Majowe nabożeństwo
Niepokalana

Matko Niebieskiego Pana,
Ślicznaś i Niepokalana!...

Niesie je poszum drzew i kwiatów rozkołysanych i źdźbeł nowonarodzonych, co plamami bieleń znaczą równie pól.

I kołysze się w jasności upojnej, drga w przestrzeni bezmiernej, jako nieuchwytne, rozmiłowane pienie ziemi, co się do tronu Bożego wzbija,

Broń nas od głodu, Zdrowaś Maryja...

Pieśń, to zbliża się, to oddala, drży w powietrzu przeciągłą nutą zawodzenia i płynie z falą wiślaną w dal i wzbija się z głosami różnorodnego ptactwa wzwyż, aż ku niebiosom i słońcu promienistemu, co wszystko złoto swoje oddaje ziemi...

Gromadki łudzi ściągają zewsząd, idą opłotkami, krasnemi barwami znaczą drogi polne, migają niczem kwiaty wśród łąk rozległych...

Przy drodze, pod starą gruszą, co ją wokół otacza płotek pochylony, stoi święta Pani. Sukienka na Niej jasna, to bieli się, jako kwiecie, co pierwsze z pod śniegu wyjrzało, to mieni modrością jasną. Dookoła Jej głowy gwiazdy lśnią, a stopy święte wspierają się na złotym podnóżku miesiąca.

Rączki wyciąga swe Jasna Panienka, a wzrokiem ogarnia miłośnie zbożne łany pszeniczne i żytnie i traw łąkowych rozkołysanych krocie i kwiecie różnobarwne, co zewsząd Jej woń śle, a tuli się do nóżek świętych.

Chylą się do Niej białe powoje, drobne stokrocie, fijołki upojne rozdzwonione sasanki.

Piękna Pani patrzy, a patrzy, to w jasność promienistą, to ku ziemi rozłogom. A spogląda tak jakoś miłośnie, gdy gromada zebrane jak w jeden głos uderzy

Serdeczna Matko, Opiekunko ludzi!...

A potem te długie wspomnienia przedziwnych imion świętej Pani: "Matko Stworzyciela", "Panno wsławiona", "Królowo Korony Polskiej!"...

Pochylają się głowy pełne zbożnej myśli, szlochania, westchnienia. Lud wierny swe prośby oddaje w święte Panienki ręce.

I znów płynie pieśń, co w obronę poleca sercem, jakoby jednem, tu zebranych, pieśń błagania i ufności przedziwnej.

Bo tyle łez i trudów zostawić Marji potrzeba, tyle bólów i zawodów i cierpień, a po żmudnej pracy wypocząć w cieniu płaszcza Niebieskiej Królowej.

Zasłuchały się ptaki w tony pieśni, zasłuchały i rozdzwoniły nagle melodję przedziwnych dźwięków...

I ptaszkowie śpiewają, Maryję wychwalają,
słowiczkowie wdzięcznym głosem, śpiewają, ach śpiewają...

Powoli śpiew cichnie, mokre od łez oczy wpatrzone jeszcze w Jasną Panią, co w miłośnie schylonych rączkach niebiańskie łaski przynosi...

I spływa pociecha do dusz strapionych, do serc prostych i szczerych, co czekały na nią w promiennej rozmodleń godzinie.

...Naucz, gdy serce zaboli,
Gdy świat zrani je cierniami,
Poddania się Boskiej Woli,
Naucz i módl się za nami!...