Znamienne "credo" rosyjskiego ludu

Działo się to w Moskwie.
Towariszcz Łunaczarskij, bolszewicki Komisarz oświecenia publicznego, przemawiał do licznie zebranych tłumów na temat "przestarzałej wiary w Boga".
- Wiara w Boga to twór kapitalistycznego świata - mówił. Ale daliśmy sobie z tem radę...

Mówca coraz to bardziej zapalał się w swoich wywodach. A gdy skończył, upojony swą wymową i pewny siebie, zezwolił na krótką dyskusję, ale nie dłuższą nad 5 minut.

Wtem nieoczekiwanie poprosił o głos jakiś młody duchowny, napozór trochę bojaźliwy, ot taki typowy, zaniedbany wiejski pop.
Łunaczarskij spojrzał nań z pogardą i przypomniał, że może mówić, ale tylko 5 minut. Pop wyszedł na mównicę, a zwracając się do słuchaczy, rzekł:
- Bracia" i Siostry: Christos woskries! (Chrystus zmartwychwstał!), a cały tłum, jak jeden mąż odpowiedział: Woistienno woskries! (prawdziwie zmartwychwstał!). Skończyłem - rzecze pop - nie mam nic więcej do powiedzenia.

Zebranie natychmiast zamknięto. Towarzyszowi Łunaczarskiemu nie pomogły nic kwiatki jego wymowy. Cały trud poszedł na marne.

Oto jak mocne są słowa wiary, która, chociaż może drzemie na dnie duszy tego ludu, wystarczy ją tylko rozdmuchać, a wybuchnie jasnym płomieniem.

Miljonowe rzesze ludzkich istnień tam cierpi.

Starsze pokolenie, ogłuszone bólem, w jakiejś apatji milczy i daje się pędzić, jak stado baranów na rzeź.

Z młodszego zaś, wychowanego po bolszewicku, nie wiadomo co wyrośnie. Dziś to jeszcze zielona trawa. Trudno rozpoznać, ile na tem polu kłosów pełnych a ile rdzy i kąkolu. To jedynie wiadome, że rozbieżne są drogi teorji bolszewizmu - komunizmu, a układającego się codziennego życia, to zupełnie dwa przeciwne bieguny.

Mimo szumnych haseł dobrobytu, swobody, panuje tam skrajna nędza, ucisk i groza śmierci. Walczą niby bezwzględnie nawet z cieniem burżuazji, a właśnie wytwarza się tam klasa ludzi, która bogaci się, szaleje, używa, gdy znienawidzona i pogardzona swołocz z kołchozów, biedny szary plebs, cała rodzina: ojciec, matka, dziecko - wszyscy, muszą od rana do nocy ciężko pracować, a mimo tego głodni są chleba.

Taka masa narodu jęczy... uciskana przez garstkę tyranów. Czy to nie nasuwa się myśl dopustu Bożego? ... lub kara za setki, tysiące Polaków skazanych na Sybir, przykutych do taczek w kopalniach, rozstrzeliwanych, wieszanych na stokach cytadeli. A może to za rzeź Unitów Podlasia, za wjazd na koniach do cerkwi, bicie nahajkami, okrutne znęcanie się i gwałcenie bezbronnych niewiast, topienie w przeręblach zamarzniętego stawu?

Jakkolwiek jest, żal nam tego ludu, który bieleje gotowy pod sierp apostolskich żniwiarzy. Prośmy Pana o zmiłowanie nad tym nieszczęśliwym narodem.

Dziś, gdy dostęp do nich utrudniony i nie możemy im inaczej pomóc, przynajmniej nie uciekajmy z kościoła na ostatnią ewangelję, lecz posłuszni wezwaniu Ojca św. odmawiajmy pobożnie wraz z kapłanem owe ciche modlitwy po Mszy św. za braci naszych prześladowanych w Rosji za wiarę.