Z Japonii
Drukuj

Jak wynika z listów poprzednio do nas pisanych, to djabeł mocno się wściekał na polski Niepokalanów, widocznie Niepokalana porządnie psuje złemu szyki i to go o nerwowość przyprawiło.

Nie myślcie jednak, kochani Bracia, że tylko w polskim Niepokalanowie tak jest. Ten piekieł mieszkaniec trafił i do japońskiego Niepokalanowa, boć wie, że Niepokalana jest Panią, i Władczynią obydwu Niepokalanowów. Nie będę Wam opisywał dużo jego sprawek, ale o jednej wspomnę.

Przez jakiś czas Mugenzai no Sono był przedmiotem obserwacyj i podpatrywań zwłaszcza wieczorem, co nasi bracia zauważyli. W sam dzień M. B. Bolesnej podczas wieczornych pacierzy zakradł się jakiś nieproszony gość na strych domu, chcąc widocznie coś "zwędzić". Zdradził się jednak, bo za głośno się ruszał, co my usłyszawszy, wybiegliśmy, chcąc się dowiedzieć, co to właściwie jest, lecz już zdołał umknąć, śladu po sobie nie pozostawiwszy. By się upewnić, czy przypadkiem nie skrył się on w jakimś kącie na strychu, O. Dyrektor polecił skrupulatnie wszędzie przeszukać. Godnem uwagi jest to, z jaką przezornością br. Paweł (Japończyk) czynił to poszukiwanie za złodziejem. Wchodząc na strych, zawiesił on na lasce kawał szmaty i tak przyozdobioną laskę wysunął naprzód, myśląc sobie, że jeżeli coś ma się oberwać, to najpierw dostanie się szmacie.

Dzień 1 kwietnia był dla Mugenzai no Sono i jego mieszkańców dniem niezwyczajnym, ponieważ w tym dniu witaliśmy w progach naszego klasztoru nadesłaną z polskiego Niepokalanowa statuę, przedstawiającą Tę, Która jest Panią i Gospodynią domu naszego - Niepokalaną. Figurka ta po długiej, bo przeszło trzymiesięcznej - morskiej podróży znalazła się wreszcie u celu w Mugenzai no Sono, aby odtąd Swoją zewnętrzną postacią zwróciła na się oczy pogan - Japończyków, a przez to ich serca i myśli pociągnęła ku Sobie. Takie mniej więcej okoliczności towarzyszyły sprowadzeniu jej do nas.

Rano, gdy O. Dyrektor odprawiał Mszę św., przyszedł Japończyk oznajmiając, że przyszła do portu figura i że cło trzeba opłacić. Po Mszy św. poszedł jeden z braci do portu i dowiedział się, że cło wynosi dosyć poważną sumę, a za samo przewiezienie figury do klasztoru żądają 5 yen (przeszło 20 zł.).Brat zaczął tym urzędnikom w. porcie tłumaczyć, że myśmy figurę w ofierze dostali, więc żeby też i oni cło, darowali, będzie to ofiara na cześć Niepokalanej, Zgodzili się wreszcie na to, a nie tylko na to, bo całkiem bezpłatnie figurę do Mugenzai no Sono dostawili. Cześć niech będzie za to Niepokalanej. Jak tylko figura znalazła się u bramy klasztoru, każdy z braci pobiegł i pomagał przy wnoszeniu jej jakby jakiego krzyża misyjnego.

Bracia misjonarze, 1932 r.
Bracia z Mugenzai no Sono przed wyjazdem na propagandę "Rycerza".

Przed Wielkanocą wybrał się jeden z braci w podróż propagandową do Simonoseki, Kobe i Osaki, znaczniejszych miast Japonji. Zabrał ze sobą 5.000 egz. "Rycerza", którego mu nie na długo wystarczyło. Miał przytem kupić maszynę do odlewania czcionek, ale narazie nie kupił. Będąc w Kobe, zajrzał do księdza tamtejszego, który wziął od niego 100 egz. "Rycerza" dla chorych w szpitalu. Ksiądz ten proponował, by w Kobe klasztor założyć i tam wydawać "Rycerza" i inne pisma. Mówił przytem, że on już rozmawiał "na ten temat z J. E. Ks. Biskupem, który zgodził się na to. Z Kobe udał się ów brat do Osaki. Tam na dworcu, jak zwykle, widząc policjanta, podszedł do niego, prosząc o jego adres-. Lecz ten znając już owego brata, poklepał go po ramieniu i odszedł, ale za to inny, tajny policjant dał mu swój adres. Brat prosił owego tajnego policjanta, by go

zaprowadził do fabryki papieru, gdyż tam miał pewne formalności do załatwienia. Policjant, zamiast do fabryki, zaprowadził go na policję. Lecz brat wykorzystał tę, aczkolwiek niedobrowolną pomyłkę. Zaczął rozdawać "Rycerza" i zbierać "mejsiny" (adresy). Później omyłka ta wyszła na jaw, gdyż nazwa fabryki brzmi "Koba", a policja nazywa się "Koban", co on niewyraźnie mu powiedział.

Następnie udał się brat do J. E. Ks. Biskupa w Osace, u którego też i nocował. Ksiądz Biskup wypytywał się o różne szczegóły, tyczące się naszego klasztoru i wydawnictwa.

Niepokalana znów powiększyła, gromadkę mieszkańców Niepokalanowa jap. Tym razem wstąpił do naszego klasztoru Japończyk z ukończoną 4-tą klasą gimnazjalną. Został przyjęty w charakterze internisty. O ile Niepokalana pozwoli mu wytrwać, byłby pierwszym internistą w Niepokalanowie jap. Świadectwa szkolne ma bardzo dobre, języki francuski i angielski nie są mu obce.

W dniu 16 marca był u nas p. Hirata znany ze swej ofiarności względem "Rycerza". Odchodząc, złożył ofiarę 5 yen. W międzyczasie przyszedł jeszcze inny czytelnik, dziękując za otrzymaną figurkę Niepokalanej; złożył na ofiarę 6 yen, a na Mszę św. 2.