Częstochowska

(26 sierpnia)

M.B. Częstochowska

Na Twej głowie korona. Pod koroną chusta. Macierzyńskie Twe oczy, a monarsze usta. I całaś w tej dwoistej glorji majestacie. Tak patrzysz z Jasnej Góry. Taką Polska zna Cię. Na rękach trzymasz Dziecię. Dziecię w ręku trzyma skrzynię. W skrzyni Skarb mnogi - dary dla pielgrzyma. Wkrąg wota i klejnoty w drżących skier chaosie, dołem lud Boży we łzach jako łąka w rosie.

* * *

Pociemniały Twe lica. Niedziw, długie wieki zbiegły Ci z Twą gromadą śród słonecznej spieki na pospólnym zagonie, w znoju, w boju, trudzie... Z miłosierdziem Twych oczu już się zrośli ludzie, że im pod Twą obronę wszędzie u nas blisko. Bo nad każdej dzieciny chylisz się kołyską i nad każdem wezgłowiem czuwasz do ostatka, Polskiej Ziemi Królowa, polskim gniazdom - Matka, i każde z nich swym kręgiem stopy Twe oplata, ufna, żeś w Polsce Matko, tron obrała świata.

* * *

Ile polskich serc tętni - korne, hołdownicze Pozdrowienie Anielskie śle przed Twe Oblicze. I skądkolwiek się zrywa, skrzydłem bijąc, troska, przypada do Twych kolan, Panno Częstochowska. Każdemu, kto z tej ziemi, widna prawda szczera, że sam Bóg, Twe Dzieciątko, rękę Swoją wspiera na Twem sercu, jak stwierdza święty wizerunek; a któżby nie pamiętał, że i dnia frasunek, i wszelką zna niedolę Serce Twe matczyne, co każdy ból ukoi, a osłoni winę.

* * *

Wejrzyj, módl się za nami, o Przymierza arko, Wieżo z kości słoniowej, Bożych łask szafarko. A tak blisko przy Tobie Twa Dziecina krucha, że cokolwiek Mu szepniesz - usłyszy, wysłucha, jak wonczas, gdy na godach w Galilejskiej Kanie swój pierwszy cud na Twoje uczynił wołanie; że gdy prośbę serdeczną w oczach Twych odgadnie, Tobież Syn Twój odmówi? On, co światem władnie? Tyś niebiosów i ziemi klamrą i ozdobą, odkąd Boży Archanioł Tobie rzekł: Pan z Tobą. A dostojność Piastową wzięłaś na Swe lica, boś jest, tej Bożej Ziemi święta Przodownica.

Najświętsza Panno, Która tam, na Jasnej Górze, w blasku, w szlochu pokoleń i w kadzideł chmurze, nad Polskę oczom wznosisz Boga, Twego Syna - wszystkiemu, co w niej rośnie i co rość poczyna, uproś, błogosławieństwo.

* * *

Rankiem, gdy fanfary witają Ciebie, Matko, starą pieśnią Wiary, a lud spragniony szuka, w ust i serc dygocie, u krynicy Twych oczu folgi swej tęsknocie, zwól i mnie z tą modlitwą jego praojcową łączyć, kornie się chyląc, hołdu nieme słowo i trwać tam na kolanach - odkąd u rozdroża ukląkłem znów przed Tobą, Maryo, Matko Boża.