Wyjątki z listów od naszych Braci z Japonji
Drukuj

Nagasaki dnia 5. IV. 31 r.

Marja!

Nie wiem, naprawdę, od czego zacząć.

Niepokalana, najdroższa nasza Królowa, tyle tutaj rozlewa dobrodziejstw, iż widząc to wszystko, sami nie wiemy jak mamy dziękować i wychwalać za to naszą Ukochaną Panią. Rozpalają się nasze i pragniemy wciąż coraz więcej pracować, wyniszczyć swe siły stargać swe zdrowie, byle tylko jak najwięcej dusz wyrwać szatanowi a pozyskać je Niepokalanej.

Radość...[1] Grono nasze powiększyło się o pięciu misjonarzy, którzy dzięki Niepokalanej szczęśliwie przybyli. Cieszymy się, że jest nas więcej, a zatem tem intensywniej będziemy mogli rozwinąć swe prace i zwalczać królestwo szatana. Na rekreacjach gwarno, ludno(!), wesoło, aż się serce raduje.

Gdy nowoprzybyli zaczęli rozpakowywać przywiezione do nas rzeczy to pomyśleliśmy sobie, że Niepokalanów polski, to prawdziwa "mamusia", zaopatruje swe dzieci nawet w najdrobniejsze rzeczy, jak np.: ścierki, szczotki, nożyczki, ręczniki i t, p. które bardzo nam się przydadzą. Większą jeszcze radość sprawiły nam przywiezione przez nich sprzęty kościelne. Do tego czasu byliśmy pod tym względem naprawdę ubodzy. Niechaj Niepokalana hojnie nagrodzi wszystkim dobroczyńcom! Dzisiaj już w naszej domowej kapliczce jest inaczej i Msza św. odbywa się uroczyściej. Bo do tego czasu nie mieliśmy ani obrusów, ani ornatu (był tylko jeden ze wszystkiemi kolorami i b. maleńki) ani innych, koniecznych do ołtarza rzeczy.

Dziś z wielką radością obchodzimy święta Wielkanocne. Poświęciliśmy przysłane nam przez Siostry Tercjarki z Warszawy jajka, ciastka, mięso, baranki i inne przysmaki i spożyliśmy z weselem. Niechaj Niepokalana odpłaci Drogim Siostrom, które tak uprzyjemniły nam święta.

Z ostatnich zdarzeń u nas Czytelników "Rycerza" stale i sporo przybywa, i to przeważnie sami poganie. Wśród tych pogan znajdują się różni, nie brak też i duchownych pogańskich. Niepokalana silnie przez "Rycerza" działa.

Poganie przysyłają często listy z różnemi pytaniami: jedni pytają się, kto jest Marja, kto Niepokalana, kto św. Franciszek; a inni piszą, że pragną czytać więcej książek katolickich i proszą o pomoc w tem; a jeszcze inni, nawet niewiasty, pragną pracować dla Niepokalanej i proszą o radę. Lecz co najbardziej nas cieszy, że otrzymujemy listy od biednych pogan, chcących się nawrócić. Posyłamy im Cudowne Medaliki, książki, katechizm i wskazujemy księży, do których się mogą udać. Bracia od czasu do czasu udają się na propagandę wśród pogan. Różne, a piękne mają oni przygody z poganami, którzy z zainteresowaniem pytają o wierze katolickiej. Nieraz się zdarzy, że któryś z naszych braci idzie ulicą razem z duchownym pogańskim i rozmawia z nim, a widząc to poganie, przystają i przysłuchują się, co też ten "shimpusama" (ksiądz katolicki) rozmawia z ich duchownym.

Innym razem dwie małe dziewczynki pogańskie przystąpiły do brata rozdającego "Rycerza" i prosiły, żeby im też dał pisemko. Z początku brat nie chciał im dać, że nie umieją jeszcze czytać, gdy jednak nalegały dalej - dał im. Te, otworzywszy "Rycerza", zobaczyły na pierwszej stronie obrazek Najśw. Rodziny. Ponieważ pod obrazkiem był podpis: Jezus, Marja, Józef, więc przeczytały go sobie na głos. Potem idąc ulicą, wzięły się za ręce i podskakując wołały: "Jezus, Marja, Józef!

Szlachetna dusza Japończyka... Poczciwy japończyk, poganin, który tak długo pracował bezinteresownie dla Matki Bożej, na rozkaz rodziców musiał nas opuścić i jechać do krewnych. Gdy odjeżdżał, przyszedł do nas zmartwiony pożegnać się. Pocieszyliśmy go jak mogli, a przedewszystkiem zachęcili go do uczenia się katechizmu i modlenia się do Matki Bożej, Która wszystkiemu może zaradzić. Poszedł więc. Po paru dniach pisze nam aż dwie kartki. W jednej dziękuje za opiekę, a o katechizmie pisze, że bez niego czułby się samotnym. W drugiej prosi o przysłanie 10 egz. "Rycerza" i kilka medalików dla swoich kolegów.

Nie upłynęło może trzy dni, aż tu wieczorem wchodzi do nas i mówi, że idzie prosto z dworca kolejowego, (nawet jeszcze w domu nie był); powrócił, gdyż chce nadal pracować dla Niepokalanej. Ma drugi dzień otrzymaliśmy list, który przed wyjazdem wysłał do nas a w którym między innemi pisze on: "Czuję się smutnym, bo mam wiele przykrości. Teraz po raz pierwszy, gdy tutaj się udałem, - pisze dalej - zrozumiałem, że prawdziwe szczęście czuje się tylko wtedy, gdy się pracuje dla Matki Bożej. Wiedziałem, że rozłączając się z wami, nie odnajdę prawdziwego szczęścia. Prędko chcę uciekać z tej okolicy i do was powrócić, dla prędkiego osiągnięcia spokoju duszy. Do Matki Bożej modlę się, bo to najważniejsza rzecz..."

Jak to Niepokalana urabia sobie tę duszę! Dzięki Jej za to! Teraz już stale do nas przychodzi i pracujemy wspólnie dla Matki Bożej. Załatwia on korespondencję, bo, chociaż sam poganin jeszcze, pięknie odpisuje tym, którzy chcą się nawrócić. W czasie obiadów rozmawiamy z nim o różnych rzeczach. Raz zapytaliśmy go, co dzieje się z jedzeniem, jakie poganie dają swym bożkom. Mówił więc, że za tych bożków, które są po polach porozstawiane, zjadają ptaszki, lub głodni ludzie, za domowych zaś - małe dzieci, ale tylko wtedy, gdy dane są bożkom ciastka lub inne przysmaki; w przeciwnym razie muszą wyrzucać, bo "bałwan" nie chce jeść. Dalej pytaliśmy się go, czy dzieci nie boją się bożków, gdy im kradną jedzenie?

- Ale gdzież tam, mówi, dzieci i w ogóle młodzi nie wierzą w bożków, starzy tylko cześć im oddają.

Opowiadał nam też, jak to ze swą matką rozmawiał on o wierze katolickiej. Złości się biedna, gdy nie może zbić jego argumentów i powiada, że on taki mądry z tego, że się uczy katechizmu! Rozdaje on co miesiąc swym krewnym "Rycerza". Bardzo był uradowany, gdy raz przy stole zawołał na niego O. Dyrektor "kiodai Amaki" (bracie Amaki). Wczoraj wziął ze sobą "Dzieje Duszy" św. Teresy od Dz. Jezus. Niechaj Niepokalana urabia go, bo naprawdę prosta i szczera to dusza.

Jeszcze jeden taki. Inny bardzo piękny wypadek mieliśmy przed kilku dniami. Wieczorem przyszedł do nas jakiś młody Japończyk, poganin, aby pomagać nam w pracy. Zaczęliśmy z nim rozmawiać. Pytaliśmy o miejsce jego zamieszkania, rodzinę, zajęcie i t. p., a potem zeszliśmy na temat wiary. Okazało się, że jest wyznania buddyjskiego i chodził przez pewien czas do protestanckiej szkoły. Gdyśmy go potem pytali, ile oni mają bogów, co się dzieje z człowiekiem po śmierci i t. p., nie łatwo mógł nam na to odpowiedzieć. Powiada, że u nich starzy ludzie o tem wszystkiem wiedzą, lecz młodzi, jak on, jeszcze nie. Skoro powiedzieliśmy mu, iż to jest niedobrze, że młodzi o tem nie wiedzą, wszak w każdej chwili mogą umrzeć - przyznał rację. Potem mówiliśmy mu o naszej religji i zachęcali do czytania katechizmu. Pokazał nam następnie Cudowny Medalik i pytał się, kto to jest Matka Boża. Jednego wieczora (był to Wielki Piątek) widząc, że b. mało rozmawiamy, zainteresował się tem. Opowiedzieliśmy mu, że ten tydzień jest dla nas najsmutniejszy z całego roku, bo to czas rozmyślania o Męce i śmierci Pana Jezusa, ale za to w niedzielę będziemy pełni radości, bo będziemy obchodzili pamiątkę Zmarwychwstania P. Jezusa. Słuchał tego z zainteresowaniem. Potem sam pytał, czy mamy u siebie "Kami Sama" (Pana Boga). Powiedzieliśmy mu, że narazie mamy tylko figurkę Niepokalanej, ale gdy przeprowadzimy się na kupiony plac, będziemy mieli u siebie stale "Kami Sama". Tu zaczęliśmy mu tłumaczyć, jak to poganie mają bożków z kamienia, my zaś mamy u siebie Boga prawdziwego. Wtem on przerywa i powiada, że gdy sprowadzimy się na kupiony plac, to on pragnąłby wstąpić do naszego Zakonu i być "kiodai" (bratem). Jakże ucieszyła nas ta wiadomość. Mówimy mu, że dobrze, tylko wpierw musiałby zostać katolikiem, czy zgadza się na to? "Ależ owszem - mówi - pragnę nim zostać". Zaraz omówiliśmy sprawę uczenia się katechizmu, a O. Dyrektor poprowadził go potem do jednego Japończyka, który będzie go uczył katechizmu. Sami bowiem nie umiemy jeszcze na tyle języka japońskiego, by moc poganom wyjaśniać prawdy naszej świętej wiary. Niechaj będą dzięki Niepokalanej, że takie łaski tutaj rozlewa.

Czy nie warto pracować?... Nasz "kiodai Amaki" widząc w "Rycerzu" obrazek Pana Jezusa na krzyżu i stojącą pod nim Matkę Boską wraz ze św. Janem i Marją Magdaleną, przyglądał się z zaciekawieniem. Matkę Bożą zaraz poznał, a o św. Jana i Marję Magdalenę pytał, kto oni są. Potem, zamyślając się nieco, pyta, czy rzeczywiście Matka Boża była obecną pod krzyżem w czasie konania i śmierci Pana Jezusa. Gdy powiedzieliśmy mu, że tak, przykro mu się zrobiło, i powiedział, że wtedy musiała być bardzo smutną. -...Wczoraj urządziliśmy sobie wszyscy wraz z naszym profesorem Jamakim i tym, co stale u nas pracuje, Amakim, wycieczkę na kupiony plac pod Niepokalanów japoński. Na tym placu stał bożek buddyjski, ale wkrótce go zwalimy.

Ponieważ jest nas już więcej, przeto Ks. Biskup pozwolił na codzienne odprawianie Mszy św. u nas.

Nasz poczciwy, pierwszy z Japończyków aspirant już jest obleczony w habit i dostał imię "Mariano"; bardzo się cieszy i z radości aż pisze list do naszego O. Prowincjała, ale japońskiemi łapkami.

Na miejscu pod Niepokalanów już drogę robią i w niedługim czasie rozpoczniemy budowę. Bardzo piękny plac. Myślimy zrobić tam grotę z Lurd, bo bardzo nadaje się na ten cel część placu nad strumykiem. Niedawno była u nas uczennica, o której też zapewne słyszeliście, z księdzem, podziękować nam, że nawróciła się, ale O. Dyrektor powiedział, że wszyscy podziękujemy Niepokalanej, bo Ona to uczyniła. - Nasz profesor protestant, który tłumaczy rękopisy do "Rycerza", pracuje wciąż gorliwie dla Niepokalanej. O Dyrektor pokazał mu pocztówkę, w której żądano wstrzymania wysyłki "Rycerza" i powiedział, że chyba trzeba zaprzestać wysyłać, ale on mówi: "Nie, nie przestawać wysyłać; pierwszy raz odrzuci, za drugim razem przeczyta, a za trzecim - namyśli się... i będzie dobrze".

Módlmy się za niego, by Niepokalana sprawiła, ażeby ochrzcił się jak najprędzej.

A teraz powiedzcie sami, czy nie miło nam tutaj i czy nie jesteśmy niewypowiedzianie szczęśliwi? Pragnęliśmy być wśród pogan, a teraz nie tylko, że jesteśmy wśród nich, ale sami poganie i innowiercy pracują z nami dla Niepokalanej, a Ona coraz bardziej pociąga ich do siebie. Cześć Niepokalanej, iż mimo dużych trudności, Ona silną ręką posuwa Swą sprawę naprzód!

Maryja z Dz. Jezus

[1] Ten i następne tytuły dodała redakcja aby urozmaicić przydługie może wyjątki.