Nadzwyczajne uzdrowienie Siostry Miłosierdzia
Drukuj

Ostatni numer francuskiego dwumiesięcznika "Les Rayons" donosi co następuje:

N*** 15 grudnia 1922 r.

Chwała Marji Niepokalanej, Dziewicy Możnej. Ona to w dniu 1 8 grudnia około 6 wieczorem uzdrowiła Siostrę H***, dotkniętą ostrem zapaleniem otrzewnej połączonem z groźnymi komplikacjami. Prawie trzydzieści nowenn odprawiłyśmy od lutego za nią, a ostatnie dwie skierowałyśmy do Czcig. Siostry Katarzyny Laboure, by wyprosiła u Niepokalanej zdrowie dla naszej ukochanej chorej. Dodawałyśmy w nich także prośbę: Panno Najświętsza uwielbij swą sługę, Św. Wincenty a Paulo i nasza Błogosławiona Matko uzyskajcie u Niepokalanej uwielbienie waszej córki. Prosiłyśmy o uzdrowienie na dzień 27 listopada,[1] lub 8 grudnia. W niedzielę, 3 grudnia, straszne nawiedziły ją cierpienia. Dnia 8 grudnia pomiędzy 5 - 6 godziną wieczorem nastąpiło uzdrowienie zupełnie nadspodziewanie, bo chora była skazaną na śmierć i zgon był już bliski [blizki].

Oto zdarzenie: Rano dnia 8 grudnia przyjęła ona Komunję św. jako Wjatyk; aby zaś mogła przełknąć św. Hostję, musiano jej podać cztery łyżeczki wody. Około godz. 11 rano osłabła i rzekła nam: "Do widzenia, tam w górze; do widzenia, tam w górze; oczy jej się zamgliły, oddech stał się ciężkim. Pospiesznie przywołany proboszcz udzielił Ostatniego Namaszczenia i odpustu zupełnego na godzinę śmierci. Oczekiwałyśmy z bólem ostatniego tchnienia. Minęło południe. Pod wieczór zdawała się być spokojniejszą. Proboszcz M. przyszedł znowu o 2 i 5 godzinie. Ona uspokoiła się jeszcze więcej, ale była przygnębioną, złamaną.

Lekarz tegoż poranku oświadczył, że chora musi umierać; od dwóch dni już mi to powtarzał. Zarządał także konsultacji z chirurgiem z C***, by, jak mówił, nie brać na się odpowiedzialności. Lekarze ci przybyli o 6 godzinie wieczorem. Chora przyjęła ich z uśmiechem na ustach. Mierzą gorączkę: 37. Badają: nic anormalnego. Nie pojmuję, rzekł nowy lekarz; to jest coś nadzwyczajnego. Kurujący zaś doktór stał osłupiały. Idą do rozmównicy na naradę, następnie ponownie badają: znowu nic. "Ona nie jest już chorą. Cóżeście jej zrobiły?" - pytają. "Modliłyśmy się do N. Marji Panny."

To jest naprawdę rzecz nadzwyczajna, orzekli lekarze odchodząc. Po ich wyjściu usiadła ona na łóżku i zarządała jedzenia; podaliśmy jej talerz rosołu z rozbitem jajem; wypiła też pełną filiżankę mleka i twardo zasnęła aż do pół do siódmej rano. Wtedy wstała, ubrała się szybko, przyszła na Mszę św. i przyjęła Komunję św.

Ucieszony proboszcz M. zaintonował "Magnificat", a głosy wszystkich połączyły się z nim, by wielbić Niepokalaną Dziewicę, która wsławiła swą sługę Czcigodną Siostrę Katarzynę Labouré.

Od tego dnia uczęszcza ona codziennie na Mszę św., je z apetytem razem z nami w refektarzu, pracuje w ciągu dnia i przygotowuje pracę dla powierzonych sobie dzieci; nie śpi też dłużej jak około 6 godzin. Dzisiaj wielkie święto w kaplicy; grała więc na fisharmonji. Tego wieczoru była na uroczystym nabożeństwie do Przenajświętszego Sakramentu.

Jakież podziękowanie mamy złożyć za to Niepokalanej Dziewicy!

Resztę mego życia spędzę na szerzeniu więcej niż dotąd miłości, błogosławieństwa i czci Marji Niepokalanej.

(UWAGA: W myśl dekretu Urbana VIII nie mamy zamiaru uprzedzać zdania Kościoła co do charakteru nadnaturalnego w podanym wyżej zdarzeniu).

[1] Rocznica objawienia Cudownego Medalika Niepokalanego Poczęcia.