Miesiąc Marji

Zima... lody ścisnęły i przydusiły ruchliwe fale rzek i jezior, gruby całun śniegu pozakrywał łąki, pola i lasy, drzewa odarte z kwiecia, a nawet z liści wyciągają zmrożone ramiona ku niebu, błagając - promyka słońca i rosy. A nad nimi przeciągają zbite, ponure chmury i raz poraz sypią po ziemi nowe płatki i grudki zimnego śniegu, świszczący wicher je porywa, unosi i rzuca w oczy znękanego wędrowca i usypuje mu na drodze zwały, lub podstępnie pokrywa przepaście.

Lecz zbliża się słońce. Coraz wcześniej powstaje, coraz wyżej się wznosi i coraz to później do spoczynku kładzie. Promienie jego codzień obfitsze i gorętsze. Przed ich żarem zwały śniegu maleją i nikną, grube powłoki lodowe pękają, rozbijają się, topnieją i niesione prądem oswobodzonej rzeki, giną. Łąki i pola pokrywają się znowu zielenią, a drzewa i krzewy wypuszczają nowe liście, nowe różnobarwne kwiaty. Woń balsamiczna. Wszystko się ożywia. A gdziekolwiek zajdziesz, wszędzie usłyszysz wesołe ptasząt świergotanie. - To miesiąc Marji, miesiąc maj.

Na przydrożnym drzewie ujrzysz obraz Marji otoczony zielenią wysadzaną różnobarwnym kwieciem. We wiejskicii kapliczkach, gdzie Ona mieszka - barwne girlandy i różnorodne kwiaty. W kościołach wszędzie odnajdziesz ołtarz odświętniej przybrany, a w nim obraz lub figurę Nieba i ziemi Królowej, Marji Niepokalanej.

Gdy zaś słońce opadnie ku ziemi z wież i wieżyczek kościołów zadźwięczą dzwonki i uderzą dzwony. Głos ich sp[ł]ywa na ubogie domki i pyszne pałace, na rojne ulice i opustoszałe zauki, wybiega poza mury kamienic rozlewa się po polach, napełnia gaje i przenika aż do wnętrza wieśniaczej zagrody. Na ten zew, każdy kto kocha Marję, kto zrozumiał, że zwodniczy świat nie potrafi dać mu ukojenia, spieszy do stóp wspólnej naszej Matki.

Kościół się wypełnia, światło zaiskrzyło na świecznikach i w mnóstwie lampek otoczyło strażą obraz Najświętszej Dziewicy.

Nabożeństwo się zaczęło. Kapłan przypomina wiernym jak dobrą jest Ona, jak potężną, jak kochającą. Potem wszyscy klękają i przy dźwięku kościelnego organu wnoszą korne modlitwy: "Uzdrowienie chorych, módl się za nami, Ucieczko grzesznych, módl się za nami, Pocieszycielko strapionych, módl się za nami. Wspomożenie wiernych, módl się za nami i t. d. i t. d. ... A Pan Jezus utajony w Przenajświętszym Sakramencie, w rękach kapłana błogosławi swemu ludowi, bo Ona, Matka Jego najmilsza o to Go prosi. I gasną światła, a każdy wraca do domu z sercem pełnem pokoju i ufnością w opiekę Niepokalanej Królowej i Matki - bo to przecież miesiąc Marji.

I słusznie Jej to miesiąc, bo wtedy właśnie cała przyroda głosi Jej dobroć i Jej potęgę.

Zgrzeszyłeś? Może już po raz drugi i trzeci, czujesz, że zakrzepło twoje serce, jakiś ciężar lodowy tłumi falę twych szlachetnych uczuć ufności i miłości ku Bogu i bliźniemu, czujesz że mroźny płaszcz okrył bujną może niegdyś niwę twej duszy. Napróżno oglądasz się po niej, by ujrzeć te tak miłe ci niegdyś małe kwiateczki drobnych cnót, drobnych umartwień da miłości Boga, które tyle szczęścia wlewały ci do duszy. Niemasz ich... A nawet owe drzewa wyniosłe, wysoko strzelające i głęboko zakorzenione tych zasadniczych przymiotów, które uważałeś na niewzruszalne, obdarte już ze swej krasy, zmrożone. I wyciągasz ręce o pomoc, o światło, o wzmocnienie. Tymczasem rozkosze, które ci świat zesyła, zimne, bo brak im miłości szczerej, prostej głębokiej, ciemne, bo nakazują zamknąć oczy i nie patrzeć naprzód, - poza grób.

Czyż masz rozpaczać? Przenigdy! Módl się, proś gorąco Marję Niepokalaną a napewno odżyjesz.


Odkąd Marja pojawiła się na ziemi, głównem Jej zadaniem, po szerzeniu chwały Bożej, było wspieranie nieszczęśliwych.

Św. Alfons Liguori

Imię Marji dla wzywających Jej pobożnie, jest kluczem do nieba.

Św. Efrem