Niepokalana w "Mugenzai no Sono" działa.
Drukuj

Mugenzai no Sono 1931. 3. X.

Marja!

...Przed tygodniem dostaliśmy miesięczną ofiarę od Niepokalanej, t. zn. wysłane przez Was pieniądze. Oj, wyglądaliśmy ich bardzo! Doszło bowiem do tego, że na obecnego "Rycerza" nie było papieru, a na kredyt dać nam nie chcieli. Modliliśmy się do Niepokalanej, by wszystkiem kierowała jak zechce i mówiliśmy sobie, że jeżeli Ona chce, by ten "Rycerz" nie wyszedł, to niech się dzieje Jej wola. Ale... nie dopuściła do tego. W ten właśnie dzień w którym papier należało kupować, przyszły od Was pieniądze. Dzięki więc niech będą Jej za to!

...Wczoraj otrzymaliśmy od Was obszerny list i z wielką radością czytaliśmy go sobie na kolacji. Cieszyliśmy się i my i ci, co go również słuchali - dwaj nasi katechumeni. O nich, a szczególnie o jednym z nich troszkę dalej nieco Wam opiszę.

...W naszym "Mugenzai no Sono" Niepokalana od Swego święta Narodzenia coraz widoczniej nam pomaga. Najpierw zaznaczę, iż może już w przyszłym miesiącu długi zgrubsza wyrównamy. Ale zaraz podkreślam, że czekają nas bardzo liczne wydatki. Przedewszystkiem chcielibyśmy kupić jakąś falcówkę, bez niej bowiem trudno myśleć o większym rozwoju. A ręczne falcowanie zabiera bardzo dużo tak drogiego czasu. Poganie stale upominają się, by więcej drukować "Rycerza". Następnie - koniecznie trzeba postawić choć jaką taką chałupkę, bo na strychu sypiać, chociaż i na tutejszą zimę, jest za zimno. Dalej - bardzoby się przy dala jakaś sala dla pogan, w którejby można omawiać sprawy religijne, stworzyć wypożyczalnię książek a i dzieci pogańskie, często chętnie do nas zaglądające, by mogły się w niej pobawić. A jeszcze jedna maszyna drukarska, motor większy, studnia (dotychczas nosimy wodę z dołu, co jest bardzo uciążliwem), kuchnia, dalszy ciąg płotu, robienie drogi, równanie terenu i t. d., i t. d.... Ale dobrze, o wszystko troszczy się nasza najdroższa Właścicielka, Niepokalana. Ona temu wszystkiemu w odpowiednim czasie zaradzi.

...Już wspominałem wam o pewnym fotografie, poganinie, którego Niepokalana wyrwała szatanowi. O nim wartoby coś więcej na pisać.

Dzięki niech będą Niepokalanej, że raczyła tę duszę pociągnąć do Siebie. Jest to niezwykły człowiek i może w przyszłości bardzo dużo zdziałać dla dobra Kościoła katolickiego w Japonji. Dlatego to Przewielebni Ojcowie i Kochani Bracia prosimy, módlcie się gorąco za niego, by łaska Boża swobodnie mogła na jego duszę działać i by Niepokalana nie pozwoliła szatanowi szkodzić jego duszy szlachetnej. Młody to człowiek, bo zaledwie 22 lata liczący, ale serce jego i dążenia są naprawdę wielkie. Skończył szkołę średnią, a obecnie pomaga swemu ojcu w fotografowaniu. Zebrał on wokoło siebie pewną liczbę młodzieńców, i stworzył jakby koło, którego jest przewodniczącym. Zbierają się razem i omawiają różne sprawy społeczne swej ojczyzny i radzą, w jakiby to sposób zaradzić złemu, które coraz bardziej się rozszerza. A że to są biedni poganie, ludzie, nie mający przed sobą żadnego wielkiego ideału, do któregoby mogli z cała pewnością zdążać, więc chwytają się czego mogą. Czytają teorje Darwina, Kanta, Marksa i innych, szukając bezskutecznie drogi, na której mogliby skutecznie dla dobra ojczyzny pracować. Młodzież ta szuka prawdy, tylko o to chodzi, by miał jej kto ją wskazać. W całym kraju młodzież wiąże się w takie kółka, jak to, którego przewodniczącym jest właśnie nasz katechumen Nishiya (czyt. Niszija). Jak sam opowiadał, był on wielkim wrogiem, katolicyzmu, ale teraz, zrozumiawszy swój błąd, inaczej myśli. Ponieważ chodził do szkoły katolickiej, więc sporo o naszej wierze slyszał ale niczemu nie wierzył.

W czasie pierwszych dysput mówił, że Pan Jezus nie był Bogiem, lecz samym tylko Człowiekiem, a teraz jakżeż go łaska Boża przemieniła? Stał się naprawdę dzieckiem w swej prostocie. Przed Panem Jezusem w Eucharystji ślicznie przyklęka i nauki katechizmu z wielką słucha uwagą. Raz, słuchając wykładu o Panu Bogu, o niebie, czyśćcu i piekle, tak się wzruszył, iż widać było, jak się mu łzy do oczu cisnęły. Naprawdę, zacna to dusza! Oby tylko Niepokalana miała go nadal w Swej opiece. Ubolewa bardzo nad swymi kolegami, którzy tak są pracą zajęci, że nie mogą do nas przyjść. Pracują od wpół do ósmej rano do 10-ej wieczór, ale choć późnym wieczorem zbierają się u niego i opowiada im, co u nas usłyszał. Ma niezłomną nadzieję, że powoli wielu kolegów skłoni do wiary katolickiej. Nosi się z zamiarem stworzenia koła, w któremby się uczono katechizmu, a potem przez członków tego koła będzie można promieniować nazewnątrz. Jego zdaniem należy drukować dużo "Rycerza". Sam dołoży starań, będzie pisał artykuły i ile tylko będzie mógł, pragnie w pracy przy "Rycerzu" pomagać. Wczoraj wybrał się z jednym z braci na propagandę. Poszli w ta stronę Nagasaki, gdzie mieszkają jego krewni. Po drodze rozdawał "Rycerza" z całym zapałem, tłumacząc o nim, ludziom i zbierając adresy. Krewni jego bardzo uprzejmie ich przyjęli. Nishiya tak ich do nas usposobił, że oświadczyli, iż drzewo budowlane będą nam sprzedawać znaczni taniej. Wrócili wieczorem. Był z nami jeszcze na kolacji. Zna się też dobrze na ogrodnictwie, więc przynosi drzewa figowe, winogrona, kwiaty różne i sadzi w naszym ogrodzie. Bardzo to człowiek poczciwy. Dzięki niech będą Niepokalanej za wszystko, co w tej duszy zdziałała.

...Dzieciaki z sąsiedztwa często do nas zachodzą. Prawda, że to są zbijaki, ale przecież to poganie, więc trzeba mieć dla nich litość i wyrozumienie. Nie brak i wśród nich poczciwych. Co niedzielę około trzeciej po południu dzwonią do furty i wołają: "shashim wo misete kudasai" (proszę pokazać nam fotografje). Obiecaliśmy im bowiem, że w niedzielę po południu będziemy im pokazywać obrazki, fotografje i t. p. Chcieliby się im kupić jakieś zabawki, by bardziej te młodziutkie serduszka do Jezusa przygarnąć. Gdybyście mieli coś odpowiedniego dla nich, to prosimy, przyślijcie.

Redakcja Rycerza japońskiego
W REDAKCJI "RYCERZA" JAPOŃSKIEGO

Mugenzai no Sono 1931. 15. X.

...Nasz Nishiya poszedł do swych krewnych, u których był z braćmi w ostatnią niedzielę, by zamówić drzewa na płot i na budowę dla nas. Wrócił około 6-ej wieczorem bardzo zmęczony. Uradowany opowiadał nam, że poszedł sam do lasu i poznaczył drzewa najlepsze, które dla nas mają ścinać. Targuje się mocno, gdyż chciałby jak najtaniej nam kupić. Cena, jakiej żądają jest znacznie mniejsza, niżeśmy dotąd płacili, ale nasz poczciwiec jeszcze więcej chce utargować.

Rozmawialiśmy z nim o tem, ile to jeszcze czeka nas pracy w Japonji. Powiada, iż wspólnie będzie z nami pracował, a nawet wstąpi na brata. Marjo, Mamusiu nasza, strzeż i kieruj tą duszą, bo naprawdę dobrą jest.

...Od 7 do 10 października trwały w dzielnicy nagasackiej trzydniowe święta pogańskie. Wszelkie prace były przerwane, a wszystko się bawiło. Chodzili po mieście z różnemi bałwankami, wyprawiając z niemi najrozmaitsze harce. Częstują się też porządnie wódką, którą sporządzają specjalnie z ryżu na tę uroczystość. 7. X. przyszedł nasz Nishiya i przyprowadził jednego ze swych towarzyszów, którym tłumaczy, co u nas słyszał. Pomagali nam w administracji w pisanin kont i adresów. Rozmawialiśmy też o religji. Ten nowy również pragnie uczyć się katechizmu. Dzięki Niepokalanej, iż znowu jedną duszę więcej wyrywa szatanowi. Módlmy się gorąco o łaskę wytrwania dla nich.

8. X. uwijaliśmy się przy pakowaniu "Rycerza" do wysyłki. Nishiya, przyszedł jeszcze przed południem, a nie zastawszy, jak się to spodziewał, n nas swoich towarzyszy, wybrał się z braćmi do miasta, by im pomóc w załatwieniu sprawunków. Nim jednak wyszli, opowiadał, jaką to smaczną "sake" (wódka z ryżu) wyrabiają oni na te święta. Mówił, że przyniesie nam, jej. Oczywiście, zaraz podziękowaliśmy, tłumacząc mu, że my, jako zakonnicy, żadnych trunków nie pijemy, więc niech nie przynosi. Trochę dziwnem mu się to wydało, ale zrozumiał. Przed wieczorem wrócili. Nishiya, zamiast "sake" - kupił sporo ciastek i przyniósł. A spieszył się z podarunkiem, by zdążyć na podwieczorek. Prawda, jaka to Matka Boża dobra! Prócz tego, że dusze pogańskie nam daje, by je o Jej Synie pouczać - a co dla nas jest największą radością i nagrodą, jeszcze obdarza nas łakociami. Nishiya przyprowadził z sobą nowego towarzysza swego, który kończy szkołę średnią. Znowu rozmawialiśmy dużo na temat wiary. Nowy ten przybysz bardzo się wszystkiem, co o religji mówiliśmy, interesował. Jest nadzieja, że i jego Niepokalana przytuli do Swego, pełnego matczynej miłości Serca. Pracowali potem w administracji aż do 10-ej godziny wieczór.

Port w Nagasaki
PORT W NAGASAKI

9. X. odwiedził nas pewien kalwinista. Jest on czytelnikiem "Rycerza". Przyszedł podziękować za przysyłanie i zwiedzić naszą drukarnię. Po oglądnięciu zaczęła się rozmowa o religji. Jak każdy protestant, nie miał ochoty do dysputowania. Uczą ich bowiem pastorzy, że rozprawiać o rzeczach wiary nie należy do wiernych, gdyż to jest filozofja. Wystarczy, gdy tylko wierzyć będą w to, co oni ich nauczają. Biedne te dusze! A jest ich w Japonji dość dużo...

10. X. gościliśmy u siebie wycieczkę katechistów z Urakami. Przyszli oni ze swym księdzem Japończykiem, Pooglądali wszystko, a wkońcu wedle tutejszego zwyczaju, zaprosiliśmyich na herbatę.

Porozmawiali z nami bardzo serdecznie, pooglądali fotografje z Niepokalanowa polskiego i poszli. Po południu znowu przyszedł Nishiya, przyprowadzajac swojego kolegę. Dło go rozmawialiśmy z nim na temat wiary, a odchodząc, zabrali ze soba cos 500 egz. "Rycerza" dla rozdania poganom...

14. X. nasz gorliwy katechumen cały dzień przepędził u nas. Rodzice jego pozwolili mu, by do załatwienia spraw, tyczących się budowy, czy też całego naszego zagospodarowania się, przebywał u nas dotąd, dopóki go będziemy potrzebować. Wieczorem opowiadał nam o swym chorym przyjacielu, który już kończy uniwersytet. Jednak z powodu choroby piersiowej zaprzestał studjów i leży w domu. Mówił on już z nim o religji katolickiej, ale prosił, by sam O. Dyrektor udał się do niego. Zatem O. Dyrektor wybierze się kiedyś do niego. Z tym to chorym wyjechać ma Nishiya do miejscowości o zdrowszem powietrzu. Mówi, że chciałby wziąć z sobą około 2000 "Rycerza" na propagandę. Pojedzie do miasta Shimabara, słynnego z prześladowania chrześcijan. Niech mu Niepokalana błogosławi...

P. S. (o. Dyrektora - dop. red.).

...Wspierajcie nas i to bardzo często, gorącą modlitwą do Niepokalanej. Krótkie westchnienia przy pracy, to najlepsza modlitwa, bo ona łączy nas wciąż i coraz silniej z Niepokalaną, jako narzędzia z ręką Mistrzyni przez to otrzymujemy laski, oświecenia umysłu (by poznać Jej Wolę) i wzmocnienie woli (by ją spełnić). Bośmy narzędziami, ale nie fizycznie zmuszanemi jak pędzel w ręku malarza, lecz kierowanemi przez rozum i wolę. Jeżeli damy się doskonale prowadzić, to chociażby i cudów trzeba było - i te nie będą nam trudnemi. Zresztą o tem wszystkiem już dobrze wiecie, bo Niepokalana i przez wewnętrzne natchnienia i przez zewnętrzne rzeczy i wypadki wszystkie, a zwłaszcza przez POSŁUSZEŃSTWO Was poucza. Módlcie się, choćby tylko tak drobnemi aktami, jak Imię "MARJA" i cierpienie (zwłaszcza przez znoszenie tego, co Ona Sama raczy zesłać, czy wewnątrz, czy zewnątrz) no... i cieszcie się też, i pracujcie i wypoczywajcie i... wszystko, wszystko, co Was w jakikolwiek sposób dotyczy, ofiarujcie wedle tych intencyj które się Niepokalanej najbardziej podobają czyli Jej oddawajcie na własność do dobrowolnego rozporządzenia, bośmy przecie Jej się oddali bezgranicznie, więc nie mamy już prawa ani do myśli, ani do uczynków, ani do słów. Ona Sama niech despotycznie nami rządzi Niech łaskawie raczy nie uszanować naszej wolnej woli, ale jeżeli chcemy się w czemkolwiek wyłamać z pod Jej niepokalanej Ręki, niech zmusi, choćby to bardzo a bardzo bolało, choćbyśmy protestowali i zaprzeczali i prosili, niech nie patrzy na nic, ale zmusi siłą i właśnie wtedy jeszcze silniej do Serca przyciśnie.

...Myślimy o wybudowaniu czegoś, by móc w numerze grudniowym napisać o przyjęciach i do internatu i na nowicjat tak klerycki jak i na braci, ale Niepokalana Sama kieruje i kiedy zechce, zrobi. Narazie trzeba jeszcze około 300 yen (ok. 1300 zł) długu spłacić.

Cześć Niepokalanej za wszystko!!!


Dzieciątko Jezus

Lulajże Jezuniu, lulajże lulaj,
A Ty Go Matulu w płaczu utulaj.
Lulajże Jezuniu, my Cię miłujemy,
Do żłóbka, do Twego, dusze przywiedziemy;
Dusze biednych pogan, co w ciemnościach giną,

Dla których Twe łezki tak obficie płyną.