Podziękowania
Drukuj

Osoby, które otrzymały jakaś łaskę od Niepokalanej i chcą za nią publicznie podziękować w "Rycerzu", prosimy, by postarały się o potwierdzenie swego podziękowania przez ks. proboszcza, a przy uzdrowieniach przez leczącego ich lekarza. Nadto trzeba podać w liście swoje nazwisko i dokładny adres. Także w wypadkach nawróceń, trzeba podać nazwisko i adres dla wiadomości redakcji - ile możności - z potwierdzeniem kapłana. Redakcja stosuje się do życzenia proszących, by ich nazwiska czy miejscowość zostały w sekrecie. - Przy podziękowaniach nie ogłaszamy ofiar nadesłanych, gdyż pokwitowanie odbioru zwykle administracja wysyła. A Niepokalana dobrze wie, kto o Jej "Rycerzu" pamięta i czynnie popiera Jej sprawę.

Ponieważ podziękowań za łaski nadsyłają nam bardzo wiele, przeto zaledwie drobną cząstkę umieszczamy w pełnym tekście, ogromną zaś większość w skróceniu pod: "Niepokalanej dziękują".

Wszystkie one wymownie świadczą o niewysłowionej dobroci i potędze Niepokalanej. Cześć Jej za to i gorąca podzięka - a w sercach naszych coraz większa w Jej orędownictwo ufność!...

* * *

R.........., dnia 2 lipca 1932 r. (24-33)

Ponownie dziękując Przenajświętszej Opiekunce "Rycerza" za liczne doznane w ostatnich miesiącach łaski i dobrodziejstwa oraz w wykonaniu przyrzeczenia, iż w razie otrzymania nominacji na jakiekolwiek stanowisko służbowe pierwszą pensję za przykładem innych czcicieli Przeczystej Dziewicy ofiaruję na potrzeby umiłowanego Niepokalanowa, wpłacam jednocześnie na konto P.K.O, 150.283 otrzymane w dn. 1 b. m. uposażenie z pokorną prośbą o cichą Mszę św. na intencję pomyślnego urzędowania na nowem stanowisku ku chwale Bożej.

Pokorny sługa Niepokalanej E. W., Sędzia Okręgowy.

I..............., dnia 8 sierpnia 1932 r. (25 - 33).

W kwietniu b.r. pozostałem nagle bez zajęcia a tem samem i bez środków do życia. Zacząłem rozważać nad położeniem i nie mogłem znaleźć drogi wyjścia. Znikąd nie miałem pomocy i liczyć musiałem jedynie na własne siły, Zacząłem powoli poddawać się zwątpieniu, bo gdzież można było myśleć o uzyskaniu jakiegoś zajęcia w dzisiejszej tak trudnej sytuacji.

I gdy tak rozważałem nad położeniem, jakaś myśl mnie natchnęła i poleciłem się opiece Marji Niepokalanej, o Której łaskach i cudach dużo czytałem w Jej "Rycerzu". Postanowiłem wówczas, że jeżeli uzyskam jakieś zajęcie, złożę publicznie podziękowanie w "Rycerzu". I o dziwo! Jeszcze tego samego dnia otrzymałem wiadomość od znajomego, który mi podał adres pewnej firmy, gdzie wakowała stosowna posada. Zgłosiłem się i zostałem przyjęty. Doznałem więc istotnie łaski ze strony Tej najlepszej naszej Opiekunki, Która nikogo nie opuszcza, ktokolwiek z ufnością oddaje się pod Jej opiekę Za tak wielką łaskę składam Niepokalanej Dziewicy najserdeczniejsze podziękowanie i proszę o dalszą opiekę i błogosławieństwo.

T. G.

Niniejszem poświadczam, że p. T. G. otrzymał posadę tutaj w Inowrocławiu. Sądzę przytem, że nie należy wątpić o prawdziwości jego zeznań.
KS. F. MAŁECKI
Inowrocław, 2/XII. 1932 r.

BACZKI, dnia 11 września 1932 r. (26 - 33)

W 1928 r. zostałem sparaliżowany i przez 3 lata leżałem stale w łóżku. Chodzić nie mogłem wcale, gdyż nogi miałem martwe. Często w czasie tej przykrej choroby udawałem się o pomoc do Niepokalanej, a ostatnio zaprenumerowałem sobie na tę intencję "Rycerza", przyrzekając, że jeżeli zostanę wysłuchanym ogłoszę tę łaskę publicznie w "Rycerzu". Obecnie już powracam do zdrowia: chodzę o własnej sile i mogę pracować, za tak wielką łaskę, jaką Najśw, Panienka raczyła mi okazać, składam Jej publiczne podziękowanie i proszę o dalszą opiekę w życiu.

Mieczysław Mioduszewski

Wiarogodność powyższego stwierdzam:
KS. WŁADYSŁAW LEWICKI, prob.
Kamionna 24. IX. 1932.

L S.

D........, dnia 15 października 1932 r. (27 - 33)

Już od dzieciństwa uciekałam się pod opiekę Niepokalanej Dziewicy i zawsze zostawałam wysłuchaną. - Ale natura ludzka jest przewrotna - mimo doznanych łask, wątpiłam jeszcze w to, czego doświadczyłam - tłumaczyłam sobie, że to zbieg okoliczności - przypadek tak zrządził. Jednak, gdy w r. 1927 zdałam pierwszy egzamin w bardzo trudnych warunkach, przypisywałam to tylko wysłuchanym modłom. Później ze strasznej choroby nerwowej - z nad brzegu nędzy fizycznej i moralnej uratowały mię tylko gorące modlitwy zanoszone do Niepokalanej Matki. - Również i w tym roku, zdając egzamin, błagałam Matkę Nieustającej Pomocy i obiecałam ogłosić w "Rycerzu", jeśli zdam go pomyślnie. Matka Najświętsza wysłuchała mię i w tym wypadku. Przeto składam Jej najserdeczniejsze podziękowanie za doznane dobrodziejstwo i proszę o dalszą pomoc i opiekę.

I. B., nauczycielka.

ŻYZNÓW, dnia 17 października 1932 r. (28 - 33)

Od dłuższego czasu chorowałam na zapalenie i wszystkie moje zabiegi nie odnosiły żadnych skutków, udałam się przeto do najlepszej Lekarki, Niepokalanej M. B. Hyżneńskiej obok Rzeszowa, a nawet odbyłam pielgrzymkę do tejże w dniu 8 września b. r. i od dnia tego uczułam zupełne polepszenie. Składam więc u stóp Matki Najświętszej najgorętsze podziękowanie za otrzymaną łaskę i polecam się nadał opiece Niepokalanej Matuchny.

Agata Ziobu

Zgodność powyższego stwierdzam.
KS. ST. LUBAS, proboszcz par. Żyznów.

L. S.

BLIZYN, dnia 22 października 1932 r. (29 - 33).

Będąc w przykrej i okropnej sytuacji życiowej i widząc, że ludzkie siły są bezskuteczne, zwróciłam się z gorącą prośbą do Najświętszej Matki, do Tej Ucieczki grzesznych i Pocieszycielki strapionych, aby Ona mnie poratowała. Wysłuchała prośby mej Królowa Niebios i Ziemi, za co wobec całego świata składam Jej najserdeczniejsze dzięki, które językiem ludzkim nie dadzą się wypowiedzieć. Składając więc Matuchnie Niepokalanej gorące podziękowanie, proszę Ją o dalszą opiekę.

M. R.

Prawdziwość treści niniejszego listu stwierdzam
KS. JAN MADEJSKI, proboszcz.

L. S.

PUDLISZKI, dnia 24 października 1932 r. (30 - 33).

Przed trzema laty zachorowałam na otwartą gruźlicę. Przyrzekłam Panu Bogu, że gdy wyzdrowieję zupełnie i niebezpieczeństwo powrotu choroby minie, ogłoszę tę nadzwyczajną łaskę w "Rycerzu" ku większej czci Najśw. Marji Panny. A ponieważ minęło 2 lata jak wróciłam z Szwajcarji i czuję się doskonale, rana - jak zapewniają lekarze - zasklepiona, pragnęłabym wywiązać się z mego przyrzeczenia i gorąco podziękować Marji Niepokalanej za łaskę zupełnego powrotu do zdrowia po poważnej i niebezpiecznej chorobie płucnej.

Teresa Fenrychowa

Wiarogodność powyższego oświadczenia potwierdza:
KS. KAZIMIERZ HUNDT, prob.
Krobia 25/X 1932 r.

L. S.

Niepokalana Matka nie opuszcza nawet tych, co bardzo ciężko grzeszyli, jeśli ci szczerze nawrócić się pragną.

F............, dnia 27 października 1932 r. (31 - 33).

Wielka i bezgraniczna jest miłość Matuchny Niepokalanej, Która nikogo nie opuszcza, kto z niezachwianą nadzieją i wytrwale pokłada w Niej swą ufność. Ta Ucieczka grzesznych nawet największego grzesznika do Siebie przygarnie i zbolałe jego serce pocieszy. I ja od Tej Matuchny niebieskiej wiele łask doznałam podczas pobytu przez 12 lat i 8 miesięcy w więzieniu. Łaską Swoją dźwigała mego słabego ducha i podnosiła ku wyżynom...

W r. 1920 za przykre przestępstwo zostałam ze współtowarzyszami winy skazaną na karę śmierci. Karę tę zmieniono mi na bezterminowe więzienie. Zdawało mi się, że już na wieki pogrzebano mnie w murach więziennych: rozpacz zaczęła mną miotać, a nawet przychodziły myśli o samobójstwie.

Ale dobry Bóg zwrócił łaskawe Swe oczy na mą grzeszną duszę. Zamknięta od świata zaczęłam zastanawiać się nad sobą, zwracałam myśl ku Bogu i Tej Ucieczce grzesznych. Kajałam się u Ich stóp, żebrząc przebaczenia. Mijały lata... Przechodziłam ciężką chorobę płucną, tak; że nie było nadziei wyzdrowienia, jednak Ojciec niebieski inne miał wobec mnie zamiary, przyszłam do zdrowia, by więcej wniknąć w zgubny stan swej duszy. Pisałam do P. Prezydenta prośbę o ułaskawienie, lecz zawsze ta sama odpowiedź, że nie zasługuję i tak rok po roku spotykały mnie zawody uzyskania wolności. Były chwile, że chwiałam się, upadałam na duchu, lecz trwało to krótko, prędko zwracałam się do Matuchny niebieskiej, gdyż ziemska już mi dawno umarła. Jedna z moich przełożonych radziła mi wpisać się do "Milicji Niepokalanej", co też zaraz uczyniłam, a z czytania w przysyłanym mi odtąd stale "Rycerzu" podziękowań Niepokalanej za łaski, coraz więcej ufności w serce moje wstępowało, że przecież kiedyś Ta najlepsza Matka wyjedna mi u Swego Syna przebaczenie mych win. Nie zawiodła mnie Niepokalana. Pisząc w marcu b. r. podanie do P. Prezydenta o łaskę, odprawiałam w tej intencji Nowennę do Niepokalanej Dziewicy, do Serca Jezusowego i św. Teresy od Dz. Jezus. Wkrótce uwiadomiono mnie, że mój wyrok bezterminowego więzienia został zamieniony na 15 lat. Lecz byłam jeszcze wystawiona na próbę, czy pozostanę wierną Bogu i Matuchnie niebieskiej: bo oto wspólniczce mojej darowano 13 część kary, przez co wcześniej uzyskała wolność. Był to straszny cios dla mnie, zdawało się, że się załamię, lecz i tu łaska Boża silnie działała. Zaczęłam odprawiać drugą Nowennę do Niepokalanej i św. Tereni, przystępując w tej intencji do spowiedzi i Komunji św. I znów Ta Matka wszystkich biednych i opuszczonych uprosiła u Syna Swego łaskę dla mnie, a św. Terenia spuściła na mnie deszcz różany, bo już w trzy dni po skończeniu Nowenn zostałam zupełnie z więzienia zwolnioną. Za tak widoczne łaski składam Marji Niepokalanej i św. Tereni od Dz. Jezus najpokorniejsze moje podziękowanie i polecam się nadal Ich przemożnej opiece. Zaraz po opuszczeniu więzienia nową łaską nawiedziła mnie Marja, gdyż wkrótce otrzymałam pracę, o którą teraz tak przecież trudno Wywiązując się z przyrzeczenia, ogłaszam swe podziękowanie Niepokalanej publicznie.

Marjo! Kto swą ufność w Tobie złożył, nowem życiem łaski, ożył!

A. W., Niegodna sługa Marji

Zeznanie powyższe potwierdzam niniejszem, jako zupełnie wiarogodne i polecam ową duszę dalszej przemożnej opiece Najśw. Marji Panny.
KS PAWEŁ REDMER, wik.

K........, w listopadzie 1932 r. (32 - 33).

O Marjo, Matko Nieustającej Pomocy, "od wieków nie słyszano, aby, ktokolwiek uciekając się do Ciebie, miał być opuszczony".

Zaiste. Marja Niepokalana każdego wysłucha, kto Ją o pomoc prosi. Będąc abiturjentem gimnazjum, zapisałem się na wydział prawno - ekonomiczny U. P. Z braku atoli funduszów zmuszony byłem pozostać i przygotować się do egzaminu w domu na podstawie skryptów. Na kilka dni przed terminem mego egzaminu złożyłem Matce Najśw. solemne przyrzeczenie, że o ile go zdam, ogłoszę to w "Rycerzu". I nie zawiodłem się. Z pośród 12 - tu kandydatów sam jeden złożyłem egzamin.

Widząc w tem wyraźne wstawiennictwo Marji Niepokalanej, składam Jej za to publiczne gorące dzięki i zarazem w imię wyżej wspomnianych słów św. Bernarda, apeluję do wszystkich, ratunku i pomocy szukających:

- Idźcie do Marji i tulcie się. pod Jej płaszcz; Ona każdego zrozumie, przytuli, ukoi, pocieszy. Ona pomoże.

Indignus servus Mariae

KRAKÓW, w listopadzie 1932 r. (33 - 33)

Mając trudny egzamin na Uniwersytecie, a nie rozporządzając dostateczną ilością czasu do opracowania materjału, poleciłem się opiece Matki Najśw., św. Józefa i św. i Antoniego. Naukę połączyłem z modlitwą; odprawiłem nowennę, przystąpiłem do Sakramentów św. Przed samym jednak egzaminem zachorowałem na nogę, tak, że kilka dni nie wstawałem z łóżka. I wtedy sprawę oddałem Niepokalanej, a jako środka użyłem wody z cudownego źródła z Lourdes. Nie zawiodłem się. W sam dzień egzaminu wstałem, poszedłem na egzamin i zdałem go pomyślnie. Za tę wielką łaskę i wiele innych składam publiczne podziękowanie Matce Najśw., prosząc Ją nadal o opiekę.

Proszę o ile możności o umieszczenie powyższego podziękowania w "Rycerzu", którego jestem stałym czytelnikiem. Wiele bowiem łask doznałem od Matki Najśw. i to, co dzisiaj mam i czem jestem - tylko Jej zawdzięczam, od wielu lat nie mam już rodziców. Poszedłem w życie sam i dzięki Bogu i Matce Najśw., zdobyłem za Ich pomocą posadę i kształcę się dalej.

Hołda Józef

Poświadczam:
KS. TADEUSZ SIEPEL
Kraków, 12/XI. 1932 r.

KROSNO, dnia 2 listopada 1932 r. (34 - 33)

W marcu b. r. dostałem do rąk "Rycerza Niepokalanej" poraz pierwszy i to całkiem przypadkowo. Początkowo przeglądałem "Rycerza" li tylko z ciekawości. Potem zaczęły mnie szczególnie interesować liczne podziękowania za łaski udzielone tym, którzy, pod opiekę Niepokalanej się oddawszy, przy Jej pomocy dążą do obranego celu. Nabrałem wielkiej ufności, że i mnie Niepokalana wysłucha. Od tego czasu stałem się wielkim czcicielem Marji i czytelnikiem Jej "Rycerza". Byłem wtedy na V - tym kursie. Nauka szła mi dość ciężko: obawiałem się, że matury nie złożę. Napisałem list do Niepokalanowa z prośbą o przysłanie Cudownych Medalików dla mnie i mojej rodziny i prosiłem o modlitwę na intencję pomyślnego złożenia egzaminu. Otrzymane Medaliki rozdałem, a jeden z nich zaraz włożyłem na siebie i odtąd codziennie, gorąco modliłem się do Matki Bożej i św. Teresy od Dz. Jezus, a przez cały miesiąc maj przystępowałem do Stołu Pańskiego. Przyrzekłem, że jeżeli zdam maturę, ogłoszę to publicznie W "Rycerzu" i złożę ofiarę na rozszerzenie czci Matki Najśw. I oto Niepokalana i św. Terenia wysłuchały mnie, wyjednały mi łaskę, o którą prosiłem: matura (do której z wielkim lękiem i niepewnością zasiadałem) wypadła mi bardzo pomyślnie.

Wywiązując się z mego przyrzeczenia, składam Matce Niepokalanej i św. Tereni z głębi serca płynące podziękowanie i proszę o dalszą opiekę w przyszłym zawodzie nauczycielskim, jak również całą moją rodzinę polecam Jej przemożnej opiece.

S. M.

WINNAGÓRA, dnia 3 listopada 1932 r. (35 - 33).

W listopadzie 1931 r. zachorowałem ciężko na skrzep - rozlew krwi na prawą rękę. Cała ręka była bezwładna, a palce sztywne jak patyczki. Wezwany lekarz był bezradny; radził tylko udać się do szpitala. Będąc w wieku 80 lat, nie mogłem zdecydować się na wyjazd, spodziewając się gorszych następstw. Nic widząc tedy znikąd żadnej pomocy, z głęboką wiarą i ufnością oddałem się w opiekę Najśw. Matki Niepokalanej, ślubując, że gdy wyzdrowieję, ogłoszę to jako cud przez Nią zdziałany. Po założeniu na siebie Cudownego Medalika i użyciu kilku kropel wody z Lourdes, poczułem się lepiej. Dziś jestem zdrów, mogę prawą ręką pisać i codziennie pieszo 4 - 5 km. przechadzki odbywać.

Z głębi serca dziękuję Marji Niepokalanej, Którą do śmierci czcić pragnę. Wywiązując się z danego przyrzeczenia, składam najgorętsze dzięki Najśw. Marji Niepokalanej, prosząc Ją o dalszą opiekę.

Antoni Mikołajewski, em. prof.

Wiarogodność poświadcza się.
KS. KANONIK DR. DOŁĘGA - KOZIEROWSKI
Winnagóra, 2/XII. 32 r.

GDAŃSK, dnia 7 listopada 1932 r. (36 - 33).

Już od najmłodszych lat miała mnie w Swej przemożnej opiece Najśw. Marja Panna, do Której miałem szczególne nabożeństwo. W każdej trudnej sytuacji zwracałem się do Niej z silną wiarą i ufnością o pomoc, której stale doświadczałem. Jednak ostatnia pomoc, jakiej mi udzieliła, była tak wielkiej wagi, żem postanowił łaskę tę ogłosić publicznie, by tą drogą wyrazić cześć i serdeczną wdzięczność.

Jestem studentem pewnej politechniki zagranicznej. Warunki, na które nie byłem zgóry przygotowany przyczyniły się do tego, że w październiku b.r. musiałem zdawać 12 egzaminów z b. poważnych przedmiotów w przeciągu 7 dni. Od pomyślnego zdania tych egzaminów zależało dalsze moje życie, to też obawy i zdenerwowanie moje były ogromne.

W tej decydującej chwili zwróciłem się do Niepokalanie Poczętej z gorącą prośbą o pomoc i za Jej pośrednictwem zdałem wszystkie egzamina z wynikiem dobrym. Aby należycie uwydatnić doniosłość otrzymanej łaski stwierdzam, że zdanie wszystkich egzaminów w jednym terminie egzaminacyjnym jest faktem wyjątkowym. O podobnym wypadku jeszcze nie słyszałem.

Czyniąc zadość przyrzeczeniu, spieszę wdzięcznem sercem podziękować Marji Niepokalanej za Jej stałą i troskliwą nade mną opiekę, prosząc o dalszą.

Wierny sługa Marji

ZEGRZE, dnia 14 listopada 1932 r. (37 - 33)

Do nieskończonego wieńca podziękowań Matce Najśw. przyłączam i ja swoje za okazaną mi pomoc w zdaniu egzaminu. Od roku już słyszałam o b. dobrym kursie, ale na który trudno jest niezmiernie się dostać. Udałam się z gorącą prośbą, do Tej, Która nikogo nie opuszcza, przyrzekając ogłosić w "Rycerzu", jeżeli zostanę wysłuchaną. I oto dzięki Niepokalanej przyjęto mnie. Podań było 1250, a zaledwie 40 załatwiono pomyślnie, między niemi właśnie i moje. Składam więc publicznie podziękowanie Najśw. Marji Pannie, za Której przyczyną doświadczyłam tej niezwykłej łaski. Proszę Matkę Najśw. o dalszą opiekę i pomoc w pracy naukowej.

J.

Niniejszem stwierdzam, iż Autorka listu złożyła egzamin i została przyjętą do szkoły w Zegrzu.
KS. ANTONI KOWALSKI
Pilica 16/XI. 32 r.

KAMIONKA STRUMIŁŁOWA, dnia 29 listopada 1932 r. (38 - 33)

Po ciężkiej i nieudanej operacji lekarze według wiedzy ludzkiej nie rokowali mi nadziei do życia; - chyba - mówili - nadprzyrodzona moc Panią uratuje. Skrzep, który się utworzył, groził mi pewną śmiercią.

Udałam się więc do Matki Niepokalanej z prośbą o pomoc. Mąż mój postarał się o to, by równocześnie odprawiono Msze św. na intencję mego wyzdrowienia, a to przed Cudownym Obrazem Matki Boskiej Częstochowskiej i Ostrobramskiej oraz przed Obrazem M. B. Nieustającej Pomocy we Lwowie.

Nie zawiodłam się w pomoc Marji. Skrzep rozszedł się. Składam więc ze serca płynące podziękowanie, jak to ślubowałam, za to, że raczyła mi jeszcze zachować życie, przez co uchroniła moje kochane dzieci od smutnego, sierocego losu.

Zofja Gorzkiewiczowa

Potwierdzam:
KS. JAN CZYREK. proboszcz
KAMIONKA STRUMIŁŁOWA 28/XI. 1932 r.

KAROLÓWKA, w grudniu 1932 r. (39 - 33)

Mężowi mojemu 67 - letniemu Franciszkowi spuchła okropnie prawa, noga od kolana i cała stopa. Cierpiał na to kilka lat. Pod palcami spuchniętej nogi utworzył się bolesny guz, poczem otworzyła się rana i ciało z całej stopy zaczęło gnić i odpadać kawałkami tak, że kości i żyły było widać; mimo pilnego pielęgnowania rany, robactwo ją zajęło, a było to w najgorszej porze, bo w sierpniu. Wszyscy domownicy zaczęliśmy odmawiać razem Nowennę do Niepokalanej, skrapiając przytem ranę wodą z cudownego źródła z Lourdes. Na trzeci dzień Nowenny opuchlina znikła a na zranionej stopie nowe ciało pokryło kości i żyły. Na ten widok nadzwyczajnego cudu uklękliśmy wszyscy i podziękowali niebieskiej Lekarce, słynącej cudami w grocie w Dynowie. Resztę dni Nowenny odprawiliśmy już jako dziękczynienie za łaskę.

Niech będzie cześć i chwała Niepokalanej po wszystkie wieki.

Maria Tara

Potwierdza:
KS. KAN. MICHAŁ Dar, proboszcz

MIĘDZYRZEC k. ŁUKOWA, dnia 25 grudnia 1932 r. (40 - 33).

- Maryjo, Matuchno - dziękuję Ci ze serca za łaskawą nade mną opiekę i proszę Cię, nie opuszczaj mnie nadal - nigdy!

Ks. Antoni Pacewski.

CHOCZ, dnia 6 lutego 1932 r. (41 - 33).

Świętemu Józefowi, czystemu Oblubieńcowi Niepokalanej za kilka łask nadzwyczajnych i za opiekę w całem życiu składam na tem miejscu pokorne, serdeczne podziękowanie z życzeniem, aby Czciciele Niepokalanej Najśw. Marji Panny pamiętali o potędze i dobroci św. Józefa i zawsze Go czcili, a szczególnie w miesiącu marcu.

X.