Czemuż tak rzadko?

"Nic zostawię was sierotami" - mówił Jezus do Swych uczniów, bo "...umiłowawszy swe, którzy byli na świecie, do końca je umiłował" (Jan 13)

Boskie Serce Jezusa umiłowało nas bezmiernie i ta to miłość spowodowała Boga-Człowieka, by się poniżył tak bardzo, iżby stał sio pokarmem człowieka nędznego. Naprawdę, tylko bezgraniczna miłość ku człowiekowi mogła Jezusa skłonić do tego wyniszczenia. Pragnął wśród nas pozostać, bo "rozkoszą Jego jest być z synami ludzkimi" bo nie chciał, byśmy po Jego do Ojca odejściu zostali jako sieroty bez ojca.

I choć odchodzi, jednak zostawia pamiątkę. A pamiątka ta to On Sam pod nikłemi postaciami ukryty, dzień i noc przebywający na ołtarzach naszych, aby być naszym pokarmem codziennym, strawą dla duszy na każdy dzień.

Pan Jezus

Lecz któż dziś tę łaskę docenia, któż z niej korzysta? Przeważna część chrześcijan, tych nawet, co się za dobrych katolików mają, uważa, że Komunja św. raz w roku około Wielkiejnocy przyjęta wystarcza. Zresztą - mówią - nie chce być bigotem czy dewotem. Wymawiają się, nie chcąc skorzystać z królewskiej uczty eucharystycznej...


Poszedł już, niestety, u wielu w zapomnienie dekret Piusa X z dnia 20 grudnia 1905 r., w którym ten świątobliwy Papież wyraża życzenie za Soborem Trydenckim, "aby wierni każdorazowo przystępowali do Stołu Pańskiego, nietylko Komunja duchowną, lecz istotnie, ilekroć są obecni na Mszy św." Powiedział bowiem P. Jezus "Ten jest chleb, który z nieba zstąpił. Nie jako ojcowie wasi pomarli. Kto pożywa tego chleba żyć będzie na wieki". (Jan 6,59) Przez porównanie Komunji św. z chlebem i manną Chrystus pragnął dać poznać ludziom, iż jako chleb jest codziennym pokarmem ciała, jak manna była codziennem pożywieniem na pustyni, tak codziennym pokarmem duszy ma być Eucharystja święta. A nakazując nam prosić w ułożonej przez siebie modlitwie o chleb codzienny. P. Jezus według zdania prawie wszystkich Ojców Kościoła, miał na myśli pokarm dla duszy, która przecież jest daleko ważniejszą niż ciało.

Więc życzeniem P. Jezusa i Jego Kościoła jest, by Komunja św. była codziennym pokarmem naszych dusz, by chroniła nas od grzechów ciężkich, oczyszczała z codziennych drobnych upadków i błędów powszednich, wzmacniała przeciwko złym skłonnościom, którym tak łatwo hołduje słabość ludzka.

Pierwsi chrześcijanie rozumieli dobrze, jaką to moc niezwykłą wlewa w ich dusze ten anielski pokarm i dlatego codzień komunikowali. Codzienna ich Komunja św. wyjaśnia nam, skąd, mimo tak okrutnych prześladowań i zawsze przecież słabej natury ludzkiej, tak wiele bohaterskich dusz życie swoje niosło w ofierze Chrystusowi za Jego naukę, podejmując ochotnie najokropniejsze tortury. Nie obawiali się, że poganie wyśmiewać się będą z ich przekonań i praktyk. I dlatego byli prawdziwymi chrześcijanami, nietylko z wiary, ale i z życia. - Nam zaś tego brak i dlatego na usprawiedliwienie swojej bezmyślności, powierzchowności i lenistwa przywołujemy najrozmaitsze racje.

Jakże boleć musi Jezusa, że miłość Jego, miast wdzięczności i odwzajemnienia, znajduje u chrześcijan serca lodem skute i płytkie wymówki czy oklepane zarzuty, któremi się zasłaniają od częstego łączenia się z Nim w Komunji św.

Więc na to pozostałeś wśród nas utajony, Boże, aby być posiłkiem naszym raz na rok? Po to przebywasz z nami dzień i noc, aby raz w roku zstępować do serc, ozięble i ze zwyczaju tylko Cię przyjmujących?!

O, nie! Lecz pragnę być codziennym pokarmem ludzkich dusz, lekarzem i lekarstwem na ich ciągłą słabość i ułomność codzienną.

- Pragnę...


Rycerze Niepokalanej! Starajmy się gorliwością w przystępowaniu jak najczęstszem do Stołu Pańskiego wynagradzać Najsłodszemu Sercu Jezusa oziębłość i niewdzięczność tylu chrześcijan - braci naszych. Marję Niepokalaną, Królowę Jezusowego Serca, prośmy, by nam wyjednała żar prawdziwej miłości ku Eucharystji Świętej.


Marja, zrówna jak każda matka w sercu swem macierzyńskiem przenieść tego nie potrafi, aby się u Syna swego za nami nie wstawiała i czego potrzebujemy nie wypraszała u niego.

Now. do Niep. S. N. M. P.