Podziękowania
Drukuj

Osoby, które otrzymały jakaś łaskę od Niepokalanej i chcą za nią publicznie podziękować w "Rycerzu", prosimy, by postarały się o potwierdzenie swego podziękowania przez ks. proboszcza, a przy uzdrowieniach przez leczącego ich lekarza. Nadto trzeba podać w liście swoje nazwisko i dokładny adres. Także w wypadkach nawróceń, trzeba podać nazwisko i adres dla wiadomości redakcji - ile możności - z potwierdzeniem kapłana. Redakcja stosuje się do życzenia proszących, by ich nazwiska czy miejscowość zostały w sekrecie. - Przy podziękowaniach nie ogłaszamy ofiar nadesłanych, gdyż pokwitowanie odbioru zwykle administracja wysyła. A Niepokalana dobrze wie, kto o Jej "Rycerzu" pamięta i czynnie popiera Jej sprawę.

Ponieważ podziękowań za łaski nadsyłają nam bardzo wiele, przeto zaledwie drobną cząstkę umieszczamy w pełnym tekście, ogromną zaś większość w skróceniu pod: "Niepokalanej dziękują".

>Wszystkie one wymownie świadczą o niewysłowionej dobroci i potędze Niepokalanej. Cześć Jej za to i gorąca podzięka - a w sercach naszych coraz większa w Jej orędownictwo ufność!

POZNAŃ, dnia 1 października 1932 r. (14-33).

Składam gorące podziękowanie Najświętszej Marji Pannie za łaski, jakiemi w dobroci Swej raczyła mię obsypywać, nie bacząc, ,e nie dotrzymuję składanych Jej tyle razy przyrzeczeń i obietnic.

W 1930 roku, będąc na odpowiedzialnem stanowisku, wskutek lekkomyślności zaplątałem się w kłopoty finansowe, które groziły mi brzemiennemi w skutki następstwami. Zrozpaczony udałem się do Pocieszycielki strapionych o pomoc i zostałem wysłuchany. Przyrzekłem Jej to ogłosić w "Rycerzu Niepokalanej". Lecz minęły miesiące. Nie będąc bezpośrednio zagrożonym, zlekceważyłem obietnicę.

Nadszedł czerwiec 1931 r., a z nim obowiązek złożenia matury. Przypomniałem sobie Marję. Prosiłem Ją o pomoc i obiecałem znowu ogłosić publicznie podziękowanie. I poraz drugi ulitowała się nade mną Ta najlepsza i najlitościwsza Matka. Ale obietnicy nie dotrzymałem, nie przykładając do niej wielkiej wagi.

Aż w czerwcu 1932 r. miałem zdawać egzamin prawniczy na Uniwersytecie Poznańskim, jeden z najtrudniejszych w czasie studjów. Nie śmiałem udać się po raz trzeci do Marji Niepokalanej, sądząc, że słusznie mnie nie wysłucha, zawiódłszy się tyle razy na mych gołosłownych przyrzeczeniach. Przemogłem się jednak i poleciłem opiece Boskiej Orędowniczki prosząc Ją o zdanie egzaminu, wzamian za co zobowiązałem się donieść "Rycerzowi Niepokalanej" o wszystkich Jej dotychczas na mnie zesłanych, łaskach. Przedziwna litość i miłosierdzie Marji Najświętszej uratowało mię po raz trzeci.

I kto wie, czybym, jak przedtem, na obietnicy nie poprzestał? Ponieważ jednak mam składać po wakacjach jeszcze jeden egzamin, w obawie, aby się ode mnie odwróciła, wypełniam obietnicę Marji Najświętszej złożoną i proszę Ją o pomoc na dalszej życia drodze.

St. K. B.
student Uniwersytetu Poznańskiego.

Przy tem, jak i paru następnych podziękowaniach, nie podajemy nazwiska ze zrozumiałych przyczyn. - Red.

G. K.........., dnia 4 października 1932 r. (15 - 33).

Od kilku lat żyłem w grzechach, których nie wyznawałem na św. spowiedzi; ukrywając je przed spowiednikiem, oświadczałem, że więcej nie pamiętam. Powtarzało się to kilkakrotnie i wobec zatajenia grzechów z każdym dniem liczba ich wzrastała i coraz to cięższe, a myśli o samobójstwie przychodziły jedna za drugą. Nie wiedząc co robić, chodziłem jak obłąkany. Lecz w tej strasznej chwili jakaś siła nasunęła mi myśl, abym pojechał do Częstochowy i tam wyznał swoje grzechy. Od tej chwili zacząłem całemi tygodniami przygotowywać się do spowiedzi generalnej (z całego życia), nie mogąc się doczekać chwili zbliżenia się do konfesjonału. Dnia 13 sierpnia b. r. udałem się do Częstochowy, by tam przed Najświętszą Matuchną wyznać wszystkie moje błędy. I oto w dniu 14 sierpnia udałem się z pokorą do kaplicy Pocieszycielki strapionych, rzuciłem się na kolana i ze łzami w oczach prosiłem o wysłuchanie mnie i przyjęcie w poczet nawracających się grzeszników, przyrzekając, że tryb życia zmienię. Po wyjściu z kaplicy Matki Bożej stanęły mi przed oczami wszystkie moje przewinienia, jakie popełniłem od najmłodszych lat i czułem pragnienie wyznania ich przed spowiednikiem. Po wyspowiadaniu się z całego życia, oraz przyjęciu Najświętszego Sakramentu uczułem ulgę, pokusy ustąpiły i szczęśliwie mogłem przebywać u stóp Marji. Lecz po przyjeździe do domu pokusy powtórnie biły tak gwałtownie, że na samą myśl o tem, iż nie wytrwam w postanowieniach jakie przyrzekłem Matuchnie Najświętszej rozpłakałem się. W tem mojem utrapieniu dostał mi się do ręki "Rycerz Niepokalanej". Po przeczytaniu kilku podziękowań rzuciłem się przed obrazem Matki Boskiej Częstochowskiej i błagałem o przywrócenie dobrej myśli, przyrzekając, że jeśli zostanę wysłuchanym, ogłoszę publicznie podziękowanie i będę Jej Imię Najświętsze rozszerzał pośród swoich kolegów, oraz zaprenumeruję "Rycerza". To też w dniu 18 września b. r. poszedłem do spowiedzi i po wyznaniu po raz drugi wszystkich moich grzechów z całego życia, uczułem moc Boską, pokusy i skłonności do tego ustąpiły i od tej chwili czuję się jak nowonarodzone dziecię. Za dostąpienie tej łaski składam Matuchnie Niepokalanej najserdeczniejsze podziękowanie i proszę o dalszą opiekę nade mną i całą moją rodziną.

Niegodny sługa Marji
J.S.

Niniejszym stwierdzam, że p. J. S. jest człowiekiem religijnym, pobożnym i praktykującym katolikiem.
X. W. RĄCZKO

OSTRÓG NAD HORYNIEM, dnia 5 października 1932 r, (1S-33)

Przed kilku laty byłam bardzo chora na zapalenie ślepej kiszki. Długo się leczyłam ale nic mi nie pomagało, lekarze radzili mi zrobić operację. Oddałam się opiece Matki Najświętszej i odwieziono mnie do szpitala. Operacja była ciężka, byłam nawet w obawie o życie, ale ta Matka najlepsza zostawiła mnie przy życiu i otoczyła mnie Swą czułą opieką. Wkrótce zachorowałam na grypę, podczas której serce bardzo osłabło, często dostawałam ciężkie ataki sercowe, tak, iż bałam się, by któryś z takich ataków nie skończył mi się śmiercią. Zanosiłam przeto gorące modły do Niepokalanej Dziewicy, odprawiłam nowennę, a Matka Najświętsza, Ta Lekarka chorych, uleczyła mnie. Składam więc publiczne gorące podziękowanie Matuchnie Niepokalanej i proszę o dalszą opiekę nade mną i nad całą moją rodziną,

P. Stecka.

Niniejszem potwierdzam, że p. Stecka jest praktykującą katoliczką, osobą wiarogodną i że opisane przez nią uzdrowienie nastąpiło nagle zupełnie, za przyczyną N. M. Panny i wbrew przewidywaniom lekarza
KS. PROF. B. ORŁOWSKI.
Ostróg nad Horyniem, 5 X. 1932 r.

L. S.

LWÓW, dnia 6 października 1932 r. (17 - 33).

Choroby i ciężkie przejścia moralne zabrały mi pamięć w zastraszający wprost sposób, tak, że mimo najintensywniejszego z mej strony wysiłku, nie podołałabym w trudnych kollokwjach i końcowym piśmiennym egzaminie na Wyższym Kursie Nauczycielskim (państwowym). Jasno zdawałam sobie z tego sprawę, a wobec konieczności składania egzaminu oddałam się w opiekę Niepokalanej, wierząc, że Ta Boga Matka, uczyni cud.

I tak się też stało. Końcowy egzamin piśmienny wypadł tak dobrze, że zwolnioną zostałam z ustnych odpowiedzi przez Komisję. Poczuwając się przeto do miłego obowiązku podziękowania Niepokalanej za matczyną opiekę w ciągu całego roku, czynię niniejszem temu zadość i proszę równocześnie o pomoc i błogosławieństwo w b. ciężkiej dla mnie pracy zawodowej.

W. L.

SOBIEŃ, dnia 6 października 1932 r. (18 - 33).

Z początkiem lipca 1928 r. zapadłem poważnie na zdrowiu. Owładnęła mną rozpacz do tego stopnia, że pragnąłem śmierci. Nie mając znikąd pomocy, udałem się do Matki Najświętszej, Która przyszła mi z pomocą. Zostałem uleczony na duszy i na ciele. Ale wołamy o pomoc wtedy, gdy znajdujemy się w nieszczęściu. Tak też i ja, gdy mi zaczynało być dobrze, to dla Boga nie było czasu, nawet o uczynionych przyrzeczeniach się zapomniało. To też popadłem w drugą groźną chorobę, ale ja jednak ufając w pomoc Bożą i Matuchny Niepokalanej, otrzymawszy już raz Jej łaskę z tem większą ufnością prosiłem o zmiłowanie i pomoc. Przyrzekłem, że jeżeli mi Niepokalana dopomoże, to ogłoszę publicznie w "Rycerzu". Prośby moje zostały wysłuchane, składam więc z całego serca gorące po dziękowanie Niepokalanej Dziewicy i proszę Ją o opiekę nade mną i drogiemi mi osobami.

niegodny sługa Marji
A. Różniakowski

Wiarogodność powyższego zdarzenia stwierdzam.
KS. J. DZIKOWSKI, Proboszcz parafji Bełdów.

TUCHOLA, dnia 21 października 1932 r. (19 - 33)

W dobie ogólnego kryzysu gospodarczego przy trudnych warunkach materjalnych rozpoczęłam studja średnie, przyrzekając Marji Niepokalanej, do Której po pomoc się uciekałam, że z chwilą uzyskania jej w mem przedsięwzięciu, oraz złożeniu przeze mnie matury, ogłoszę to publicznie w "Rycerzu", jako dowód Jej łaski i opieki nade mną. Zwróciłam się z całą ufnością do Niepokalanej Panienki o pomoc i błogosławieństwo w nauce. I nie zawiodłam się, gdyż mimo rozlicznych trosk i kłopotów, ukończyłam przy pomocy Niepokalanej - z końcem maja b. r. egzamin dyplomowy, będący ostatecznym zakończeniem mych studjów, Nie dość jednak na tem. Od uzyskania dyplomu do otrzymania posady dosyć - czasem - daleko. Znów więc zaczęłam prosić Niebieską Panienkę o pomoc w znalezieniu pracy. A że i tej prośbie Najtroskliwsza z matek nie omieszkała zadość uczynić dając mi po powrocie z wakacyj pracę biurową, przeto, aby nadal Marja opiekowała się mną śpieszę na tem miejscu wyrazić Jej swe gorące dzięki.

J. W.
Absolwentka S. H.

LISIEWO KOŚCIELNE, w październiku 1932 r. (20 - 33).

W 1927 r. kupiliśmy w Poznańskiem kawałek ziemi od Niemca. Konjuktury dla rolników wydawały się wówczas nadzwyczaj pomyślne. Niebawem jednak przyszły dobrze dziś wszystkim znane stosunki katastrofalne kryzysu. Nie przewidziane wypadki pogrążyły nas w wielkie długi. Nasz wierzyciel hipoteczny, Niemiec, wystawił nam w lipcu b. r. wszystkie meble na licytację, a nawet dał już ogłoszenie, że za 3 - 4 dni przystąpi do sprzedaży publicznej. Położenie stało się naprawdę rozpaczliwem, miałam bowiem w domu ludzi obcych - letników i dzieci już dorosłe, które na wakacje przyjechały. W takiej, po ludzku sądząc, sytuacji bez wyjścia, jedyną nadzieją mogło być potężne wstawiennictwo Niepokalanej Matki do Serca Jej Boskiego Syna, pod Którego panowanie dom nasz cały jest oddany. Nie opuściła nas i tym razem Niepokalana Matka nasza i wyjednała nam u Najświętszego Serca Jezusowego tę wielką łaskę, o którą Ją prosiliśmy.

Dziękuję Ci Królowo Niebieska, Pani i Matko Ukochana, za wszystko, a to dzieciątko moje, które na świat ma przyjść, ofiaruję przez Twoje rączki niepokalane Przenajświętszemu Sercu Jezusa na Jego służbę jako przebłaganie-za to, żem całe życie broniła się od licznego potomstwa, czego teraz tak serdecznie żałuję.

Dopiero po całkowitem nawróceniu się do Boga za przyczną św. Tereni od Dz. Jezus i po Spowiedzi świętej, zaczęłam coraz jaśniej rozumieć, jak ciężko obrażałam Boga takiem postępowaniem. Dziś więc tę duszyczkę małą, moje cierpienia i serce nędzne pod Twoje niepokalane stopy składam.

E. R.

Potwierdzam
X. Z. CIEMNIAK, proboszcz.

L. S.

DRUŻBIN, dnia 2 listopada 1932 r. (21 - 33)

We wrześniu 1931 r. odbyłem pieszą pielgrzymkę na Jasną Górę z moimi parafjanami. W kilkanaście dni potem zachorowałem nagle na ślepą kiszkę. Choć nigdy przedtem nie dokuczała mi ta choroba i choć natychmiast udałem się do lekarza - było już zapóźno: ropa ślepej kiszki już wylała. - Operowano nie natychmiast w stanie bardzo ciężkim, że zaś cierpię oddawna na astmę oskrzelową i ataki jej bardzo się wzmogły w czasie opisywanej choroby - nie mogłem być operowany pod narkozą - lecz tylko przy miejscowem, słabem, znieczuleniu. Po bardzo ciężkiej i bolesnej operacji, utworzyły mi się w czasie opatrunków dwa wewnętrzne wrzody ropne (abcesy). Nie pękały one jednak i do gangreny nie doprowadziły. A jeszcze w dwa miesiące po operacji, utworzył mi się znowu wrzód na ranie operacyjnej, lecz także zagoił się szczęśliwie. - Operator mój - lekarz protestant - i cały personel szpitalny - także protestancki - wydziwić się nie mogli tak szczęśliwemu i rychłemu memu wyzdrowieniu z nader ciężkiej choroby.

Ja widzę w tem tylko łaskę Serca Jezusowego i Matki Bożej, do których nieustannie modlił się Ojciec mój i Kochani moi parafjanie drużbińscy z prośbą o zdrowie dla mnie. Jestem jeszcze młody i całe darowane mi cudownie dalsze życie swe pragnę poświęcić tylko chwale Bożej z wdzięczności.

Ks. Stefan Trzask
proboszcz w Drużbinie

GŁUSKO, dnia 3 listopada 1932 r. (22 - 33).

Z przepełnionego wdzięcznością serca składamy Matuchnie Niepokalanej najgorętsze dzięki za łaskę, którą nam niegodnym wyświadczyła. Byliśmy bardzo strapieni; umierały nam bowiem dzieci, na co nam nawet lekarze poradzić nie mogli. Widząc taką bezradność ze strony medycyny, udaliśmy się z korną prośbą do Pocieszycielki strapionych, aby klęskę, które, dom nasz nawiedziła łaskawie odwrócić zechciała. Zamówiliśmy kilka Mszy św. I oto Matka Najświętsza raczyła prośby naszej wysłuchać, gdyż zostawiła dziecinę, która nam się za Jej przyczyną do dziś dnia chowa. Uznając w tem prawdziwie cudowną opiekę Niepokalanej Dziewicy, składamy raz jeszcze z mężem publicznie podziękowanie i prosimy o dalszą opiekę i łaski.

niegodni słudzy Marji
Hipolit i Barbara Barczykowie

Wiarygodność niniejszych zeznań poświadczam.
KS. K. MARES. Proboszcz parafji Opole - Lubelskie., dn. 5. XI. 1932 r.

GRODZIEC, dnia 27 listopada 1932 r. (23 - 33)

Matce Najświętszej i św. Tereni za wysłuchania mej próśby i wstawiennictwo u Boga w mojem ciężkiem utrapieniu, składam publiczne, najgorętsze podziękowanie, prosząc o dalszą opiekę.

Potwierdzam wiarogodność oświadczenia niniejszego i wiarogodność osoby, która ją składa.
KS. BILSKI, proboszcz.

* * *

UWAGA: Jeżeli ktoś ze stałych Czytelników nie otrzymał "Rycerza Niepokalanej niech zawiadomi nas o tem listem otwartym lub pocztówką, a w miejscu znaczka niech napisze "REKLAMACJA GAZETOWA" Za przesyłkę takich listów (pocztówek) nic się nie płaci.

Oprócz reklamacji, czyli doniesienia o nieotrzymaniu "Rycerza", nic innego w takim liście, czy pocztówce pisać nie wolno, bo 10 naraża nadawcę na znaczne koszta Gdy bowiem list reklamacyjny przyjdzie do nas; a są w nim inne sprawy oprócz reklamacji. Urząd Pocztowy żąda od nas 60 gr. za każdy taki list. My listu nie podejmujemy, więc wraca do nadawcy, od którego poczta pobiera te 60 gr. Wysyłanie nieopłaconych listów z innemi sprawami jest niesumiennością i - jak widzimy - naraża samego nadawcę na niepotrzebne koszta.

"Reklamacja gazetowa" tak mniej więcej powinna wyglądać: 1) nie otrzymałem "Rycerza Niepokalanej" za miesiąc, styczeń. Mój adres; (tu napisać swój dokładny adres); 2) Na miesiąc grudzień zamiast 3 egz. "Rycerza Niepokalanej" otrzymałem tylko jeden. Proszę o odwrotne przesłanie brakujących 2 egz. Mój adres: (tu napisać swój dokładny adres).