Królowa Jadwiga

W dziejach naszych jest wiele świetlanych .postaci, wielkich mężów i zacnych niewiast, których zasługi i cnoty wyniosły nawet na ołtarze Pańskie. Są także postacie otoczone blaskiem świątobliwości, dzięki któremu niewątpliwie z czasem zostaną zaliczone do grona Świętych.

Do takich wielkich i pięknych postaci należy królowa Jadwiga, żona Władysława Jagiełły. Urodzona w r. 1372, a więc lat temu 560, córka króla węgierskiego i polskiego, Ludwika, wnuczka ostatniego z Piastów, Kazimierza Wielkiego. Jadwiga zachwyca nas jako szlachetna niewiasta i wielka, mądra królowa - monarchini.

Dziedziczka tronu Piastów, na zasadzie umowy w Koszycach, Jadwiga, dzięki ofierze swego serca pomnożyła królestwo polskie najpierw o Litwę, oddając rękę Jagielle, księciu litewskiemu a następnie, powracając do Korony ziemie ruskie, t. zw. Ruś Czerwoną.

Jej zasługą jest wzmocnienie Polski na wewnątrz i zewnątrz. Ona to ostatecznie kładzie kres sporom dzielnicowym, które osłabiały Polskę, ona jest orędownikiem zgody między swym mężem Jagiełłą a Witoldem, bratem stryjecznym, który nawet u zdradzieckich krzyżaków szukał oparcia.

Niemałe też położyła zasługi wokół opieki nad ludem, na polu jałmużnictwa, fundując kościoły i obdarzając je sowicie. W różnych skarbcach kościelnych pełno jej ręką haftowanych ornatów. Między innemi jeden z takich ornatów zachował się na Jasnej Górze.

Postać młodocianej Jadwigi, która nie mając lat dwunastu zjeżdża do Polski, do Krakowa, by objąć tron - to porywający temat dla poety. Czekają królewnę na nowej drodze życia sprawy poważne. W imię dobra kraju ma się wyrzec swego narzeczonego, przyjaciela lat dziecięcych i oddać rękę "dzikiemu Litwinowi". Jedyną jej pociechą jest myśl, że dzięki temu pogańska Litwa przyjmie Chrzest św.

I potem niemało przykrości ją spotyka. Oszczerstwa złych ludzi nie waha się sięgnąć zuchwale jej czci. Jeden z takich oszczerców, nazwiskiem Gniewosz, zostaje nawet pozwany przed sąd i za karę starodawnym zwyczajem zmuszony do tego, by wlazłszy pod ławę, psim głosem odszczekał zniewagę, śmierć matki i siostry to drugi cierń smutku, który rani serce królowej, zamyka się więc w sobie, coraz mniej oddana sprawom świata, a coraz więcej Bogu i ofiarnej służbie potrzebującym bliźnim.

akademia ku czci królowej Jadwigi w Warszawie
Uroczysta akademja ku czci królowej Jadwigi w Warszawie

Trawi czas na modlitwach, postach, pobożnych uczynkach. Te też sława jej świątobliwości rośnie wśród ludzi. Biedni, którym hojną ręką rozdaje jałmużnę, mówią o niej z czcią i uwielbieniem nieomal. Przed jej rozumem i niezwykłym darem przepowiedni skłaniają czoła możni panowie. Gdy na zjeździe we Wrocławiu rzuca Jadwiga posłom krzyżackim mocne ostrzeżenie: "Póki mego życia, póty waszej bezkarności, lecz przyjdzie na zakon chwila porachunku za wszystkie jego zbrodnie!" - obecni są wprost wstrząśnięci mocą i grozą świętego oburzenia, które bije ze słów i postaci Jadwigi.

Zda się, przed jej oczami rozwija się wizja Grunwaldu, na którym wkrótce legła skruszona w proch złowieszcza potęga zakonu.

Jednem z wielkich dzieł zacnego żywota królowej Jadwigi było ufundowanie i rozszerzenie Akademji krakowskiej. Od papieża Bonifacego X uzyskała zezwolenie na otwarcie wydziału teologicznego. Ojciec św. zawsze zresztą z łaskawością odnosił się do tej, która ochrzciła Litwę.

Na rzecz Akademji ofiarowuje Jadwiga swe klejnoty. Otwarcia tej znakomitej uczelni, której sława wkrótce rozejdzie się szeroko - Jadwiga niestety nie doczekała.

Śmierć Jadwigi, w chwili gdy miała wydać dziecię, zasnuła cieniem głębokiego smutku nie tylko Jagiełłę, który nie mógł sobie darować, że nie był przy łożu jej śmierci, ale cały naród.

W przeświadczeniu społeczeństwa, Jadwiga uchodziła już za świętą. Wspominano liczne jej dobrodziejstwa i wprost cuda, które się z jej ręki działy. A więc owo wskrzeszenie zmarłego mieszczanina, i drugie - małego chłopca, który się utopił. Na martwe ciałko rzuciła królowa swój niebieski kontusik i oto dziecię po chwili zaczęło się poruszać. Ów kontusik długo potem przechowywał jeden z krakowskich cechów, bodaj garncarzy, aż w zawierusze różnych wojen zaginął.

Przy trumnie zmarłej królowej działy się również cuda. Czuwający słyszeli śpiewy niewidzialnych chórów, w powietrzu czuć było jakąś woń przedziwną. Do trumny cisnęły się tłumy. Wśród nich była także jakaś niewiasta z chórem dziecięciem, śmiertelna bladość po-wlekła już twarzyczkę dzieciny. Zrozpaczona matka zbliża się do trumny. - Królowo, uzdrów mi dziecię - błaga. I nagle dziecina ożywia się, wykwitają rumieńce.

- Cud, cud! - wołają obecni.

Po śmierci liczne łaski spływały też na tych, którzy uciekali się do orędownictwa królowej Jadwigi. Dwa takie cuda zostały protokolarnie stwierdzone przez arcybiskupa gnieźnieńskiego Jastrzębca.

Wszczęto już nawet starania w sprawie beatyfikacji, lecz okoliczności dziejowe stanęły na przeszkodzie.

Dopiero po wielu latach, na początku XX w. w związku z kanonizacją Joanny dArc odżyła myśl beatyfikacji królowej Jadwigi.

Ks. bp Pelczar wspomina o tem Ojcu św., Piusowi X na audiencji w r. 1909. Papież zupełnie przychylnie traktuje tę myśl. Następnie ks. bp Bandurski wydaje w r. 1910 odezwę: "Wskrześmy Jadwigę!" oraz większych rozmiarów dzieło historyczne, w którem nawołuje społeczeństwo do podjęcia akcji na rzecz beatyfikacji królowej Jadwigi.

W czasach obecnych tego rodzaju inicjatywa i akcja niewątpliwie ma potężne znaczenie, dźwigając umysły i serca ludzkie ku rzeczom wzniosłym i świętym.

Niech więc w społeczeństwie naszem odżyje myśl i kult królowej Jadwigi! Pocznijmy się uciekać do jej orędownictwa w potrzebie, szukajmy pocieszenia i ratunku! A ta, co przepowiedziała klęskę krzyżaków na polach Grunwaldu, co tyle dobrodziejstw świadczyła ubogim i maluczkim, nie pozostanie obojętna na wołanie narodu, zagrożonego przez hitlerowską przemoc, następców krzyżactwa, nie odmówi pociechy i ratunku cierpiącym, chorym, strapionym.

Niech sława imienia Jadwigi zakwitnie znów szeroko w Polsce, której potęgę państwową i duchową wypiastowały jej świątobliwe ręce.


Jak oddychanie jest pewnym dowodem, że człowiek nie umarł, tak częsta myśl o Marji i wzywanie Jej pełne miłości jest niezawodnym znakiem, że dusza nie umarła przez grzech.

Bł. L. M. Grignon