Wybrała się z pośpiechem...

Kamienistą ścieżką gór Judzkich zdąża pośpiesznie niewiasta. Smagła jej postać posuwa się cicho przez wijące się zakręty ścieżyny, prowadzącej do zacisznego wąwozu.

Zapada wieczór szybko i gwałtownie omal - jak to na wschodzie.

Ostatnie blaski zachodzącego słońca wyzłacają czerwono szczyty gór, a odbijająca od nich poświata rozprasza jeszcze fioletowe cienie, które już mrok wysłał na całą kotlinę z rozłożoną w niej niewielką mieściną.

Postać wędrownej niewiasty przyśpiesza kroku - pewnie ujrzała niedalekie już miasteczko, cel swej podróży.

Ale któż to być może ta niewiasta, na której twarzy o pięknych i szlachetnych rysach walczy tętniąca życiem młodość z nacierającem na nią coraz bardziej zmęczeniem?

To Ta, o Której mówi Pismo święte, iż "wybrała się z pośpiechem w podróż, w górzystą okolicę, do miasta Judy".

To Najśw. Marja Panna! A w tę długą i uciążliwą drogę wypędziła Ją miłość - miłość bliźniego, która każe Jej, bojaźliwej Dziewicy, opuścić zacisze domku nazaretańskiego udać się w daleką podróż, aby pomóc schorzałej, potrzebującej pomocy Elżbiecie sędziwej.

Przeto, nie wahając się, idzie z pośpiechem.

Rzecz dziwna jednak, że nieproszona przez: nikogo udaje się w daleką i niebezpieczną drogę, aby dopomóc ubogiej dalekiej krewnej. Przecież to tak niezgodne z ludzkim egoizmem i zamiłowaniem wygody!

Lecz w Marji gorącym płomieniem pali się miłość Jezusa w Niej zamieszkującego, tego Jezusa, Który jako fundament Swej nauki i jej koronę położył miłość. Miłość Boga i bliźniego dla Boga.

Wszak cała Ewangelja nauką o miłości przeniknięta i pełno w niej przykładów, któremi Jezus chciał nas zachęcić do wykonywania tej cnoty.

Co więcej! Odchodząc od swoich na mękę i śmierć, zostawia im, jako testament, przykazanie o wzajemnej, bratniej miłości.

I w Swej pożegnalnej mowie kilkakrotnie ją przykazuje, jako "przykazanie swoje, nowe". Po niej mają ludzie poznać uczniów Jego: "Po tem poznają wszyscy, żeście uczniami moimi, jeśli miłość jeden ku drugiemu mieć będziecie" (Jan 13, 35).

A więc miłość wzajemna ma być cechą, po której ma nią rozróżniać chrześcijan od innowierców.

Wie miłość, w serca tajnikach chowana, lub pełna pięknych, może obłudnych słów, ale miłość czynna, rozlewająca się i objawiająca w uczynkach, z miłości płynących. -

Ani miłość, która tam kocha, gdzie widzi jakąś korzyść, interes, zysk - bo to czyste samolubstwo - lecz bezinteresowna, nie szukająca wdzięczności ani pochwały ludzkiej -

I powszechna, tj. poza nawias swej miłości nikogo wyrzucać nie wolno; ani najbiedniejszego, najniższego - owszem, on przedewzystkiem naszej miłości potrzebuje; ani tego, co ma więcej, ani tego nawet, co nas krzywdzi, jest nam nieprzyjacielem - gdyż każdy, nawet najgorszy jest człowiekiem, a więc naszym bliźnim i, jako takiego, mamy obowiązek go kochać.

Gdybyśmy spojrzeli na Marję, pod krzyżem Jezusa stojącą, ujrzelibyśmy najwznioślejszy przykład tej trudnej miłości nieprzyjaciół.

Więc spoglądajmy na Nią jak najczęściej, zwłaszcza, gdy szatan nienawiści i zemsty chce zawładnąć naszem sercem!

Rycerze Marji! Czy wiecie, że miłość bliźniego, w czyn wprowadzona, ta wielka miłość, nienawidząca grzech a litująca się nad grzesznikami, jest przepotężną bronią, zdobycie serc dla Jezusa Wam ułatwiającą?!

Imajcie się tej broni Bożej oburącz, niech miłość bliźniego kieruje życiem Waszem, a będziecie godnem rycerstwem Niepokalanej, i ludzie i świat pozna was, żeście uczniami Jezusa i dziatwą ze szkoły Marji!

Przeto do zdobywania tej podstawowej cnoty zabierzmy się z pośpiechem!


O Pani najdostojniejsza, Matko Najwyższego! osłoń nas skrzydłami Swojego miłosierdzia, ulituj się nad nami. W Tobie jednej pokładamy ufność, o Panno Niepokalana.

Św. Efrem