Nasza wojna
Drukuj

Oglądając się dookoła i widząc wszędzie tyle zła, chcielibyśmy szczerze, zwłaszcza jako członkowie "Milicji Niepokalanej", naprawić to zło, ludzi do Przen. Serca Jezusowego przyprowadzić przez Niepokalaną i tak naszych współbraci na całym świecie wiecznie i nawet na tej jeszcze ziemi uszczęśliwić. Więc wojna złu, nieubłagana, ciągła, zwycięska - wojna.

Lecz na czemże ona polega? Gdzie znajduje się jej najważniejszy, pierwszorzędny nerw? Gdzie przedewszystkiem uderzyć należy?

Nieraz nam się zdaje, że Pan Bóg "za mało energicznie" rządzi tym światem. Przecież mógłby jednem skinieniem Swej wszechmocnej Woli zmiażdżyć i w proch skruszyć takich Callesów, bezbożników w Sowietach, podpalaczy hiszpańskich kościołów, niemoralnych zatruwaczy młodzieży i im podobnych. Tak myśli nasza głowa skończona, ciasna, gdy tymczasem Mądrość Przedwieczna sądzi inaczej. Prześladowania oczyszczają dusze jak ogień złoto, ręce katów tworzą rzesze męczenników, a prześladowcy doznają nieraz wkońcu łaski nawrócenia. - Niezbadane, a zawsze najmędrsze są drogi Boże.

Nie wynika z tego jakobyśmy mieli założyć ręce i pozwolić wrogom dusz ludzkich swobodnie hasać. Bynajmniej. Ale...

Ale... nie chciejmy poprawiać Mądrości Nieskończonej, kierować Duchem Świętym, lecz dajmy się Mu prowadzić.

Wyobraźmy sobie, że jesteśmy pędzlem w ręku nieskończonej doskonałości malarza. Co ma czynić pędzel, by jak najpiękniej obraz wypadł? Ma się jak najdoskonalej dać prowadzić. Jeszcze pędzel mógłby mieć pretensje do poprawienia ziemskiego, skończonego, omylnego malarza, lecz, gdy Mądrość Odwieczna, Bóg używa nas jako narzędzie, wtedy najwięcej, najdoskonalej będziemy działać, gdy jak najdoskonalej, całkowicie pozwolimy się prowadzić.

Oddaliśmy się przez akt poświęcenia Niepokalanej na zupełną własność. Ona jest bez wątpienia najdoskonalszem narzędziem w ręku Boga; my zaś mamy być narzędziami w Jej niepokalanych rękach.

Kiedy więc najprędzej, najdoskonalej zwalczymy zło na całym świecie? Kiedy najdoskonalej damy się Jej prowadzić. I to jest najważniejsza i jedyna sprawa.

Powiedziałem - jedyna. Doprawdy, o nic innego każdy z nas starać się nie powinien, jak tylko o zgodzenie, dostosowanie, jakby zupełne zlanie swej woli z Jej Wolą, tak jak Jej Wola jest całkowicie zjednoczona z Wolą Bożą, Jej Serce z Sercem Jej Syna Jezusa.

Sprawa to - jedyna. Cokolwiek uczynimy, chociaż to byłby akt więcej niż heroiczny, wstrząsający podstawami wszelkiego zła na ziemi, o tyle tylko będzie miał jakąś wartość, o ile będzie się w nim wola nasza zgadzała z Jej Wolą, a przez Nią z Wolą Bożą. Więc to jedno tylko, t. j. zlanie naszej woli z Jej Wolą ma jakąś wartość i - całą wartość. To jest istotą miłości (nie uczucia, choć i to jest piękne), która ma nas zmienić przez Niepokalaną w Boga, która ma spalić nas i przez nas podpalić świat i zniszczyć w nim, spalić wszelkie zło. To jest ten ogień o którym powiedział Zbawiciel przyszedłem puścić ogień na ziemię: czegóż chcę, jedno aby był zapalon? (Łuk. XII. 49).

Rozpłonąwszy sami tym Bożym ogniem miłości (powtarzam, nie chodzi tu o łzy słodkie i uczucia, lecz o wolę, chociaż pośród wstrętu i odrazy), spalimy cały świat.

Ale sami musimy rozpłonąć i sami musimy nie ochłonąć, lecz coraz silniej gorzeć; musimy się stopić, stać jedno z Bogiem przez Niepokalaną.

Całą więc uwagę na to i na to jedynie skupić, musimy, by zjednoczyć się ściśle, stopić z ręką naszej Mistrzyni, naszego Wodza. by Ona mogła czynić z nami co Jej się podoba.

I to jest istotny warunek M. I. "Oddać się całkowicie Niepokalanej jako narzędzie w Jej Niepokalanych rękach".

Wtedy i tylko wtedy Niepokalanej podbijemy i przez Nią ogniem miłości z Przen. Sercem Jezusa zjednoczymy, stopimy cały świat i każdą duszę z osobna.

Kreśliłem na ziemi japońskiej w dzień Objawienia Niepokalanej w Lourdes.

Dopisek redakcji

By wojnę móc prowadzić z nadzieją zwycięstwa, trzeba mieć liczną i z dobrych żołnierzy składającą się armję.

Do boju przygotowuje i szkoli w szermierce o cześć Niepokalanej i o nieśmiertelne ideały Chrystusowe "Rycerz Niepokalanej".

I chociaż zdobył on już z pomocą swej niebiańskiej Hetmanki półmiljonową armje, lecz cóż to jest wobec 32 miljonów mieszkańców Polski! A tu podjazdy bezbożnicze już działają i zanosi się na walną bitwę. Trzeba przeciwdziałać, owszem przejść do ofensywy!

A do tego trzeba armji licznej i wyćwiczonej.

Potrzeba więc zaciąg zrobić nowy i liczny. - Ala jak?

Załączamy kartki do obecnego numeru, z prośbą, byś, Drogi Czytelniku, wypisał na takiej kartce dokładnie 5 adresów osób, nią znających i nie czytających "Rycerza", a mogących go czytać z pożytkiem. Po naklejeniu znaczka za groszy wrzucić do skrzynki pocztowej. I już wszystko. Niech tylko każdy Czytelnik zada sobie ten mały trud, a wnet "Rycerz" zamiast w 500.000 egzemplarzy, rozchodził się będzie w trzech miljonach. Jakiejż rzeszy rycerstwa Marji będzie wówczas przewodził, ilu miljonom dusz służył, jaką armje do walki ze złem sposobił!

Zrobisz więc to, Czcicielu, boć to maj, miesiąc Twej Pani.

Może się zawahasz, że ci, których adresy mógłbyś podać, nie będą w stanie złożyć nawet drobnej ofiary na "Rycerza", a wydawnictwo mocno zadłużone nie będzie mogło darmo wysyłać pisemka tylu biedakom. - Otóż nie zrażaj się tem. Ofiarę składa ten, kto może i ile może. A z tych ofiar drobnych, z miłości ku Marji na Jej "Rycerza," składanych, utrzymuje się wydawnictwo i ciężko gniotąca długi spłaca. Ale jest rzesza wiele dziesiątek tysięcy licząca, a składająca się z bezroboczych i biedaków, którzy "Rycerza" zupełnie, bezpłatnie otrzymują. Bo naszym celem szerzyć cześć i miłość ku Marji, a ufność w Jej potęgę t możność, jest gwiazdą wiodącą nas przez arcytrudne dzisiejsze czasy. Wiemy, iż u Niepokalanej nie masz kryzysu i nigdy Jej skarby się nie wyczerpią...

Niech więc wszystkie kartki wrócą do administracji "Rycerza" z adresami nowych czytelników jego.

To dla Niepokalanej, dla naszej Królowej i Matki! Ona hojnie łaskami trud wszelki zapłaci.