Podziękowania
Drukuj

Wysyłając podziękowanie należy się w liście podpisać i podać dokładny adres. Jeżeli dana osoba życzy sobie, by jej w "Rycerzu" pod podziękowaniem nie podpisywać, lub tylko początkowemi literami imienia i nazwiska - zastosujemy się do tego, jednak dla wiadomości redakcji w liście powinien być podpis.

Z nadsyłanych ustawicznie do Niepokalanowa podziękowań za łaski, tylko drobną cząstkę możemy umieścić w pełniejszym tekście - inne w skróceniu pod: "Niepokalanej dziękują". Wszystkie wymownie świadczą o niewysłowionej dobroci i potędze Niepokalanej. Cześć Jej za to i gorąca podzięka - a w sercach naszych coraz większa w Jej orędownictwo ufność!...

KALISZ, dnia 2 lutego 1932 r. - (106-32).

Przez kilka lat prosiłam Matuchnę Najświętszą o nawrócenie mego męża, który od 19 lat nie był u Spowiedzi św. Modlitwy moje jednak nie odniosły pożądanego skutku, lecz nie traciłam nadziei i prosić nie ustawałam. życie św. Moniki torowało mi drogę do ufności w miłosierdzie Boże i miałam nadzieję, że Matuchna Niepokalana musi mnie wysłuchać. I nie zawiodłam się, bo prośba moja, została wysłuchaną, mąż mój pojednał się z Bogiem przez Spowiedź i Komunję św. Przepełniona wdzięcznością za tę łaskę dziękuję publicznie Marji Niepokalanej, prosząc Ją o dalszą opiekę i pomoc w naszem życiu. (of. 5 zł.)

K. S.

SŁUPIA POD BRALINEM, dnia 12 marca 1932 r. (107-32)

Przez 20 lat stale udawałem się do Matki Najświętszej z prośbą o powodzenie w życiu i zawsze byłem wysłuchany. W sierpniu 1931 r. wydarto mi przemocą mój majątek nieruchomy, wartości około 150.000 zł. i sprzedano za 6.000 zł. takiemu człowiekowi, który chciał się zbogacić moją krzywdą. Jednak Najświętsza Panna nie dopuściła do tego, bo oto po upływie zaledwie dwóch miesięcy zwróciła mi z powrotem cały majątek, a wrogowie zostali zawstydzeni. Za przyczyną Matki Niepokalanej znalazłem adwokata, z pomocą którego sprawa została wygrana. To też z głęboką czcią i pokorą składam publiczne podziękowanie za doznane łaski i dobrodziejstwa Najświętszej Marji Pannie, Która dla wzbudzenia w nas zaufania bez granic, pozwoliła nazywać się Matką Nieustającej Pomocy. Proszę Ją o dalszą nieustanną opiekę. (of. "nie ogłaszać")

M. Ossowski

STAROGARD, dnia 2 kwietnia 1932 r. (108-32).

Chorowałam przeszło 4 lata. Choroba serca, rak żołądkowy i inne dolegliwości ciągle mnie trapiły. Zabiegi lekarskie były bezskuteczne lub przynosiły chwilową ulgę. Pewnego razu córka przyniosła od sąsiadki "Rycerza Niepokalanej"

I chociaż zawsze miałam do Niepokalanej nabożeństwo, to po przeczytaniu takowego zaczęłam z tem większem zaufaniem do Matki Niepokalanej się modlić. Odprawiłam nowennę, przyjęłam Komunję św. Zaś 7 lutego włożyłam Cudowny Medalik i napiłam się wody z Lourdes. I od tej pory uczułam polepszenie, które z każdym dniem się powiększa i mam mocną wiarę, że Niepokalana uzdrowi mnie całkiem. Składam za to Niepokalanej Dziewicy z serca płynące gorące podziękowanie. Proszę o opiekę nade mną i drogemi mi osobami. (of. 3 zł.).

H. K.

NOWA-MYSZ, dnia 9 kwietnia 1932 r. (109-32)

Będąc w piwnicy, nachyliłam się i ukłułam się grubym drutem w oko uczułam straszny ból i myślałam, że pozostanę na zawsze ślepą. Chciałam jechać do doktora lecz przedtem postanowiłam udać się do niebieskiej Lekarki, Marii. Zaczęłam odprawiać nowennę do Najśw. Serca Jezusa i Matuchny Niepokalanej i za wstawiennictwem ś. p. Bp. Łozińskiego, błagałam o cud, zrobiłam przytem postanowienie, że gdy zostanę wysłuchana, ogłoszę to podziękowanie w "Rycerzu" i złoże ofiarę. I otrzymałam łaskę, bo oto na czwarty dzień nowenny, oko bez żadnej pomocy lekarskiej, mimo, że było silnie skaleczone, zaczęło się poprawiać i obecnie widzę znów dobrze jak przedtem. Wywiązując się z danego przyrzeczenia, składam Boskiemu Sercu Jezusa i Matuchnie Niepokalanej z całego serca gorące podziękowanie. (of. 1 zł.)

Ślizieniówna M.

KARWOWO, dnia 12 kwietnia 1932 r. (11.02).

10 marca 1932 r. syn nasz poszedł do szkoły, lecz że było trochę za wcześnie, poszedł z kolegą po wodę do studni, która stała koło szkoły. Studnia ta miała 20 metrów głębokości i bardzo niskie ogrodzenie. Pośliznął się i wpadł głową do studni. Jednak za pomocą Jezusa i Jego Przeczystej Matki ludzie uratowali go bez żadnego przypadku, tak, że nazajutrz mógł znów iść do szkoły. Uważamy to za cud, to też śląc najgorętsze podziękowanie, polecamy naszą całą rodzinę Boskiemu Sercu Jezusowemu i Niepokalanej Dziewicy i prosimy o dalsza opiekę. (of. 5 zł.)

Rodzice

RZERZĘCZYCE, dnia 13 kwietnia 1932 r. (111-32).

Wdzięczność dla Najśw. Serca Jezusa "i Niepokalanej Panienki zmusza mnie do podziękowania za odebrane łaski za wstawiennictwem św. Tereni od Dz. Jezus i św. Ekspedyta m. W dniu 11 maja 1931 roku zostałem niewinnie posądzony o kradzież. Sprawa posunęła się tak daleko, że policja po sporządzeniu protokółu, skierowała sprawę do sadu. Znajdując się w tak strasznem położeniu, a nie mając żadnych dowodów na swoje usprawiedliwienie, zwróciłem się do Tej Pocieszycielki Strapionych, wołając do Niej: Matko! przecież "od wieków nie słyszano, aby ktokolwiek uciekający się do Ciebie, żebrząc Twej pomocy, został od Ciebie opuszczonym" i złożyłem przyrzeczenie, że jak sprawa pójdzie mi dobrze, ogłoszę publicznie w "Rycerzu" i przyślę skromną ofiarę. W dniu 14 lipca 1931 r. odbyła się sprawa sądowa w Sądzie Grodzkim w Pławnie. Sprawa wyglądała zastraszająco, gdyż poszkodowany zeznawał pod przysięgą, że rzecz, którą znalazł u mnie jest jego. Ja przez cały czas rozprawy błagałem gorąco Ducha św. o światło dla sędziego, aby mógł dokładnie tę sprawę wyświetlić. Za chwilę ma być odczytany wyrok. Zacząłem nawet wątpić, lecz zaraz nasuwały mi się słowa Pisma św. "Ufaj, wiara twoja ciebie uzdrowiła". I nie zawiodłem się. Słowa wyroku były dla mnie największa pociechą, gdyż sąd po rozpatrzeniu sprawy postanowił mnie uniewinnić. Widząc w tem doraźną pomoc Niepokalanej, św. Tereni od Dz. Jezus i św. Ekspedyta, składam publiczne podziękowanie.

Rak Antoni
niegodny sługa Marji.

S........, dnia 15 kwietnia 1932 r. (112 - 32).

Przygotowywałem się do spowiedzi generalnej (z całego życia) całemi tygodniami. Popełnionych grzechów przychodziło mi na myśl coraz więcej i coraz to cięższe. Pomimo, że sobie cały rachunek sumienia spisałem na papierze, nie mogłem iść do spowiedzi, dlatego, że sumienie mówiło mi, że zła będzie ta spowiedź. Mając straszne wyrzuty sumienia, nocami spać nie mogłem. A myśli o samobójstwie przychodziły jedna za druga. Niewiedząc co robić, chodziłem jak obłąkany, myśląc, że dla mnie już ratunku niema, byłem bliski obłędu. W tej tak strasznej chwili, gdy pokusy na mnie biły tak gwałtownie, przyszła mi myśl, że jest jeszcze ktoś, co mi dopomóc może. Spojrzałem na obraz Najśw. Marji Panny, rzuciłem się na kolana, prosząc o zmiłowanie, o pomoc, przyrzekając, że jeżeli mi Najświętsza Matuchna dopomoże i da mi spokój sumienia, ogłoszę to publicznie, złoże ofiarę i będę się starał zjednać jak najwięcej abonentów dla Jej "Rycerza". Gdy tylko skończyłem moją prośbę do Niepokalanej, w tej chwili uczułem ulgę pokusy pierzchły i w niedługim czasie mogłem odprawić Spowiedź z całego życia, po której czuję się jak nowonarodzone dziecię. Za te łaski i bardzo wiele innych składam Najświętszej Matuchnie Niepokalanej serdeczne podziękowanie i proszę o dalszą opiekę nade mną i całą rodziną.

Niegodny sługa Marji

KOBRYŃ, dnia 21 kwietnia 1932 r. (113 -:32).

W lutym miałem rozprawę sądową, posądzony byłem niewinnie przez ludzi złej woli o przywłaszczenie mienia kolejowego. Czytając o liczniych cudach i łaskach, z a przyczyną Marji otrzymanych, postanowiłem i ja udać się z prośbą o pomoc do Niepokalanej Pani. I nie zawiodłem się Marja wysłuchała mych próśb, bo sprawa wypadła pomyślnie, zostałem uniewinniony, a do tego wygrałem jeszcze 200 zł z których 20 zł. przesyłam jako ofiarę za otrzymaną łaskę, a 20 zł. na chleb św. Antoniego dla biednych. Składając stokrotne dzięki Królowej Nieba, błagam o dalszą opiekę.

Jan Paszyński

MAJDAN SIENIAWSKI, dnia 21 kwietnia 1932 r. (114 - 32).

Córeczka nasza 6 letnia zachorowała na zapaleni opłucnej i wodę w lewym boku i całe osierdzie było zalane wodą. Doktor orzekł, że bez operacji nie obejdzie się stanowczo. Ja jednakowoż ufając w pomoc Bożą i Matuchny Niepokalanej, bo już raz doznałem Jej łaski nade mną - udałem się powtórnie do Niej z mocną nadzieją, że Ona tak łaskawa i litościwa nie opuści nas. Zawiesiłem dziecku na szyjce Cudowny Medalik i zacząłem odprawiać nowennę do Matki Boskiej Nieustającej Pomocy, przyrzekając ogłosić publicznie podziękowanie i złożyć ofiarę. I oto prośba moja została wysłuchaną, bo po kilku dniach lekarz orzekł, że operacja jest zbyteczna, gdyż woda sama zaczęła się rozchodzić. To też za tak wielką łaskę gorąco dziękuje Niepokalanej Matuchnie i proszę o dalszą opiekę. (of. 10 zł.).

Kaz. i Fryd. Wójcikowie

NOWE ZŁOTNO, dnia 22 kwietnia 1932 r. (115 - 32).

Syn mój z zawodu nauczyciel w ub. r. z powodu likwidacji zakładu, w którym pracował, stracił posadę, środowisko, w którem pracował składało się przeważnie z wolnomyślicieli, bo też stan duchowy, a po straceniu posady także i stan materjalny był opłakany. Czytając jednak liczne podziękowania za doznane łaski składane Niepokalanej w "Rycerzu", postanowiłam udać się do Tej Pocieszycielki Strapionych, by uprosić nawrócenie i posadę dla syna. I nie zawiodłam się. Syn mój już w miesiącu wrześniu otrzymał prace, a co najważniejsze, zmienił również i dotychczasową obojętność religijną, przez uczęszczanie na nabożeństwa i wykonywanie praktyk religijnych. Za te łaskę składam Matce Niepokalanej publiczne podziękowanie, polecając swe dzieci Jej przemożnej opiece. (of. 10 zł.).

Anna Nowak

WARSZAWA, dnia 22 kwietnia 1932 r. (116-32).

Ile razy z Panem Bogiem i Najśw. Marją Panną byłem choćby w względnym porządku, nie zapominałem modlitwy i dotrzymywałem przyrzeczeń, tyle razy wśród ciężkich warunków bytu doznawałem niespodziewanej pomocy, prośby moje były wysłuchane. Lecz P. Bóg cierpliwy, ale sprawiedliwy. Wołamy o pomoc wtedy, gdy znajdujemy się w nieszczęściu. Tak też i ja, gdy mi zaczynało być dobrze, to dla Pana Boga nie było czasu, ba, nawet o uczynionych przyrzeczeniach się zapominało, ale wtedy Pan Bóg dawał znać, że z Siebie drwić nie pozwoli i z miejsca potrafił zgnieść moją pychę i pewność siebie i w jednym momencie stawałem się nędznym robakiem. Wówczas - gdy zdawało się, że już nieszczęście zgnębi mnie ostatecznie, przyszła mi z pomocą - modlitwa. I znowu zaczyna się wszystko zmieniać, choć, ludzkiemi oczyma patrząc, powinno być inaczej. Za to miłosierdzie, Bogu Najwyższemu i Matce Jezusa Marji Niepokalanej niech będą dzięki nieustanne.

Eugeniusz Nowakowski
dziennikarz.

STANISŁAWÓW, w kwietniu 1932 r. (117-32).

Od sześciu lat chorowałam na polipy pęcherzykowe, które, usadowiwszy się w jamie brzusznej, sprawiały dotkliwe cierpienia szczególnie w lewym boku. Lekarze w ciągu niespełna 4-ch lat, przeprowadzili trzy ciężkie operacje. Atoli polepszenie było pozorne. Czytając "Rycerza", ja, niegodna sługa Marji, udałam się z pokorną prośba do Tej Lekarki Chorych, ofiarując cierpienia swoje ku większej chwale Bożej. Przed Bożem Narodzeniem ub. r. zaczęły powracać straszne boleści. Szarpania, krwawienia, symptomy zwiastujące potrzebę nowej operacji. Lecz Niepokalana Pani wejrzała na me błagania, wszystko gdzieś znikło, boleści ustały i obecnie czuję się zupełnie dobrze. Składam więc Boskiemu Sercu Jezusa, Niepokalanej Dziewicy i św. Antoniemu stokrotne dzięki, a polecając się nadal Ich przemożnej opiece, załączam swój grosz wdowi w ofierze. (of. 5 zł.).

Michalina Szczepańska

SUWAŁKI, dnia 3 maja 1932 r. (118-32).

W listopadzie 1931 r. zapadłem poważnie na zdrowiu, zewezwany lekarz przepisał lekarstwa, które jednak nic nie pomagały, nakoniec całkiem odmówił pomocy mówiąc, że już nic nie pomoże. Przywołano księdza, który mnie przygotował na drogę do wieczności. Czułem się coraz gorzej. Rodzina zaczęła odprawiać nowennę do Matki Boskiej Nieustającej Pomocy, włożyłem Medalik Cudowny i napiłem się cudownej wody z Lourdes. Po sześciu godzinach poczułem, że siły wracają, poprosiłem o posiłek i od tej chwili zdrowie zaczęło się szybko poprawiać. Za te i wiele innych łask składam Najsł. Sercu Jezusowemu, Marji Niepokalanej i św. Tereni najgorętsze podziękowanie, prosząc o dalszą opiekę nad moją rodziną. (of. 10 zł.).

Jakob Leszczyński

Potwierdzam prawdziwość zdarzenia

ks. Stanisław Piotr Maciątek

GR........, dnia 6 maja 1932 r. (119 - 32).

W drugim roku pożycia małżeńskiego mąż ze mną bardzo się źle obchodził. Z błahych powodów wszczynał kłótnie, a raz nawet oświadczył, że jeżeli się nie zgodzę na rozwód to opuści mnie, a z inną będzie żył bez ślubu. Bardzo się tem zmartwiłam, bo gdy mnie opuści, to będę skazaną wraz z małem dzieckiem na skrajną nędzę. Czytając w "Rycerzu" tyle podziękowań i tyle łask od Niepokalanej otrzymanych, udałam się i ja do Tej Pocieszycielki Strapionych, Która nikogo nie opuściła i w pokorze błagałam o poprawę męża. Miałam silną wiarę, że Matka Niepokalana mnie wysłucha. I oto w niedługim czasie dostąpiłam łaski. Mąż mój stał się jakby innym, przeprosił mnie i od tej chwili żyjemy bardzo szczęśliwie. Składam więc u stóp Marji moje najgorętsze podziękowanie a wszyscy, którzy potrzebują pomocy, niech udadzą się do najlepszej z matek - Marji Niepokalanej, a Ona ich pocieszy i wesprze. Cześć Jej za to i chwała!

Z. M.

POZNAŃ, dnia 3 maja 1932 r. (120-32).

Marjo Niepokalana, Matko Nieustającej Pomocy, każdy, kto o pomoc Cię prosił nie został opuszczony. Od lat najmłodszych miałam szczególne nabożeństwo do Matki Najśw. W ciężkich i smutnych chwilach życia mego udawałam się do Niej o pomoc i Marja nie odmawiała mi jej. Błogosławiła mi na ławie szkolnej, przy maturze, następnie przy szukaniu mieszkania, przy egzaminie uniwersyteckim i przy wielu innych przedsięwzięciach i zadaniach, za co składam Jej stosownie do uczynionej obietnicy publiczne podziękowanie, prosząc zarazem o łaskawą opiekę, o uleczenie duszy z drapieżnych niepewności, o błogosławieństwo i pomoc w dalszych studjach. Marja nie opuści Swego choć niegodnego dziecka, kiedy o pomoc Ją prosi. Ufna więc w Jej opiekę, pomoc i błogosławieństwo, idę śmiało w bój życiowy, z Cudownym Medalikiem na sercu.

Studentka

ŻYDACZÓW, w maju 1932 r. (121-32).

Mateńce Przenajdroższej serdecznie dziękuję za cudowne ocalenie rączki czteroletniej dziewczynce, którą mogła stracić z mojej nieuwagi, przy spadnięciu wieka ciężkiej kasy na drobne paluszki dzieciny. Wieko to ważyło z 50 kg. i trudno pomyśleć, by drobnych paluszków zupełnie nie ucięło. Składam wiec stokrotne dzięki, gdyż jedynie Tej Możnej Pani, do Której się momentalnie zwróciłem o pomoc, zawdzięczam całość rączki dziecka. (of. 20 zł.).

Wincenty Berkowski

HUTA, dnia 10 maja 1932 r. (122-32).

W bieżącym roku szkolnym spotkało mię wielkie zmartwienie wskutek fałszywego doniesienia do władzy szkolnej o stanie mego zdrowia, tak, że zagrażało mi zwolnienie z posady. Ufna jednak w pomoc Matki Najświętszej Niepokalanej, do Której się zawsze uciekam, zwróciłam się zaraz z koleżanką do Opiekunki wszystkich - prosząc Ją, że jeśli nasze prośby zostaną wysłuchane i cała sprawa wyświetli się, to ogłosimy w "Rycerzu", oraz złożymy ofiarę. Nadzieja nas nie zawiodła, bo w krótkim czasie cała ta sprawa tak została załatwiona, że nawet komisja lekarska została cofnięta. Za tę i za wiele innych łask składamy Matuchnie Niepokalanej i św. Tereni z głębi serca podziękowanie i prosimy o dalszą opiekę nad nami. (of. 10 zł.).

Stanisława Górska i Zofja Dąbrowska
nauczycielki

ŁOTWA - LIKSNA, dnia 14 maja 1932 r. (123-32).

Z sercem przepełnionem wdzięcznością składam publiczne podziękowanie Marji Niepokalanej za uzdrowienie mnie z choroby nerwowej, na którą cierpiałam od paru lat. żadna pomoc lekarska nie przynosiła mi ulgi. Stan zdrowia coraz się pogarszał. Ostatecznie osłabłam na siłach i umyśle. Nie mogłam zająć się żadną pracą, ani też modlić się i spowiadać. Pewnego dnia, gdy miałam zamiar znów jechać do lekarza, wstąpiła do mnie sąsiadka i przyniosła mi Cudowny Medalik. Całując go ze łzami w oczach zawiesiłam na szyi i stał się cud, uczułam odrazu polepszenie i wstałam z łóżka. Nie potrzebowałam jechać do lekarza. Ta w niebie "Lekarka Chorych" uzdrowiła mnie. Po tak długiej i ciężkiej chorobie jestem zupełnie zdrową. Odbyłam Spowiedź św., w serce wstąpiła radość i spokój. Niech cześć i chwała Najśw. Marji słynie po wszystkie wieki. (of. 2 zł.).

Tekla Kudeniowa

KŁOBUCKO, dnia 23 maja 1932 r. (124-32).

W połowie września roku ubiegłego zachorowała żona moja bardzo poważnie. Lekarze orzekli ciężki stan chorej. Nie zważając na pomoc lekarską udałam się z pokorną prośbą do Lekarki, Która króluje w niebiesiech. Dałem chorej. Cudowny Medalik i następnie zawiesiłem go nad jej łóżkiem. Wierząc głęboko w skuteczną pomoc Najświętszej Marji Panny, uczyniłem przyrzeczenie, że po wyzdrowieniu chorej ogłoszę w "Rycerzu" i złożę ofiarę. żona po paru dniach zaczęła się poprawiać na zdrowiu i w drugiej połowie października wstała z łóżka i dzisiaj jest zdrowa. Wywiązując się z danego przyrzeczenia, składam publicznie Najśw. Marji Pannie serdeczne podziękowanie i najgłębszą cześć, na jaką tylko mogę się zdobyć, błagając, by rodziny mojej nie wypuszczała ze Swej opieki. Wszystkim zaś strapionym i potrzebującym pomocy, radzę, by w każdej potrzebie z głęboką wiarą udawali się do najlepszej Matki - Skarbniczki Łask Bożych. (of. 20 zł.)

sługa Marji L.K.B.

WITÓW, dnia 13 czerwca 1932 r. (125-82).

W listopadzie ub. r. zachorowałam na gruźlicę płuc; do tego dołączyła się nerwowość i choroba sercowa. Przez pięć miesięcy nie wstawałam wcale z łóżka; lekarze uznali stan mój za beznadziejny i zwątpili w moje wyzdrowienie. W czasie, gdy już byłam bardzo słaba, prawie konająca, prosiłam, aby mi podano do rąk obraz; Matki Boskiej Częstochowskiej i wtedy gorąco błagałam Najświętszą Panienkę, aby pozwoliła mi jeszcze wychować moje drobne dzieci. Po tej modlitwie i przyjęciu Ostatnich Sakramentów św. trochę mi ulżyło, ale choroba nie ustępowała. W tem mojem utrapieniu za zrządzeniem Opatrzności Bożej, dostał mi się do rąk "Rycerz Niepokalanej". Po przeczytaniu działu podziękowań, dziwna otucha wstąpiła w moje serce, zaczęłam się i ja modlić do Matki Najśw. oraz do św. Józefa. Jakoż powoli, wbrew wszelkim oczekiwaniom, zaczęłam po trochu przychodzić do zdrowia i teraz mogę już wstawać i spełniać lżejsze posługi domowe. Wywiązując się z danego zobowiązania, składam Matuchnie Najświętszej i św. Józefowi publiczne podziękowanie, prosząc o dalszą opiekę nad sobą i nad dziećmi, a wszystkim nieszczęśliwym życzę, aby w potrzebie nie gdzieindziej, jak tylko do Matki Bożej o pomoc się zwracali. (of. 5 zł.)

Agnieszka König

Niniejszem poświadczam wiarogodność powyższego zdarzenia, oraz nadmieniani, że sam zaopatrywałem Agnieszkę König Ostatniemi Sakramentami św. w bardzo ciężkim stanie.

KS. JAN PATER.