Testament Jezusa

Na Jerozolimę spłynął cichy kwietniowy wieczór. W powietrzu unoszą się jeszcze odgłosy dnia zgiełkliwego i rojnego. Wszak zbliża się Pascha, więc i narodu napływ ogromny.

Tysiączne rzesze pielgrzymów utrudzonych daleką drogą kryją się w zacisza domostw i w obręb gospod, by odpocząć po upalnym dniu.

W dużej sali domu Józefa z Arymatei zebrała się gromadka mężczyzn. Odprawili przepisane prawem modły i w milczeniu zasiedli do stołu.

Dziwny niepokój wpełzł do serc ich. Spoglądają na Mistrza. A Mistrz też więcej blady niż zwykle, a czarne Jego oczy pałają miłością ku nim, kiedy na ich wylękłe spogląda twarze.

Spożyli wieczerzę. Mistrz wstaje i umywa im nogi.

- Jakto, "Panie, Ty mnie nogi masz umywać?"[1] - woła Piotr.

- "Jeśli cię nie umyję, nie będziesz miał części ze mną"[2] - odrzekł Jezus. I zakończył: "... dałem wam przykład, abyście, jakom ja wam uczynił, tak i wy czynili"[3], ja, Nauczyciel wasz i Pan...

Więc jedni drugim służyć macie z pokorą, jako ja wam służę...

Potem mówił im serdecznie i miłośnie o tem, iż On jest Drogą, Prawdą i żywotem; iż; On jest w Ojcu a Ojciec w Nim, a Ojciec i On jedno są; iż wszyscy miłujący Go, jeśli o co prosić Go będą, otrzymają.

I, jakby chcąc usunąć wszelką wątpliwość co do tego, na czem polega miłowanie Go, mówił kilkakrotnie powtarzając: "Jeśli mię miłujecie, chowajcie przykazania moje"[4].

I znowu: "Kto ma przykazania moje i zachowywa je, ten jest, który mię miłuje. A kto mię miłuje, będzie miłowany od Ojca mego: i ja go miłować będę i objawię mu siebie samego[5].

I jeszcze: "Jeśli mię kto miłuje, będzie chował mowę moją, a Ojciec mój umiłuje go i do niego przyjdziemy i mieszkanie u niego uczynimy[6].

"Kto mnie nie miłuje, mów moich nie chowa[7].

- A jamci nie wiedział dotąd, że miłowanie Jezusa, to zachowanie Jego przykazań. Ach, wiedziałem, lecz zapomniałem o tem, bo wygodniejszem mi się zdawało miłować Go sercem tylko, a zapominałem o rzeczy najważniejszej, bez której prawdziwej miłości niemasz i być nie może!...

"Jam jest szczep winny, wyście latorośle. Kto mieszka we mnie, a ja w nim, ten wiele owocu przynosi, bo beze mnie nic uczynić nie możecie[8].

Kto złączony z Jezusem przez miłość, kto trwa w Nim przez łaskę, przechowywaną troskliwie w duszy, ten nakształt winnej latorośli wydaje owoc życia Bożego, cnót chrześcijańskich.

- Więc mam chronić duszę od podmuchu grzechu ciężkiego, mrożącego w mej duszy kwiat miłości Jezusowej i czyniącego ze mnie latorośl suchą, nie przynoszącą owocu, która w ogień wrzuconą będzie i zgorzeje.

A ty czyś nie jest gałązką suchą, przez grzech ciężki oderwaną od szczepu winnego - od Chrystusa? Możeś oddawna wyrzucił z siebie miłość Jezusa przez lekceważenie Jego przykazań?...

Wracaj coprędzej do Niego przez szczerą spowiedź i pokutę, a połącz się z Nim w Komunji św. Nie odwlekaj, ale śpiesz, by soki życia nadprzyrodzonego, życia łaski - znów krążyły w duszy twojej, złączonej z Jezusem.

Potem znów mówił: "Przykazanie nowe daję wam: abyście się społem miłowali: jakom was umiłował, abyście się i wy społem miłowali. Potem poznają wszyscy żeście uczniami moimi, jeśli miłość mieć będziecie jedni ku drugim[9]

"To jest przykazanie moje, abyście się społecznie miłowali, jakom ja was umiłował[10].

"To wam przykazuję: abyście się społem miłowali[11].

Przykazanie Jego, przykazanie nowe, abyśmy się społecznie miłowali... Jedni drugich mamy miłować... Po tem ma świat poznawać uczniów Chrystusa, iż się wzajemnie miłują...

- Ach, mój Jezu drogi, to to jest Twój testament?... To to przykazanie, ta wielka miłość bliźniego, ma być najważniejszem wśród wszystkich Twoich przykazań?...

To po miłości wzajemnej mają wszyscy poznawać Twoich uczniów i wyznawców?

- A jam się nad tem nie zastanawiał i dlatego o miłość bliźnich nie dbałem. Nie doceniałem wielkości i wagi tego przykazania...

Więc dotychczas nie byłem Twoim uczniem, nie byłem prawdziwym Twym wyznawcą, kiedym miłości bliźniego nie posiadał.

Więc tyle już lat mego życia spłynęło do rwącego strumienia wieczności, a ja, choć może chlubiłem się imieniem chrześcijanina, chrześcijaninem nie byłem, bo nie spełniałem najważniejszego nakazu mego Mistrza i Pana...

Więc poprzez 19 wieków minionych od chwili, w której to najważniejsze przykazanie nam dałeś, Twoi wyznawcy zapomnieli o tem, co jest najważniejsze w Twej Boskiej nauce...

O ja biedny, bom chrześcijaninem od dziecka, kiedy to przyjąłem jarzmo Twoje na siebie, ale, niestety w życiu o obowiązkach, z tytułu wyznawcy Chrystusa wypływających, zapominałem...

Nie rozpaczaj jednak. Jezus dobry i miłosierny, przebaczy ci dotychczasowy grzech. Idź tylko i przeproś Go pokornie i ze skruchą błagaj Jego zastępcy - kapłana o darowanie win w Imię Jego...

A gdy bliźniemu swemu wszystkie urazy przebaczysz, gdy się z nim pojednasz, to i Jezus wszystkich win twoich zapomni i zpowrotem przytuli do Swego najmiłosierniejszego Serca.

Może ci jednak zbywa na odwadze? Może brzemię grzechów zbyt wielkie i ciężkie i dlatego robak niepewności cię gryzie i lęk przejmuje, iże nie śmiesz zrzucić u stóp Jezusowych olbrzymiego stosu nieprawości...

Idź tedy do Marji, Ucieczki grzesznych. Ją proś, by cię z Synem Swoim pojednała, by cię Jego miłosierdziu poleciła, by Mu oddała twoje skruszone serce; - by ci była Orędowniczką, Pośredniczką - a Ona i Pocieszycielką oczyszczonego sumienia twego będzie...

[1] Jan r. 13, 6.

[2]tamże, w 8.

[3] tamże, w 15.

[4] Jan 14, 15.

[5] tamże, w 21.

[6] tamże, w 23.

[7] tamże w 24.

[8] r. 15, w 5.

[9] tamże, r. 13 w. 34-35.

[10] tamże, w 15,12.

[11] tamże, w 17.