Dzięki Niepokalanej - znów wierzę

Słońce rzucało swe ostatnie promienie na ziemię. Jeszcze chwila a czerwona jego tarcza skryła się na widnokręgu. Siedziałem na ławce pod drzewem i przyglądałem się przepięknemu krajobrazowi. Jaki piękny widok - pomyślałem - a cóż się dzieje w mej duszy?

Walczyło w niej o swe prawo sumienie... Od kilku bowiem lat znajdowałem się w odmęcie zdradzieckiej zagłady i byłem nawet zaliczony w poczet tych, którzy w zaślepieniu swem postępują po linji badaczy Pisma św. Pochłonięty ich "prawdą", coraz bardziej brnąłem w otchłań gorszących rozmyślań, które przyczyniały się do coraz większego rozwoju zła w mej duszy. Moje zapatrywania i poglądy; skłaniały mnie niejednokrotnie do nienawistnego ustosunkowania się do Kościoła katolickiego i Wiary Chrystusa. Tak dalece umysł mój był przesiąknięty czczemi słowami i hasłami sekty kościoła narodowego i złym postępkiem Hodura, iż wszelkie oszczerstwa, rozsiewana o Wierze katolickiej przez prowodyrów antychrysta, były dla mnie pozorami, któremi chciałem osłonić moje wybryki, i nie mogłem z nich wybrnąć.

Z uśmiechem litości spoglądałem na tych, którzy wykazywali mi moje błędne rozumowania; szkoda ich - myślałem - nie znają, prawdy. Wszystko zaś to, o czem nauczał Kościół św., poczytywałem za kłamstwo.

W takiej to niepojętej głupocie spędzałem dni mego życia ...

Lecz dziś nigdzie nie mogłem znaleźć spokoju. Popadłem w wielką zadumę... Wyrwał mnie z niej, odbijający się głośnem echem wdzięczny głos z pobliskiej kaplicy, w której zebrani zanosili modły, dziękczynne Niepokalanej za odebrane łaski. Ten śpiew o Królowej Nieba i ziemi wywarł na mnie wielkie wrażenie. Wspomnienia tylu pięknych chwil, przeżytych pod opiekuńczemi skrzydłami Niepokalanej, napełniły mą duszę ... Chwila ta zaważyła na mojej przyszłości." Zawróciłem z błędnej drogi, odrzuciłem od siebie wszelkie złe piśmidła i książki ze wstrętem.

* * *

Przez długi przeciąg czasu obawiałem się czytać książek, jak i różnych pism ze względu na to, aby powtórnie nie wpaść w szpony szatańskich zbirów. Atoli nadszedł dla mnie wreszcie moment wielkiego znaczenia, bo spowodował zmianę mego postępowania.

W czasie podróży z Krakowa zająłem miejsce obok jakiegoś mężczyzny. Po chwili zwróciłem uwagę na pisemko, które ujrzałem w ręku towarzysza. Tytuł jego - "Rycerz Niepokalanej".

- Co ma za cel "Rycerz Niepokalanej" i jakie jego dążenia - pytam nieznajomego.

- "Rycerz Niepokalanej" - odpowiada - postępuje w Imię Boga, stoi w obronie Kościoła św., nawraca najzatwardzialsze serca ludzkie, skupia wszystkich ludzi o różnych poglądach wokół Niepokalanej.

Na moją prośbę nieznajomy ofiarował mi "Rycerza", którego z chęcią przeczytałem. Od tego czasu prenumeruję to pismo; każdego miesiąca z niecierpliwością go oczekuję. Ukazuje on mi drogę, jaką winno kroczyć moje ziemskie życie i daje odpowiednie wskazówki; utwierdza w Wierze, która dla każdego człowieka jest największym skarbem.

Szczęśliwa dusza, która zna Pana Jezusa i Niepokalaną, życie jej - to początek wieczności w Bogu.

O, duszo szczęśliwa, ty, która wiesz, czem jest Wiara, nie zapominaj nigdy o tych, których los pozostaje w rękach duchów ciemności. Wspomnij o tem w gorących modłach Niepokalanej, by Ona błagała Swego Syna o łaskę nawrócenia dla niewiernych, bo życie ich będzie dla nich zgubą i to tem smutniejsze, że ci nie zdają sobie z tego sprawy.