił się i 12 maja 1936 r. wyspowiadał się i przyjął Komunję św.

Wierząc, że nawrócenie męża zawdzięczam Matce Najśw. składam Jej najserdeczniejsze podziękowanie za tak wielką łaskę i proszę o dalszą opiekę nad moją rodziną.

J. B.

SIEDLCE, dnia 24 czerwca 1936 r. (126-36)

Trudno w słowa ująć, a chciałbym, by było to przekonywujące tak bardzo, jak mnie to przekonało, choć przecież niedawno byłem jeszcze zupełnie niewierzącym. - By unormować swe warunki życiowe, zaszła bezwzględna konieczność, abym w ciągu ubiegłego roku szkolnego przedstawił dyplom magistra, do uzyskania którego brakło mi złożenia jednego egzaminu szczegółowego, napisania i zaliczenia pracy magisterskiej, oraz złożenia egzaminu ostatecznego. Po trzechletniej przerwie w studiach wydawało mi się to zupełnie niemożliwem, gdyż materiał do nauki był dla mnie zupełnie nowym, zapomniałem wszak prawie wszystko.

Wziąłem się jednak do pracy gorliwie. Po bliższym zapoznaniu się z materiałem widziałem coraz więcej trudności w zupełnym go opanowaniu. Wiara i ufność żony mej w pomoc Niepokalanej - dodawały mi otuchy, sam też zacząłem się modlić i to tem gorliwiej. A czas upływał szybko - przecież pół dnia, a nieraz i cały dzień zabierała mi praca w szkole. Nie ustawałem jednak w pracy i nie ustawaliśmy w modlitwie. Przed egzaminem zachorowałem, na jaką chorobę - nie wiem... Gorączka 38,2° - Otrzymuję zawiadomienie, że jutro mam się stawić na egzamin. Do lekarza się nie zwracałem. Nie myślałem o tem.

Wiara głęboka w wielką moc Niepokalanej każe nam ufać, choć niegodniśmy może, w Jej opiekę nad wszystkimi, którzy się do Niej uciekają - Egzamin złożyłem z wynikiem pomyślnym. Dziś, czyniąc zadość poczynionym ślubom, spieszymy podziękować publicznie Matuchnie Niepokalanej, dać świadectwo prawdzie, i by innych napełniło tą ufnością, że modlitwy ich zostaną wysłuchane i cel pracy osiągnięty. Jednocześnie polecamy się dalszej opiece Niepokalanej, prosząc Ją gorąco o zdrowie.

H. Szubowa i mgr. Stefan Szuba

DZIĘGIELEWO, w czerwcu 1936 r. (127-36)

Mąż mój stracił posadę, byliśmy więc w rozpaczy. Zaczęłam odmawiać nowennę do Czcig. O. Wenantego o rychłą Jego beatyfikację i błagać Go o opiekę nad nami. Zaledwie 2 tygodnie minęły, a zupełnie niespodziewanie mąż mój dostał wezwanie, by przyjął stanowisko.

Składam za to najgorętsze podziękowanie naszej Opiekunce Matce Niepokalanej i Czcig. O. Wenantemu. Prosić będziemy codziennie P. Boga, aby Go wyniósł na ołtarze Swoje.

Krystyna i Stefan Węgleńscy

JAROSŁAW, dnia 26 czerwca 1936 r. (128-36)

Przez blisko dwa lata byłem gnębiony bardzo ciężkim, a niesprawiedliwym procesem, popartym fałszywym zeznaniem oskarżycieli. Sprawa przedstawiała się wprost beznadziejnie i groziła mi utratą praw emerytalnych; wskutek tego całej mej rodzinie groził głód i nędza, gdyż sam będąc niezupełnie zdrowym, nie byłem zdolny do pracy fizycznej. Niezrażeni tem zwróciliśmy się do Najśw. Serca Jezusowego i Matuchny Niepokalanej, św. Antoniego, oraz do św. Teresy od Dz. J., prosząc o pomoc.

I prawdą jest, że kto ucieka się pod opiekę Matuchny Niepokalanej i odmawia stale modlitwę: "Pomnij o najdobrotliwsza Panno Maryjo, że od wieków nie słyszano, aby kio uciekając się do Ciebie, Twej pomocy wzywając miał być od Ciebie o-puszczonym" Jego Matka Najśw. nie tylko nie opuści, ale zawsze pocieszy i wspomoże - Przyrzekliśmy, że o ile sprawa weźmie pomyślny dla nas obrót, ogłosimy podziękowanie w "Rycerzu Niepokalanej". Dziś kiedy spełniły się nasze pragnienia, oboje z sercem przepełnionem radością i wdzięcznością składamy publiczne podziękowanie Najsł. Sercu Jezusowemu, Najśw. Panience, św. Antoniemu oraz św. Tereni od Dz. Jezus. Polecamy siebie i rodzinę naszą nadal Ich przemożnej opiece.

Niegodni ale wdzięczni słudzy Maryi, J. i S. Tomaszewscy

Stwierdzam w całej osnowie: O. Gabriel Bobrowski, gwardian OO. Reformatów w Jarosławiu

NOWA WILEJKA, dnia 3 lipca 1936 r. (129-36)

Byłem cały rok bez pracy w nadzwyczaj ciężkich warunkach materialnych. Straciłem zaufanie do ludzi, a nawet do Pana Boga. Pewnego razu będąc u rodziców w Wilnie zauważyłem u nich egzemplarz "Rycerza Niepokalanej". Po przeczytaniu w "Rycerzu" szeregu podziękowań, zmieniłem tryb życia. Dotychczas bardzo rzadko chodziłem do spowiedzi. Postanowiłem się wyspowiadać i prosić o łaski duchowe i materialne. Nadzieję pokładałem jedynie w Niepokalanej. W krótkim czasie otrzymałem posadę. Obecnie jestem zadowolony z życia. Obiecałem, iż po otrzymaniu posady poślę do redakcji "Rycerza Niepokalanej" podziękowanie, co też czynię. Proszę nadal o opiekę Matki Najśw. tak nade mną, jak i nad najbliższą mą rodziną.

J. Grajewski

WARSZAWA, w lipcu 1936 r. (130-36)

Wywiązując się z danego przyrzeczenia, składam pokorne, najserdeczniejsze podziękowanie Najśw. Pannie Maryi za wyzdrowienie mej żony i moje.

Inż. Ryszard Danek

PRUSZKÓW, dnia 10 lipca 1936 r. (131-36)

Znalazłem się w krytycznych warunkach materialnych; od dłuższego czasu nie mając pracy, nie mogłem utrzymać mojej rodziny. Po odprawieniu nowenny do Matuchny Najśw. Niepokalanego Poczęcia i Wielebnego O. Wenantego - dostałem pracę. Składam za to publiczne podziękowanie w "Rycerzu", i proszę Matuchnę Niepokalaną o dalszą opiekę nade mną.

J. K.

POZNAŃ, dnia 16 lipca 1936 r. (132-36)

Wywiązując się ze złożonego przyrzeczenia, składam publiczne podziękowanie za pomoc okazaną mi przez Najśw. Serce Jezusowe i Niepokalaną za przyczyną O. Wenantego przy uzyskaniu magisterium i za wszystkie inne łaski. Jednocześnie proszę Ich o dalszą opiekę dla siebie i dla całej rodziny.

Cecylja Liskówna