Podziękowania
Drukuj

Osoby, które otrzymały jakąś łaskę od Niepokalanej i chcą za nią publicznie podziękować w "Rycerzu", prosimy, by postarały się o potwierdzenie swego podziękowania przez ks. proboszcza, a przy uzdrowieniach przez leczącego ich lekarza. Nadto trzeba podać w liście swoje nazwisko i dokładny adres. Także w wypadkach nawróceń, trzeba podać nazwisko i adres dla wiadomości redakcji - ile możności - z potwierdzeniem kapłana. Redakcja stosuje się do życzenia proszących, by ich nazwiska czy miejscowość zostały w sekrecie. - Przy podziękowaniach nie ogłaszamy ofiar nadesłanych, gdyż pokwitowanie odbioru zwykle administracja wysyła. A Niepokalana dobrze wie, kto o Jej "Rycerzu" pamięta i czynnie popiera Jej sprawę... Ponieważ podziękowań za łaski nadsyłają nam bardzo wiele, przeto zaledwie drobną cząstkę umieszczamy w pełnym tekście, ogromną zaś większość w skróceniu pod: "Niepokalanej dziękują".

Wszystkie one wymownie świadczą o niewysławionej dobroci i potędze Niepokalanej. Cześć Jej za to i gorąca podzięka - a w sercach naszych coraz większa w Jej orędownictwo ufność!...

ŻYDACZÓW, dnia 10 października 1932 r. (1 - 33).

Od dłuższego czasu jestem cierpiący na dokuczliwą chorobę ucha. Najsławniejsi lekarze uznali, że cierpienie to jest niewyleczalne. Nie mając innego wyjścia, za przykładem innych uciekałem się w modlitwach do Uzdrowienia chorych, używając przy tem cudownej wody z Lourdes. Obecnie przekonałem się, że prośby moje zostały wysłuchane, bo czuję znaczne polepszenie, aczkolwiek cierpienie nie ustało zupełnie, to jednak mam nadzieję, że i to ustanie. Składam przeto i ja niegodny najgłębsze podziękowanie Najświętszej Pannie, prosząc o dalszą opiekę jakiej już niejednokrotnie w mem życiu doznałem.

niegodny czciciel Marji
Bronisław Biliński

Potwierdzam
KS. WIATROWY KAZIMIERZ, Żydaczów

SUCHA, dnia 13 lipca 1932 r. (2 - 33)

Miałem zdawać egzamin konkursowy z arytmetyki w Warszawie. Przygotowywałem się do niego przez pewien czas, lecz z geometrji stałem słabo. Nie tracąc jednak nadziei i ufając w pomoc Bożą, udaję się do Warszawy na egzamin. Gdym przyjechał do Warszawy najpierw dałem na Mszę św. w intencji pomyślnego egzaminu. Msza św. miała się odprawić w ten sani dzień, w którym składałem egzamin. I o dziwo, egzamin tak piśmienny jak i ustny wypadł mi bardzo dobrze. Zaznaczam jednak, że nigdy nie miałem powodzenia w egzaminach. Tym razem czułem się jakby natchniony, śmiały i odważny. Wobec czego składam Niepokalanej podziękowanie publiczne, prosząc w dalszym ciągu o opiekę i pomoc w nauce.

T. Wojda

Stwierdzam
KS. M. RYRIŃSKI - Warszawa.

ŁĘKAWICA, dnia 19 lipca 1932 r. (3 - 33).

Sercem pełnem wdzięczności dla Najśw. Marji Panny Niepokalanej składam gorące podziękowanie Najlepszej Matce i Najtroskliwszej Opiekunce za otrzymane łaski i szczęśliwy przebieg operacji wewnętrznej.

Wincenty Gąsiorek

Potwierdza:
X. Jan Kanty Wojewódzki, proboszcz.

L. S.

OPOCZNO, we wrześniu 1932 r. (4 - 33).

Z początkiem roku 1931 powierzono mi kontrolę i wycofanie z ruchu publicznego autobusów, których właściciele lub kierowcy nie okażą się wymaganemi dowodami. W następstwie kontroli jednym przedsiębiorcom żydom zdjąłem numery rejestracyjne i ci, mszcząc się za to, oskarżyli mnie fałszywie, że dali mi 50 zł. łapówki, za co miałem zwrócić im odebrane numery. Prokurator, wierząc fałszywym zeznaniom żydów, postawił mnie w stan oskarżenia i na rozprawie Sąd Okręgowy wymierzył mi karę 1 roku więzienia, nie biorąc pod uwagę żadnych moich usprawiedliwiań ani świadków, których miałem 4-ch. Czując się niewinnym i pokrzywdzonym wielką niesprawiedliwością - wyrok Sądu Okręgowego zaskarżyłem do Sądu Apelacyjnego jako II-ej instancji, jednakże byłem tak przeczulony, że wątpiłem w całkowite me uniewinnienie. W międzyczasie wziąłem do rąk "Rycerza Niepokalanej", po przeczytaniu którego postanowiłem zwrócić się o pomoc do Matki Najśw. i w tym celu z całą ufnością odmawiałem nowennę i przyrzekłem Matce Bożej, że gdy prawda wyjdzie na jaw i dostanę utraconą w związku z wyrokiem posadę, ogłoszę to publicznie. I nie zawiodłem się, bo na rozprawie w Sądzie Apelacyjnym sędziowie byli przekonani o mej niewinności, a prokurator, który zasadniczo oskarża - w mej sprawie występował jako adwokat, prosząc Sąd o uniewinnienie, zaś po uniewinnieniu otrzymałem to samo stanowisko. - Za tę wielką łaskę i za wiele innych składam Matuchnie Niepokalanej publiczne podziękowanie i proszę, by Ta Dobra Matka raczyła nadal opiekować się mną i moją rodziną.

S. A.

CHOROSZCZYNKA, dnia 21 września 1932 r. (5 - 33)

Dziewczynka dziś ośmioletnia, od kilku lat chora na nogę, nie mogła przejść przez pokój o własnych siłach. Doktorzy orzekli, że "choroba jest nieuleczalna". Jakoż sprowadzono wodę z Lourdes i medaliki, po przyłożeniu kilkakrotnem z tej wody kompresów na nogę, dziewczynka uczuła nagłe polepszenie. Następnie pogorszyło się: noga zbrzękła, otworzyła się rana i wylał się otok; dalej puchlina spadła, rana zagoiła się i obecnie dziewczynka nietylko chodzi, ale nawet biega do szkoły. Jest to cud tak wyraźny, że wszyscy świadomi nie mogą temu nadziwić się, ja zaś dla większej chwały Boga i czci Niepokalanej stwierdzam ten dowód opieki Marji. -
Ks. Grajewski, proboszcz w Choroszczynce.

L. S.

CZEMPIN, dnia 21 września 1932 r. (6 - 33).

Z najgłębszą wdzięcznością składam Tobie, Marjo Niepokalana, publiczne podziękowanie. W roku 1931 zachorowałam na wewnętrzną chorobę, która bardzo mnie męczyła. Pomimo opieki i zabiegów lekarza leżałam 8 miesięcy. Lekarze radzili operację, lecz bałam się poddać dlatego, że już raz byłam operowana. Całem sercem poleciłam się Niepokalanej. Zaczęłam odmawiać nowennę i stan zdrowia znacznie się polepszył, tak, że już mogę spełniać obowiązki domowe. Niech będzie cześć i chwała Marji Niepokalanej po wszystkie wieki! Proszę Ją o dalszą przemożną opiekę.

wdzięczna czytelniczka "Rycerza".
L. A.

Powyższe zgadza się z prawdą, co jako lekarz leczący poświadczam. Czempin, dnia 21 września 1932 r.
DR. STANISŁAW SKARZYŃSKI.

ŁÓDŹ, dnia 21 września 1932 r. (7-33).

Chorowałam przeszło 9 lat na krwotoki gardlane, które w ostatnim czasie doprowadziły mnie do tego, że słaniałam się na nogach, nie mogąc zrobić choć kilka kroków naprzód. W oczach robiło się ciemno i majaczyły ogromne zielone koła. Siły opuszczały zupełnie. Zwracałam się do lekarzy, których różne zabiegi nic mi nie pomagały. Komu użalałam się na nie dolegliwości, wszyscy dawali mi różne rady i wskazówki, które chętnie wypełniałam, używając różnych lekarstw by ratować swoje zdrowie. Nic jednak nie pomagało. Udałam się tedy do Najśw. Marji Panny, do Tej Lekarki, Która nigdy nikogo nie opuszcza i nie zawodzi, a zawsze uleczy, bo Jej lekarstwa są niezawodne. Do Niej zanosiłam swe modlitwy a Ona mnie wysłuchała i wyleczyła. Pewnej nocy dostałam nowego krwotoku, nikt mi nie mógł przyjść z pomocą, gdyż mieszkałam sama. Wytężywszy resztki sił, padłam na kolana przed obrazem Bogarodzicy i błagałam o pomoc i ratunek, przyrzekając za łaskę podziękować publicznie. I dziś składam Matuchnie Niepokalanej podziękowanie za otrzymane zdrowie. Już rok mija. a krwotoki nie powtarzają się i cieszę się dobrem zdrowiem. Dziękuję również za wiele innych łask otrzymanych za Jej przemożnem wstawiennictwem i proszę Ją o dalszą opiekę nade mną.

niegodna, sługa
Walerja Maculewicz

Zaświadczam niniejszem iż o Walerję Maculewicz znam jako osobę uczciwą, pobożną usługująca na wiarę.
KS JÓZEF MICHAŁEK, dyrektor.

L. S.

P......, dnia 24 września 1932 r. (8 - 33).

Składam serdeczne podziękowanie Najsł. Sercu Jezusowemu i Matuchnie Niepokalanej za przywrócenie zdrowia mojej mamusi z ciężkiej choroby sercowej. Gdy już lekarze zwątpili, zawiesiłam Cudowny Medalik i dałam mamusi do użycia cudownej wody z Lourdes. Choroba po pewnym czasie zupełnie ustąpiła. Również dziękuję Matce Najśw, za ocalenie siostry ciotecznej od utonięcia w Wiśle i od ciężkiej choroby, a co najważniejsze uratowała ją i wróciła na dobrą drogę życia. Składam serdeczne, podziękowanie Matuchnie Niepokalanej za otrzymane łaski i proszę Ją o dalszą opiekę nad nami.

sodaliska B. C. z rodziną

Stwierdzam
X. FR. KORZONKIEWICZ, proboszcz.

RUDOŁOWICE, dnia 29 września 1932 r. (9-33).

Niżej podpisany składam publiczne podziękowanie Niepokalanej Dziewicy za cudowne uleczenie mnie z ciężkiego zapalenia opon mózgowych. Na początku września b. r. byłem na zarobku, gdzie nabawiłem się, jako rekonwalescent po grypie, wyżej wspomnianej choroby, w czasie której gorączka dochodziła przez kilka dni do 40 stopni. Widząc bezskuteczność wszelkich zabiegów, postanowiłem po Spowiedzi św. odprawić nowennę do Najśw. Marji Panny. Gdym to uczynił, nastąpił momentalnie przełom w chorobie tak, że przy końcu nowenny czułem się zupełnie zdrów. Wywiązując się z danego przyrzeczenia, składam Matce Najświętszej gorące podziękowanie.

Marcin Kasieczka

Wiarygodność powyższego stwierdzam,
KS. ADAM SIKORA, wikary w Rudołowicach, dnia 4/11,1932 r.

KRZEPICE, w październiku 1932 r. (10-33).

W drodze tegoż publicznego ogłoszenia wyrażam podziękowanie Najświętszej Marji Pannie za wysłuchanie mojej prośby w ważnej sprawie finansowej, która bardzo szczęśliwie dla mnie została zakończona, co wysłuchanej modlitwie mam do zawdzięczenia.

Karol Potocki

RÓWNE, dnia 16 lipca 1932 r. (11-33)

W dniu 13 grudnia ub. r. po wydaniu na świat córeczki, wkrótce dostałam zakażenia, zapalenia otrzewnej i inne cierpienia ginekologiczne mię dręczyły. Przez trzy miesiące byłam między życiem a śmiercią, podtrzymywana zastrzykami morfiny, kamfory i t. p, Po ustąpieniu tych cierpień gorączka jednak nie opuściła mnie, kaszel się wzmagał. Lekarze stwierdzili, iż jest to zadawniony plewryt ropny. Znajdowałam się wówczas u siostry mojej w Równem, skąd natychmiast zawieziono mię do Szpitala powiatowego, gdzie po uprzedniem prześwietleniu, zrobiono operację - okazało się, iż był to wrzód w lewem płucu. Mimo starannej opieki ze strony lekarzy, stan zdrowia mego był beznadziejny. Ropa cuchnąca wciąż zalewała opatrunki, gorączka nie opuszczała. Cierpienia były okrutne. Wywiązały się inne komplikacje. W wyzdrowienie moje nikt nie miał nadziei. Matka moja dała mi Cudowny Medalik polecając mię opiece Matki Najśw. Osoby znajome, życzliwe dla nas, zaczęły odmawiać nowennę do Niepokalanej Panienki, prosząc o zdrowie dla mnie. Przedtem nie mogłam podnieść się na łóżku, naraz pewnego poranku uczułam się na tyle silną, że ubrałam się sama, wstałam z łóżka, do którego byłam przykuta chorobą blisko 5 miesięcy i poszłam do innej sali, a potem na opatrunek. Doktor ze zdumieniem stwierdził, iż rana od ropy prawie oczyszczona, wyjął dren oświadczając, iż za parę dni mogę szpital opuścić, Gorączka nie powracała. Rana po parutygodniowych opatrunkach zagoiła się i zaczęłam szybko powracać do zdrowia, tak, że na zakończenie roku szkolnego przystąpiłam do pracy nauczycielskiej. Za tak wielką łaskę, korząc się do stóp Najświętszej Panienki Niepokalanej, składam publicznie hołd wdzięczności - polecając nadal Jej matczynej opiece siebie, męża, naszą dziecinę i rodzinę całą.

Cześć i chwała Najsł. Serca Jezusowego, Matki Najświętszej oraz św. Teresy od Dz. Jezus niech słynie po całym świecie po wszystkie wieki!

Halina Lewacka
nauczycielka Szkoły powszechnej.

P. Halinę Lewacką w czasie choroby spowiadałem i odwiedzałem - stan był beznadziejny, opisany fakt jest zgodny z rzeczywistością.
KS. LUDWIK SYREWICZ, Dziekan rówieński

PRZEMYŚL, w październiku 1932 r. (13-33).

Dnia 19 czerwca za pomocą operacji lekarskiej urodziła się nam córeczka. W kilka dni potem dostałam silną gorączkę, zawezwane konsyljum lekarskie stwierdziło ogólne zakażenie jak również skrzep w nodze. Choroba wzmagała się gwałtownie. Lekarze stracili nadzieję utrzymania mnie przy życiu i zdawało się, że już niema dla mnie ratunku. W tem ciężkiem położeniu zaopatrzona św. Sakramentami udałam się z całą ufnością do Matki Niepokalanej. Matka moja ofiarowała moją córeczkę Matce Boskiej i prosiła, ażeby nie zostało dziecko sierotą. Marja Niepokalana wysłuchała naszych próśb, darowała mi zdrowie. Za tę łaskę dziękujemy z całego serca Matce Najświętszej i oddaję nadal w opiekę siebie, męża i moją córeczkę. Oby Matka Niepokalana nigdy nas nie opuszczała.

Janina i Augustyn Rosenwaldowie.

Stwierdzam prawdziwość opisanego zdarzenia.
Przemyśl, 26/10. 1932 r.
O. STEFAN DZIĄBA F. M.