Z naszych misyj w Japonji
Drukuj

Maria!

Mugenzai no Bono, 1 lipca 1936 r.

Przewielebni Ojcowie i Drodzy Bracia,

Nareszcie otrzymaliśmy od Was list, za który serdecznie dziękujemy. Myśleliśmy, że się gdzieś w drodze zawieruszył, bo dziś czasy tak niespokojne.

Jak już wspomniałem na Hokkaido było całkowite zaćmienie słońca. Wieczorem tego dnia radio tutejsze podało, że polskiemu uczonemu udało się nakręcić film.

Niedawno temu katolicy japońscy zebrali na samolot bojowy ponad 80 tysięcy zł. Wziąwszy pod uwagę małą garstkę katolików, trzeba stwierdzić, że wykazali oni wielką ofiarność. Dali tem porządną odprawę poganom, którzy im zarzucali brak patriotyzmu.

Wczoraj jeden z internistów znalazł na naszym placu niewielki krzyżyk.

figura Buddy
Wielka figura Buddy w mieście Beppa, wybudowana 11 lat temu (wysokość 12 m)

Okazało się, że jest on b. stary, napewno pamięta jeszcze czasy, kiedy Nagasaki było miastem katolickim. Gdyby tak nasz plac udało się przekopać, ile takich pamiątek by się znalazło!... Ks. Biskup nam mówił, że ten plac, na którym obecnie mieszkamy, był dawniej cmentarzem katolickim. To też znajdujemy tu b. wiele grobów. Nie można jednak niczego się dowiedzieć, bo brak jednostki, któraby o tem mogła poinformwać.

Ciekawi nas, jak się czują nasi misjonarze? Oczekujemy na nowy zastęp. Jest tu b. dokuczliwy dla nas klimat. Co jakiś czas któryś z nas traci przytomność. Po kilku latach pracy - mimo, że się już teraz więcej oszczędzamy - człowiek traci tyle sił, co w Polsce w ciągu 3 razy dłuższego okresu czasu. Ale tem się nikt nie przejmuje, to drobiazg. Piszę to tylko dlatego, żeby więcej zachęcić nowych misjonarzy, którzy pewnie uśmiechają się na myśl o ofiarach misyjnych. - Obecnie mieliśmy porządne deszcze, a teraz nadejdą straszne upały...

Dziś święto Najdroższej Krwi Jezusa. Cicho i niespostrzeżenie mija ten dzień, ale na misjach budzi on inne wrażenie. Oto Jezus Krwią Swoją świat odkupił - otworzył bramy niebios, a oto jak mała garstka ludzi z tego korzysta. Natomiast niezliczone rzesze pogaństwa nic o tem nie wiedzą...

Mimo mało rąk do pracy, postanowiliśmy tego roku choć w minimalnym stopniu propagować "Rycerza". W jednym miesiącu w tym celu wydrukowaliśmy ok. 4.000 egz. pisma. Mieliśmy jechać do Tokio, lecz warunki tak się złożyły, że wyruszyliśmy na półwysep Shimabara. Oto fragmenty z propagandy:

Wśród wielu miasteczek zawitaliśmy do Chijiwa (czyt.: Cidziła). Opowiadają nam ciekawy wypadek historyczny z wojny rosyjsko-japońskiej z r. 1904. Za czasów dziadka obecnego cesarza Meiji (Mejdzi), następcą tronu opiekował się ppłk. Tachibana (Tacibana). Był on zarazem jego adiutantem. Kiedy wybuchła wojna z Rosją, Tachinaba pojechał do Mandżurii i tu objął dowództwo batalionu. W niezdecydowanej bitwie pod Ryoyo, gdzie Rosjanie stawili wielki opór, ruszył na wroga. Prawda, że oddział jego padł, ale Rosjanie ustąpili. Kiedy rannego chciano zabrać z pobojowiska - nie pozwolił, mówiąc, że szczęśliwy jest, umierając tu za ojczyznę na polu walki.

Obecnie w tej miejscowości pokazują jego domek rodzinny. Wdzięczni rodacy wystawili mu pomnik. Wszyscy oddają mu cześć, uważają go za bohatera narodowego. Nazywają go Kami Sama, t. j. Bóg. Dla wyjaśnienia dodam, że tak katolicy nazywają P. Boga. Biedni poganie nic nie wiedzą o prawdziwym Bogu, nie przypuszczają niektórzy zapewne, że coś podobnego może istnieć - dlatego zasłużonych mężów darzą tytułem Kami Sama t. j. Bóg.

Ciemnota religijna jest tu b. wielka, taka jak za czasów Chrystusa. Mieszkańcy boją się misjonarzy, drżą przed nimi ze strachu. Gdybyśmy byli Japończykami, lęk ten nie przybierałby tak takich rozmiarów). Zdziwienie ich nie ma granic, kiedy się mówi o P. Bogu, jako Stworzycielu świata i Władcy człowieka... Nie wyobrażają sobie Boga, myśląc, że ich cesarz jest właśnie samym Bogiem.

W odpowiedzi twierdzą, że oni mają już "boga", dlatego winniśmy dać im spokój. Dziś mówimy im o jakimś Bogu zamorskim, a potem zagarniemy ich ojczyznę... Im i tak dobrze... - Jakże oni biedni ci ludzie! Dziwne uczucia napełniają serce...

W innej miejscowości Tomitsu rybacy, zobaczywszy nas, obstąpili wokoło, dziwiąc się, że tacy ludzie, jak my, istnieją na świecie. Uświadomienia religijnego także nie mają. Podobne warunki wszędzie zauważyć można. W czasie kolacji byliśmy widowiskiem dla całej okolicy. Wszyscy chcieli nas zobaczyć. Zauważyliśmy tu ciekawy szczegół: Kiedy goście jedzą, służąca nie odchodzi od stołu, lecz stoi obok, trzymając w naczyniu pożywienie, aby w każdej chwili móc usłużyć jedzącemu.

...Takie przykre chwile osładzają spotkania z katolikami. W miejscowości Kuchinotsu (Kucinotsu) odwiedziliśmy naszego czytelnika. Przyjęto nas bardzo gościnnie. Mimo, że się nie znamy, że dzieli nas narodowość, to jednak witamy się jak bracia... Skarży się nam, iż w niedzielę nie może wysłuchać Mszy św. Boli go też, że jego dzieci chodzić muszą do szkoły pogańskiej i wchłaniać zabobonne zwyczaje. 11 letnia córka nie była jeszcze u I Komunii św. Pewnego razu zawitał do nich pewien ksiądz, odprawił w mieszkaniu nabożeństwo, wysłuchał spowiedzi i udzielił Komunii św. Ale takie chwile należą do wyjątków. - Przypominają się nam kraje katolickie, gdzie tylu wiernych ucieka od kościoła... Jakie to przykre...

Dla należytego zrozumienia, doli katolików i pogan załączamy znów szereg listów naszych czytelników. One bezstronnie wszystko wypowiedzą... Prosimy bardzo o gorące westchnienie do Niepokalanej w intencji tych biednych dusz...

Wasi w Niepokalanej współbracia zakonni.

Niedawno otrzymałem ładny obrazek, za co bardzo dziękuję. Czytając "Rycerza", zapoznałem się z wiarą katolicką i moje serce też doznało pociechy. Przez trzy lata trwałem w religji protestanckiej, bo katolicyzmu jeszcze nie znałem. Ponadto zachęcałem mych kolegów, by przeszli na protestantyzm i tak zbawili swe dusze. Przez trzy lata tak głupio postępowałem. Szkoda. Dlaczego nie szukałem prawdziwej drogi, wiodącej do nieba? Dlaczego nie poszedłem wcześniej do katolików? Przykro mi, gdy o tem myślę.

Wielka była moja radość, gdy poszedłem po raz pierwszy do kościoła katolickiego. Tam katolicy przyjęli mnie z wielką miłością, jakby swe dziecko, byłem tem aż zaskoczony.

Taka mała książeczka tak zmieniła me serce. Teraz zrozumiałem doniosłość propagandy przez prasę. Ile tylko będę miał sił, starał się będę szerzyć wiarę katolicką między mymi przyjaciółmi protestantami. Proszę więc o przysłanie "Rycerza".

Kato Katsuo

Dziękuję Wam za życzliwy list. Chcę wstąpić na drogę prawdy i kroczyć nią. Są ludzie, którzy z tego powodu śmieją się ze mnie i dokuczają mi, ale ja na to nie zważam. Proszę o zachętę, bym w przeciwnościach nie zmieniła mych postanowień.

Zasyłam Wam życzenia.

Fujita Chitose

Pragnę dać coś stowarzyszeniom do czytania młodzieży męskiej "Seinen kai" i stowarzyszeniem młodzieży żeńskiej "Shojodan kai", aby mogli się zapoznać z naszą św. wiarą.

Znam kilku młodzieńców, czytających "Rycerza Niepokalanej", którzy właśnie przyszli do mnie, abym im coś powiedział o religii katolickiej.

Wiedząc, jak bardzo to wdzięczne pismo "Rycerz Niepokalanej" jest pożyteczne, dla zapoznania się z religją katolicką proszę o wysłanie mi 120 egz.

D. L.