Towarzystwo Św. Wincentego a Paulo

Jedną z największych, a bodaj że największą świecką wszechświatową organizacją miłosierdzia chrześcijańskiego jest Towarzystwo św. Wincentego a Paulo.

Imię tego wielkiego jałmużnika jest każdemu znane, natomiast działalność wymienionego Towarzystwa nie jest, zdaje się, w Polsce dosyć głośna i rozpowszechniona.

Założone nie przez niego, ale z jego ducha i myśli poczęte, i słusznie pod jego wezwanie i orędownictwo oddane.

Towarzystwo św. Wincentego a Paulo powstało w 1833 r. w Paryżu, staraniem młodego wówczas studenta, Fryderyka Ozanama, wśród wielkiego w całej Francji niedowiarstwa i zgnilizny moralnej, pozostałości porewolucyjnej, celem uzdrowienia społeczeństwa, co może zdziałać katolicki czyn należycie pokierowany i zorganizowany.

I pobłogosławił Pan Bóg temu dziełu, gdyż z małego zawiązku, jak ewangeliczne ziarnko gorczyczne, rozrosło się dzisiaj w potężne, całą kulę ziemską obejmujące swemi konarami drzewo.

Przedziwnie prostych zasad, bo oparte na osobistem odwiedzaniu ubogich w ich mieszkaniach, osiąga Towarzystwo cel podwójny: uświęcenie czyniącego miłosierdzie przez zetknięcie się z prawdziwą nędzą ludzką, bez obsłonek i aparatu żebractwa, oraz materjalne i moralne podniesienie ubogich, przez zbliżenie się do nich i okazanie im serca.

Nie potrzeba zwracać uwagi, jak wielka korzyść społeczna tkwi w tej metodzie, iak krańcowo różnej od zdawkowej jałmużny, lub na wskroś zbiurokratyzowanej i materjalistycznej nowoczesnej "opieki społecznej".

Twórca T-wa św. Wincentego a Paulo, Fryderyk Ozanam, w przepięknym szkicu p. t. "Dobroczynność poniżająca, a dobroczynność uszlachetniająca" w głęboki sposób scharakteryzował różnicę tych dwóch metod.

Towarzystwo dzieli się na t. zw. konferencje, do których może należeć mężczyzna, bez względu na wiek, będący wzorowym katolikiem, mogący, choćby niewielkim datkiem przyczyniać się do funduszów konferencji.

Składki są tajne, a więc nie krępujące.

Reguły Towarzystwa nie nakładają na członków żadnych obowiązków religijnych, ponad te, które obowiązują w sumieniu każdego dobrego katolika, ujmują je tylko w pewne normy statutowe, czyniąc uzyskanie odpustów, przez Stolicę Świętą szczodrze w ciągu stulecia istnienia Towarzystwa udzielanych, zależnem od udziału w pewnych perjodycznych, wspólnych nabożeństwach i zebraniach.

Obowiązki świeckie czynnych członków konferencji polegają na uczęszczaniu na odbywająca się co tydzień zebrania konferencji i na odwiedzaniu ubogich w ich mieszkaniach, zgodnie z uchwałami i wskazówkami konferencji.

Na tym fundamencie wzrósł wspaniały gmach dzieł dobroczynnych wszelkiego rodzaju, mogących współzawodniczyć troską i rozmiarami z wszelkiemi tego rodzaju fundacjami niekatolickiemi, a których wyliczenie lub nawet pobieżne opisanie przekraczałoby ramy krótkiego artykułu.

Nie pominięto w nich zwłaszcza celów moralnych, jak chrzczenie dzieci, doprowadzanie do ołtarza t. zw. dzikich małżeństw, do Sakramentu pokuty tych, którzy od niego stronią i t. d.

Statystyka ułożona z okazji obchodzonego na całym świecie nader uroczyście w r. 1933 stulecia Towarzystwa, wskazuje na około 14.000 konferencyj w pięćdziesięciu kilku państwach na obu półkulach z liczbą członków przeszło 200.000 i rocznym budżetem około 200 miljonów franków.

Udział Polski w tej potężnej organizacji jest stosunkowo skromny, bo liczy tylko około 150 konferencyj, członków czynnych około 2.000, wspierających około 2.500, wreszcie ogólny budżet około ćwierć miljona złotych.

Jeżeli malutka Irlandja miała w r. 1933 konferencyj 377, i sześć i pół tysięcy członków to nawet wziąwszy pod uwagę przeszkody, jakie Towarzystwu stawiał u nas rząd rosyjski, porównanie nie jest dla nas zaszczytne.

Na ziemiach Polskich Towarzystwo istnieje: w poznańskiem od r. 1850, w Małopolsce od 1858 r., w Warszawie z przerwami, spowodowanemi represjami politycznemi od r. 1882, i dopiero po wielkiej wojnie żywiej rozwijać się zaczęło.

Chcielibyśmy, aby te kilka słów pobudziło licznych czytelników do czynnego zainteresowania się Towarzystwem św. Wincentego a Paulo, oraz do wstępowania mężczyzn do konferencyj, gdzie już są, a zakładania tam4 gdzie ich jeszcze brakuje.

Miłosierdzie katolickie! Jest ono obowiązkiem każdego chrześcijanina. Niedość kochać bliźniego, ale tę miłość trzeba okazać w ofiarnem wsparcia go, udzieleniu mu pomocy wtedy, kiedy on najbardziej jej potrzebuje.

Z miłości Boga wypłynąć musi miłość bliźniego. Jedna z drugą łączy się, uzupełnia nawzajem. Mówi o tem Apostoł: "Jeśliby kio rzekł, że miłuje Boga, a brata by swego nienawidził, kłamcą jest" (I Jan 4, 20). Chrystus Pan przez całe życie Swe "czynił dobrze". Domaga się tego od wszystkich ludzi, wyznających Jego religję. Sam zaznacza, że ten, kto poświęca się dla miłości bliźniego, Jemu ofiaruje swe życie...

To nie wszystko! Od praktykowania miłości bliźniego Chrystus Pan uzależnił zbawienie nasze. "Błogosławieni miłosierni - albowiem oni miłosierdzia dostąpią". W ostatniej chwili powie do zebranych: "Coście uczynili jednemu z łych braci moich najmniejszych, mnieście uczynili" (Mat, 25,40).

P. Bóg zesłał dary nie na to, by je gromadzić i opływać w bogactwa. Ten, kto dużo posiada, winien podzielić się z tym, który nic nie ma. Zwłaszcza dziś, kiedy tak wiele rodzin cierpi głód i nędzę, nie wolno zasklepiać się nikomu w ramach swego egoizmu i wygodnictwa. Inaczej, usłyszy kiedyś straszną skargę z ust Chrystusa: "Byłem głodnym a nie nakarmiliście mnie... Idźcie przeklęci w ogień wieczny!"

Jeśli chcesz kiedyś dostąpić miłosierdzia Bożego, bądź miłosierny dla bliźnich. Dla miłości Boga, kochaj bliźniego swego nie tylko sercem, ale i czynem.

Wszelkich informacyj, wskazówek, a nawet czynnej w tym względzie pomocy, udziela: Rada Wyższa w Warszawie (Krakowskie Przedmieście 1), w Poznaniu i Krakowie, oraz Rady Centralne we Lwowie i Wilnie.