Przyjdź, Pocieszycielu!...
Maryja i dwunastoletni Jezus

"Czyście już przyjęli Ducha Świętego, kiedyście wiarę przyjęli?" pyta św. Paweł chrześcijan w Efezie.

"Nawet nie Słyszeliśmy, że jest Duch św." - odpowiadają.

- Nie wiecie, że Duch św. w was mieszka, że członki wasze są Jego świątynią, że naznaczeni jesteśmy i nosimy w sobie Ducha Św.- zadatek zbawienia, że mamy z nim uczestnictwo?

"- Przecież Duch św. "naucza nas wszelkiej prawdy", jest sprawcą naszego uświęcenia i dawcą łaski wszelakiej."

I żarliwy Apostoł Narodów poucza wiernych o znaczeniu Ducha Św., trzeciej Osoby Boskiej.

Gdyby tak teraz rzucił ktoś podobne do Pawłowego pytanie, z pewnością wielu z dzisiejszych chrześcijan nie wiedziałoby, co odpowiedzieć. Bo na ogół biorąc, przeciętny katolik wie tylko tyle, że Duch Św. jest trzecią Osobą Boską, Która pochodzi od Ojca i Syna. I tylko to o Jego zaś działalności w nas mało kto mógłby coś powiedzieć.

A przecież Duch św. zamieszkał w nas już w pierwszych dniach niemowlęctwa, gdy woda Chrztu św. spłynęła po naszej głowię. Wtedy to zstąpił On do duszy dziecięcej, przynosząc z Sobą nie tylko łaskę uświęcającą, ale i siedmioraki dar Swój.

A następnie przy sakramencie Bierzmowania wycisnął na nas piętno Chrystusowych rycerzy, umacniając nas Swą łaską, byśmy bój nasz godnie toczyć mogli w obronie prawdy Jezusowej, iżbyśmy nawet tortury i śmierć podjęli, byle wytrwać pod sztandarem Jego krzyża.

I mieszka w nas zawsze od chwili Chrztu św. ten Duch Święty, gdy jesteśmy w stanie łaski. Nawet gdy przez grzech ciężki utracimy łaskę uświęcającą i Duch Św. porzuca nas, możemy Go sprowadzić znowu do duszy przez wyzbycie się błota grzechowego. Czynimy j zaś to, przystępując godnie do sakramentu Pokuty, albo wzbudzając I akt żalu doskonałego.

Ale o tem wszystkiem tak mało pamiętamy. A przecież uświęcenie dusz, które sprawuje Duch Św., jest dokończeniem dzieła Ojca i Syna, t. j. stworzenia i odkupienia. I czem jest dusza dla ciała, t. j. źródłem życia i wszystkich jego przejawów - tem jest Duch Św. dla duszy, dla świata duchowego. Daje On nam życie nadprzyrodzone, rozwija je, kształtując w nas podobieństwo Boże, ludzi przyziemnych, niskich przemienia w istoty święte, życiem Boskiem żyjące.

Słowem - czyni w nas to samo, co ongiś, przed 1900 laty, uczynił z Apostołami, zamkniętymi na modlitwie i oczekującymi spełnienia obietnicy Chrystusowej o zesłaniu Ducha Św.

Przypatrzmy się Apostołom przed przyjściem Ducha Św. Jacy oni tępi i niepojętni, mimo, że ich uczy Sam Jezus. Jacy chwiejni w wierze, jak małostkowi i małoduszni! Posłannictwo Chrystusa pojmują czysto po ziemsku, chcą w Nim widzieć narodowego bohatera Izraela i dlatego Jego naukę o Królestwie niebiańskiem chcą przykroić i przyfastrygować do swych ciasnych pojęć narodowych. Mimo, że byli świadkami dziesiątków cudów, zdziałanych przez P. Jezusa, słabą mają wiarę, tak, że Mistrz czyni im nieraz z tego powodu wyrzuty.

Stąd też, mimo, że kochali Go i słowa Jego cenili wysoce, byli ciągle tylko małymi ludźmi, prostakami, pełnymi niezdrowej ambicji i sprzeczającymi się o pierwszeństwo, pomimo tak wyraźnych nauk Mistrza o pokorze, a w końcu opuszczają Go małodusznie w chwili najgroźniejszej, w Getsemani.

Nawet gorący Piotr, który przy wieczerzy zapewniał Pana, iż choćby Go nawet wszyscy opuścili, on gotów z Nim i na śmierć pójść, w parę godzin później, przysięga, że wcale nie zna Jezusa.

Po tragicznej zaś śmierci P. Jezusa, uczniowie, złamani na duchu i zawiedzeni w swych nadziejach - nigdy bowiem nie przypuszczali, aby tak marnie, według ich pojęć, miał skończyć ich Mistrz, Który był "mężem potężnym w słowie i czynach" - zamykają się w wieczerniku z obawy przed żydami.

To też ani Ciało i Krew Jezusowa, w przeddzień śmierci przez Samego Mistrza ku pożywaniu im podane, nie zdołały ich przemienić. Bo wstępującemu do nieba Jezusowi zadają pytanie, czy to teraz wskrzesi królestwo Izraela.

A Pan Jezus, żegnając się z nimi, mówi wyraźnie, że jeszcze wiele ma im do powiedzenia, ale teraz nie pojmą tego. I dlatego pożyteczna, aby odszedł od nich, bo im ześle Ducha Św., Który ich nauczy wszelkiej prawdy i przypomni im wszystko, cokolwiek On im mówił w czasie trzechletniego z nimi obcowania.

Po wniebowstąpieniu, posłuszni rozkazowi Mistrza, trwają na modlitwie wraz z Niepokalaną Dziewicą, czekając spełnienia obietnicy.

Aż nadszedł dzień, w którym to w poszumie gwałtownego wichru i w płomieniu ognia zstępuje na nich Duch św., napełniając ich j prawdą, miłością płomienną i mocą cudowną i dając im nadto darów.

Patrzmy teraz na nich. To już całkiem inni ludzie! Oto tchórzliwy jeszcze przed chwilą Piotr występuje, aby przemawiać do zebranej rzeszy. A mówi tak przekonywująco i z mocą tak wielką, że po pierwszem kazaniu kilka tysięcy słuchaczy przyjmuje wiarę Chrystusową.

Ci prostaczkowie, nie mogący przedtem zrozumieć jasnych przypowieści i podobieństw Jezusowych, w jednej chwili pojmują wszystko to, co kiedykolwiek mówił im Jezus. Zrozumieli teraz całą pełnię prawd Bożych i przylgnęli do nich całą duszą. I wyruszają w świat szeroki - oni, ludzie od sieci i czółen rybackich - aby głosić naukę Jezusową i wszystkich dla niej zdobyć.

To ci, do niedawna bojaźliwi i ze strachu kryjący się przed zaciekłością swych ziomków, stają odważnie przed synagogą. A gdy im wodzowie ludu zabraniają nauczać w Imię Jezusa, odpowiadają śmiało, iż więcej należy słuchać Boga niż ludzi. I, mimo zakazu surowego i srogich pogróżek starszyzny żydowskiej, głoszą naukę Mistrza.

Niczem im też są trudy ciągłej włóczęgi, niczem zasadzki i prześladowania, niczem narzędzia tortur i kły dzikich bestyj, śmiało występują wobec tyranów, owszem, cieszą się, że mogą cierpieć zelżywość dla Imienia Pana Jezusowego.

A wkońcu wszyscy legną pod naporem przemocy fizycznej i krwią serdeczną przypieczętują wiarę swą w Chrystusa.

Oto - dzieło Ducha Świętego w nich!...

I nam potrzeba Ducha świętego z Jego ognistą mocą i świętemi darami.

Bo świat cały stał się dziś wulkanem, z którego buchają zatrute wyziewy przewrotnych haseł i prądów. Nieujarzmiane namiętności i żądze nieposkramiane żadnym hamulcem, niby wstrętna lawina, rozlewają się grzechem i bezecnością, a zatapiając serca, niszczą zdrowie ciała i rujnują narody całe. - Bezduszny kapitalizm zasklepił się sam w sobie i z obojętną twarzą przechodzi zimny, wśród modnych haseł o filantropji, do obliczeń coraz to nowych zysków, które ciągnie z niesprawiedliwości i z krzywdy maluczkich. A szerokie masy niezadowolonych, niemających z czego żyć i gdzie mieszkać nędzarzy, podjudzane przez przewrotnych "przyjaciół" ludu z pod znaku czerwonej płachty i pięcioramiennej gwiazdy bolszewickiej, kipią nienawiścią do tych, co jeszcze mają kęs chleba i dach nad głową. - Narody zieją nienawiścią wzajemną, warczą na siebie, jak sfora psów, spuszczonych z łańcucha wszelkich zobowiązań moralnych. I lada chwila rzucą się na siebie, aby się mordować, niszczyć, by ociekającą łzami ziemię skąpać znów w morzu krwi - chrześcijańskiej.

Dlaczego tak jest? Kto winien temu, że ludzkość cała robi wrażenie jakby wykolejonego w szalonym pędzie parowozu i staczającego się gwałtownie z szeregiem wspaniałych pulmanów w przepaść?

Oto brak nam Ducha Św., zawieramy mocno powieki na jego światło, lekceważymy Dawcę mądrości prawdziwej i nie prosimy o jego siedmioraki dar. I ufamy jedynie lichym mózgom ludzkim, które nas już tyle razy boleśnie zawiodły. I dlatego nędza nasza i słabość policzkuje nas sromotnie.

Więc na kolana, narodzie, ludzkości cała! Już chyba dość wyraźnie widzisz, że miast rozwiązania różnych dręczących cię problemów, miast złagodzenia okrutnego nacisku kryzysów różnorakich, i miast ulgi i ratunku coraz więcej się wikłasz w labiryncie półśrodków i coraz bardziej pogrążasz się w odmętach bezradności i niemocy.

Jest jednak ratunek i wyjście: powrót do Boga, do jego starych przykazań - odrodzenie moralne dusz wszystkich.

Tak mówi Namiestnik Chrystusów na ziemi, przez Ducha Świętego kierowany, a więc najwyższy autorytet i powaga w dziedzinie ducha...

A zatem...

Zacznijmy od usunięcia grzechu ciężkiego, który jest jedyną i największą przeszkodą, wzbraniającą mieszkania i działania w nas Duchowi Świętemu.

I prośmy przez przyczynę Matki Niepokalanej - jak Apostołowie przed 19 wiekami - o Ducha Św., światłości i mądrości Dawcę, Pocieszyciela prawdziwego.

Prośmy, by Swą twórczą łaską raczył napełnić okrąg ziem; by odnowił oblicze ociekającej grzechami i gniecionej nędzą ziemi; by przeniknął nas i do odrodzenia duchowego, do świętości chrześcijańskiej nakłonił; by w duszach naszych, w narodzie naszym i w całym świecie zbudował Królestwo Boże...